[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się im udało, czy nie.
Nagle rzeka sama odpowiedziała na ich pytanie. Zbyt była
niecierpliwa, by czekać, aż ludzie pokonają sześć stóp. Woda
wpadła do kanału z obu stron jednocześnie. Mokra, miękka
ziemia łatwo się jej poddała. Ledwie zdążyli odskoczyć, by nie
porwała ich rzeka. Clay chwycił mocno Nicole w pasie, by
odstawić ją na bezpieczne miejsce.
Wszyscy stali patrząc, jak rzeka pochłania obsianą pszenicą
ziemię. Grunt opadał grubymi, ciemnymi płatami. Skotłowana
woda wdzierała się jak wulkaniczna lawa.
Patrzcie! krzyknął Wes.
Wszyscy spojrzeli na rzekę. Tak pochłonięci byli widokiem
opadającej skarpy, że nie zwracali uwagi na pola Claya. Gdy
rzeka zapełniła lukę po ziemi Nicole, niesionej teraz z prądem,
poziom wody znacznie się obniżył. Widać było zalane jeszcze
wczoraj rzędy tytoniu, teraz zniszczone, ale bezpieczne.
Hurra! krzyknęła jako pierwsza Nicole.
Nagle wszystkich opuściło zmęczenie. Pracowali przez całą
noc dla osiągnięcia konkretnego celu i udało im się. Niepewność
323
ustąpiła miejsca radości. Zaczęli wymachiwać łopatami w
powietrzu.
Izaak chwycił Luke'a za rękę i wykonali w błocie coś w
rodzaju skocznego irlandzkiego tańca.
Zrobiliśmy to! zawołał Wes, starając się przekrzyczeć
deszcz.
Chwycił Nicole i podrzucił ja do góry. Potem, jak gdyby
była workiem ziarna cisnął ją w ramiona Claya. Clay
uśmiechnął się szeroko.
Ty tego dokonałaś roześmiał się i chwycił ją mocno.
Ty tego dokonałaś. Moja piękna, wspaniała żona! Przycisnął
ją do siebie i pocałował mocno, głęboko, pożądliwie.
Na chwilę Nicole zapomniała o wszystkim. Całowała go,
wkładając w to całe swoje uczucie. Miała wrażenie, że tylko on
jest w stanie zaspokoić głód, jaki odczuwała.
Będzie na to jeszcze dość czasu przerwał im Wes i
klepnął Claya po ramieniu.
W jego oczach kryło się ostrzeżenie. Reszta patrzyła na nich
zdumiona. Nicole wpatrywała się w Claya, czując, że jej łzy
mieszają się z kroplami deszczu. Ociągając się, postawił ja na
ziemi. Odsunął się od niej szybko, jakby parzyła, ale nie
przestawał patrzeć na nią z zachwytem, pytająco.
Chodzmy jeść krzyknął Wes. Mam nadzieję, że
kobiety przygotowały coś dobrego, bo mógłbym zjeść tyle, co
cała armia.
Nicole odwróciła się od Claya. Czuła się ożywiona jak
nigdy dotąd.
Jest tu Maggie, a zatem bądzcie pewni, że będzie aż za
dużo jedzenia.
Wes uśmiechnął się, objął ja ramieniem i poprowadził do
młyna.
Na krzyżakach rozstawiono blat, na którym było tyle
potraw, że wystarczyłoby go dla setki zgłodniałych ludzi. Był
świeżo upieczony chleb, gorący i wonny, osełki masła, ragout z
żółwia, gotowany jesiotr, ostrygi, kraby, szynka, indyk,
324
wołowina i kaczka. Osiem rodzajów ciasta, dwanaście gatunków
jarzyn, cztery rodzaje deseru, trzy rodzaje piwa oraz mleko i
herbata.
Nicole trzymała się z dala od Claya. Zabrała swój talerz i
usiadła pod stertą pokruszonych kamieni. Nazwał ją swoją żoną
i przez chwilę czuła się tak, jakby nią była naprawdę.
Szczęśliwe czasy wydawały się tak odległe, choć wiedziała, że
nigdy do końca nie była jego żoną. Tylko w czasie kilku dni
spędzonych w domu Backesów czuła się na miejscu.
Zmęczona?
Podniosła wzrok, by zobaczyć Claya. Zdjął mokrą koszulę,
owinął się ręcznikiem. Wyglądał na bezradnego i samotnego.
Nicole aż do bólu zapragnęła przytulić go i pocieszyć.
Mogę usiąść obok?
W milczeniu skinęła głową. Za stertą kamieni byli ukryci
przed wzrokiem innych.
Nie zjadłaś dużo powiedział, wskazując jej talerz.
Może potrzebujesz trochę ruchu, żeby nabrać apetytu. Jego
oczy błysnęły.
Próbowała się uśmiechnąć, ale jego bliskość wywoływała w
niej silne zdenerwowanie.
Wziął kawałek szynki z jej talerza i zjadł.
Maggie i Janie przeszły same siebie.
Jedzenie zabrały z twego domu. Podziwiam twoją
hojność.
Jego oczy pociemniały.
Czy naprawdę jesteśmy sobie tak obcy, że nie potrafimy
rozmawiać? Nie zasługuję na to, co dziś dla mnie zrobiłaś! Nie!
krzyknął, gdy chciała mu przerwać. Pozwól mi skończyć.
Janie powiedziała, że lituję się nad samym sobą. Tak było.
Myślałem, że nie zasłużyłem na to, co mnie spotkało. Ale tej
nocy miałem wiele czasu, by wszystko przemyśleć. Zdałem
sobie w końcu sprawę, że życie jest takie, jakim je sobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]