[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zrobić  odparł cichym głosem, zaś na jego
twarzy wyraznie malował się smutek.
 Mógłbyś!  zdenerwowała się.  Sęk
w tym, że nie chcesz.
Widziała wyraznie, że cierpi, ale choć serce
jej się krajało, nie była w stanie mu pomóc, póki
on nie zrozumie, iż to od niego zależy, czy jego
życie się zmieni. Bez trudu mogła wyczytać
w jego oczach, iż dotarła do niego właśnie
świadomość nieuchronnie zbliżającego się koń-
ca ich znajomości.
 Gino, wierz mi, że gdybym mógł...
 Przestań!  wybuchła.  Nie mów, że
gdybyś mógł, rzuciłbyś to. Oboje wiemy, że to
kłamstwo.  Objęła się ramionami.  Od po-
czątku nie mieliśmy szans. Przestrzeganie reguł
mam we krwi, nie potrafię żyć inaczej. Nawet
jeśli jadę przez miasto o trzeciej nad ranem,
kiedy nie ma na drodze żywej duszy, stoję
przed skrzyżowaniem, aż zapali się zielone
światło. Nie śmiecę na ulicy, nie kłamię w ze-
znaniach podatkowych, nawet nie depczę traw-
ników. Nie umiałabym żyć tak jak ty i twoi
kumple.
Na myśl o tym, że zaraz go straci, poczuła
zimno, jak gdyby nagle słońce przestało grzać.
Cierpiała równie mocno, jak przed rokiem, gdy
uciekała z Chicago. Zdała sobie jednak sprawę,
że gdyby nie wyjechała wtedy bez pożegnania,
ale od razu powiedziała to, co jej leżało na
94 Maureen Child
sercu, oszczędziłaby sobie bólu, jaki odczuwała
teraz.
Wyciągnął rękę, by pogłaskać ją po głowie,
ale cofnęła się, choć tak naprawdę miała ochotę
wtulić się w jego ramiona.
 Wiesz dobrze, że nie mogę ci dać tego,
czego chcesz. Wiedziałaś o tym od samego
początku.
 Owszem. Ale to nie znaczy, że nie cierpię
z tego powodu.
 Jeśli cię to pocieszy, mnie też jest ciężko...
 %7ładna to pociecha.  Podniosła na niego
oczy pełne łez.  Jest mi przez to jeszcze gorzej.
Po powrocie do domu Jake postanowił
przejść się nad brzeg oceanu, by trochę upo-
rządkować myśli. Mimo iż Doyle został schwy-
tany, lekkomyślnością byłoby pozostawianie
Giny samej, więc udał się na tyły domu, gdzie
mógł usiąść na skale.
Nie chciał ponownie skrzywdzić ani jej, ani
siebie, a jednak nie był w stanie trzymać się od
niej z daleka, choć przed przyjazdem do Sunrise
Beach solennie to sobie obiecywał. Wpatrując
się w falującą powierzchnię oceanu, starał się
tłumaczyć sobie samemu, że do jego obowiąz-
ków należało zapewnienie jej bezpieczeństwa,
a nie szczęścia. Jeśli zaś Gina go znienawidzi, to
może tym łatwiej będzie jej o nim zapomnieć.
Jak prędko uda się jemu tego dokonać, to już
Skarb gangstera 95
inna sprawa, ale ta akurat kwestia mniej go
przejmowała.
Sprzed domu dobiegł go dzwięk zatrzymują-
cego się samochodu, więc zerwał się natychmiast
na równe nogi i pospieszył w tamtym kierunku.
Wyciągnął pistolet i wycelował w auto.
Na werandzie pojawiła się Gina, ubrana
w bawełniany podkoszulek i dżinsy, przez co
wyglądała na jeszcze młodszą niż w rzeczywis-
tości.
 Wracaj do domu  zażądał, ale nawet nie
zaszczyciła go spojrzeniem.
Z auta wysiadł wysoki, bardzo szczupły
mężczyzna w okularach, trzymając przed sobą
jakąś niewielką paczuszkę. Zauważył najpierw
Jake a i stanął jak wryty na widok broni w jego
ręku.
 Kim pan jest?  zapytał Jake, nie spusz-
czając go z celownika.
 Nazywam się Charles Simmons  przed-
stawił się tamten drżącym głosem.  Z kan-
celarii prawnej Schuyler, Fitch i Hopkins. Pan
Miletti był naszym klientem.
 Jimmy?  odezwała się Gina.
 Zgadza się. Mam przesyłkę dla panny
Palermo.
 Co jest w tej paczce?  wtrącił się Jake,
zatrzymując Ginę ruchem ręki.
 A czy nie mógłby pan skierować broni
gdzieś indziej?
96 Maureen Child
 Nie.
 Jake!  Upomniała go Gina.
 Nie, dopóki nie dowiem się, co zawiera ta
paczuszka.
 Panna Palermo jest beneficjentką testa-
mentu pana Miletti  wyjaśnił mężczyzna.
 Przyszedłem, żeby wykonać jego ostatnią
wolę.
 Daj spokój, Jake  poprosiła.  Przecież
widzisz, że pan Simmons wygląda zupełnie
niegroznie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •