[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rodziny Howarda Blackstone'a?
Quinn wkrótce się pożegnał i pojechał na lotnisko, a Briana nadal nie była w
stanie zrozumieć, w jaki sposób Marisa mogła się stać właścicielką części Różanego
Naszyjnika. Co miała zamiar z nią zrobić? Nie wspominając o największej zagadce,
czyli kto tak naprawdę był odpowiedzialny za jego zaginięcie?
Miała tylko nadzieję, że nikt nie będzie jej podejrzewał. Zadrżała, myśląc o tym,
jak zareagowałby Jarrod, gdyby się o tym dowiedział. Nie dość, że wzięła od niego
milion dolarów, to jeszcze miała w swoim sejfie zaginione przed prawie trzydziesto-
R
L
T
ma laty diamenty o olbrzymiej wartości. Co prawda była świadoma faktu, że ostatnio
jego opinia na jej temat trochę się poprawiła, ale jak by zareagował na tę niespo-
dziankę?
- Kochana Mariso - wyszeptała. - Coś ty narobiła?
ROZDZIAA DZIEWITY
Czas mijał, a Briana wciąż czuła się tak samo zagubiona i winna tego, że trzyma
w tajemnicy przed Jarrodem informację o odnalezionych diamentach. Z drugiej stro-
ny, już w następnym tygodniu będą musieli się rozstać, a ona będzie w drodze do
Hongkongu. Z Patrickiem. Więc dlaczego w ogóle miałaby wspominać Jarrodowi o
diamentach? Dlaczego miałaby psuć te kilka ostatnich wspólnych dni, które im pozo-
stały? Teraz każdy moment spędzony z Jarrodem był jej niezwykle drogi. Wolała nie
myśleć o tym, co miało nastąpić potem.
Jedyną dobrą wiadomością był telefon od ojca, który poinformował ją, że udało
mu się wreszcie dokonać przelewu i zwrócić pieniądze na konto Howarda. Odetchnęła
z ogromną ulgą. Przez ten cały czas bała się, że jej ojciec mógłby zostać oskarżony o
kradzież.
Przez następnych kilka dni Briana starała się zapomnieć o diamentach, przygo-
towując się do pokazów w Azji. Jarrod dzwonił dwukrotnie i przepraszał, że również
jest bardzo zajęty w związku z nową sprawą, którą prowadził. Briana to rozumiała, ale
jednocześnie ogromnie za nim tęskniła.
Aż wreszcie udało mu się znalezć chwilę czasu, aby przyjechać i zabrać ją na
kolację. Jednak wydawało się, że oboje są myślami gdzie indziej. Oboje częściej pa-
trzyli na zatokę z szerokiego tarasu restauracji niż na siebie nawzajem. Briana nie mo-
gła się pozbyć myśli o Różanym Naszyjniku, nie wiedziała jednak, co zajmowało Jar-
roda.
R
L
T
A gdy potem wrócili do jej domu i kochali się, Briana czuła się rozdarta pomię-
dzy chęcią okazania mu całej miłości, jaką do niego czuła, a koniecznością po-
wstrzymywania uczuć, których od niej nie oczekiwał.
- Czy wszystko w porządku? - zapytał Jarrod, zauważając jej roztargnienie.
- Oczywiście - zapewniła - dlaczego miałoby być inaczej?
- Ty mi powiedz - zaproponował Jarrod, przyglądając jej się badawczo. - Wyda-
jesz się dziś być myślami zupełnie gdzie indziej.
- Tak... to pewnie przez ten zbliżający się wyjazd na pokazy do Azji. Wyjeż-
dżam już w przyszłym tygodniu - zaznaczyła, chcąc mu przypomnieć, że wkrótce bę-
dą musieli się rozstać. Oczywiście nie zamierzała się oszukiwać i wiedziała, że dla
niego to rozstanie nie będzie tym samym czym dla niej. Z drugiej strony byłoby jej
łatwiej, gdyby wiedziała, że jest choć trochę smutny na myśl o tym, że wkrótce ich
drogi się rozejdą.
- Więc to już w przyszłym tygodniu? - zauważył Jarrod.
- Tak, nasz miesiąc dobiega końca.
Po chwili Jarrod delikatnie odsunął jej ramię, które go obejmowało, i jednym
ruchem podniósł się z łóżka.
- Muszę już wracać. Jutro rano mam ważne spotkanie.
Oto jak mu zależy, pomyślała z goryczą Briana, patrząc na ubierającego się Jar-
roda. Choć nie było pośpiechu w jego ruchach, miała wrażenie, że nie może się do-
czekać, aby się od niej uwolnić. A potem pocałował ją przelotnie i wyszedł.
Wiele godzin minęło, zanim Brianie udało się po tym zasnąć.
Ostatnią osobą, jaką Briana chciała spotkać następnego ranka, był Patrick. Cen-
trum handlowe w Sydney mogło być jednym z największych na kontynencie, ale nie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •