[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ależ to jakaś... - Zamierzała powiedzieć:  bzdura", lecz naraz
dotarło do niej, że przecież każdy człowiek ma prawo do różnych
lęków i obaw. I że im bardziej się kogoś kocha, tym większy jest lęk
przed utratą tej osoby. - Wiesz, daj mi trochę czasu, muszę sobie
przyswoić tę myśl.
- Tylko nie zwlekaj zbyt długo - ostrzegł i usiadł z powrotem
przy biurku. - Dobrze, słuchaj, dokończę tę robotę i pójdziemy na
drinka. - Potarł twarz dłońmi, próbując pozbyć się zmęczenia.
- Nad czym pracujesz? - zajrzała mu przez ramię i nagle zrobiło
jej się zimno. - O, nad tą wielką galą walentynkową na uczczenie
diamentowej rocznicy powstania  Bella Lucii".
- Tak. To już w przyszłym tygodniu.
102
RS
Podniósł na nią wzrok, ale nic nie powiedział, nie musiał. Oboje
wiedzieli, że Louise wyznaczyła ten termin jako dzień zakończenia
ich współpracy.
- Jest jakiś odzew? - spytała.
- Wszystkie miejsca zostały zarezerwowane, a wciąż mamy
nowych chętnych. Zainteresowanie jest ogromne, głównie dzięki temu
materiałowi w ostatnim numerze magazynu  City Lights". Zwietnie
się spisałaś, Lou.
- Wiesz, to akurat było bardzo łatwo sprzedać, bo walentynki i
diamenty znakomicie się kojarzą. Właściwie należałoby przyjmować
rezerwacje tylko od tych mężczyzn, którzy wcześniej dostarczą
pierścionek, podany potem przez kucharza w deserze.
Max zmarszczył brwi.
- Jaki pierścionek? Zaręczynowy?
- Ależ oczywiście. Jeśli niezamężna kobieta zostanie zaproszona
do  Bella Lucii" w tak wyjątkowym dniu i wyjdzie bez pierścionka, to
będzie bardzo rozczarowana.
Roześmiał się.
- Masz rację. - Znużonym gestem potarł kark dłonią. -A wiesz,
że ja nigdy nie miałem randki w walentynki? Zawsze tego dnia
pracuję w  Bella Lucii" do pózna.
- Zwietny sposób na wykręcanie się od małżeństwa. -
Pocałowała go w czoło. - Widzę, że masz wyjątkowo dużo pracy,
więc dziś lepiej już sobie pójdę.
Złapał ją za rękę, przytrzymał.
103
RS
- Nie idz. To fakt, roboty mam po sufit, ale to akurat twoja wina,
bo masz znakomite pomysły i potem nie można się opędzić i od
klientów, i od dziennikarzy. Zostań i pozwól mi po prostu patrzeć na
ciebie.
- Kusząca propozycja, ale gdy zaczniesz wyliczać, ile szampana
i jakiego będziesz potrzebował na tę galę, kompletnie zapomnisz o
mojej obecności.
Przez chwilę wydawało się, że on zaprotestuje albo nawet rzuci
pracę i zabierze ją na obiecanego drinka, lecz ostatecznie Max
spojrzał na rozłożone przed nim papiery.
- Masz rację. Zobaczymy się pózniej.
Powinna powiedzieć  nie". Skorzystać z okazji i zacząć
rozluzniać kontakty. Zamiast tego położyła mu na biurku zapasowy
klucz od swojego mieszkania.
- Gdybym już spała, to mnie nie budz.
Patrzył, jak ona idzie do drzwi i całym sobą nie chciał, żeby
wychodziła. Wniosła w jego życie radość i energię, dzięki niej czuł się
silniejszy, szczęśliwszy. Ale z drugiej strony bał się tego, co się
działo, gdyż przy Louise tracił coś, co zawsze pomagało mu przetrwać
nawet najtrudniejsze chwile. Tracił pełną kontrolę nad sobą i nad
sytuacją.
- Lou, a co do walentynek.
Przystanęła, odwróciła się.
-Tak?
- Przyjdziesz na galę?
Zawahała się.
104
RS
- Przyjdę. I może nawet z tobą zatańczę.
- Dzień dobry, wujku Robercie.
Louise postawiła teczkę na biurku Maksa, pocałowała jego ojca
w policzek, a jego samego powitała niezobowiązującym uśmiechem.
Lekko uniósł brwi, popatrzył na nią przeciągle, ale w końcu poprzestał
na skinięciu głową. W tym momencie Louise poczuła się podle.
Powinna była podejść i pocałować go na powitanie, zamiast udawać,
że między nimi nic nie ma.
- Jak ciocia Bev? - spytała wuja Roberta.
- Dziękuję, dobrze. Przesyła pozdrowienia. Twój ojciec
przyjechał z tobą?
- Nie, ale niedługo powinien się tu zjawić. Fotoreporter będzie
za kwadrans.
Drzwi otworzyły się, do gabinetu wpadł John Valentine.
Ponieważ po zawale dbał o dietę i zaczął ćwiczyć, wyglądał lepiej niż
kilka lat wcześniej, zeszczuplał, miał bardziej energiczne ruchy. I był
wściekły.
Nie zwracając uwagi na pozostałych, podszedł prosto do Maksa i
cisnął mu w tors egzemplarz porannego wydania dziennika  London
Courier".
- Co to ma znaczyć?!
Max zdążył złapać gazetę, zanim upadła, rzucił na nią okiem i
zaklął głośno.
- John... - zaczął Robert, lecz brat uciszył go spojrzeniem.
- Jest mężczyzną, niech się sam tłumaczy.
105
RS
Max podał Louise gazetę i wskazał kolumnę  Kronika
towarzyska".
Zakochani kuzyni?
Z radością donosimy, że nasza ulubiona specjalistka public
relations, Louise Valentine, powróciła na łono rodziny po okresie
pewnych tarć, spowodowanych odkryciem faktu, iż została
adoptowana. W rodzinie Valentine'ów znów zapanowała harmonia,
zaś Louise wykorzystuje swoje talenty, współpracując z Maksem
Valentine'em przy promowaniu rodzinnej sieci ekskluzywnych
restauracji  Bella Lucia".
Louise swego czasu bardzo udzielała się towarzysko, lecz od
rozstania z Jamesem Cadoganem - mającym wkrótce poślubić byłą
modelkę Charlotte Berkeley - poświęciła się wyłącznie budowaniu
swojej kariery. Max, dawniej znany głównie z powodzenia u pięknych
kobiet igrania w polo z szejkiem Qu'Arim, również wycofał się z życia
towarzyskiego, koncentrując się na ambitnych planach ekspansji
firmy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •