[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziecięcej zabawie w skradanie. Wygląda na to, że za
moimi plecami zrobiłeś kilka gigantycznych kroków.
Szkoda, że jako dziecko nie znałam tej gry. Byłabym teraz
bardziej czujna.
- To nie gra.
- Też tak uważam. - Miała godność, lecz także serce.
A ono bolało. Musiała poznać prawdę.
- Seth, dziś rano szaleńczo się ze mną kochałeś, a
teraz mówisz tak przykre rzeczy. Jak możesz? Jeszcze nikt
nie zranił mnie tak bardzo, jak przed chwilą ty.
Zrobił to właśnie dlatego, że tego ranka tak
szaleńczo się z nią kochał, uzmysłowił sobie nagle. Stracił
panowanie nad sobą i wobec pożądania ogarniającego go
na widok tej kobiety stawał się zupełnie bezradny, a to
wywoływało irytację i złość.
- Wcale nie chcę cię skrzywdzić.
- To jeszcze gorzej. Czyżbyś wobec tego zamierzał
nam obojgu oddać przysługę? Postanowiłeś się wycofać,
zanim staniemy się sobie bliżsi? Za pózno. - Załamał się jej
głos. - To już się stało.
- Do diabła z tym wszystkim! - Seth zrobił krok w
jej stronę, gdy nagle zobaczył w jej oczach lodowate
błyski. Zatrzymał się.
- Nie waż się mnie dotykać - wycedziła. - Idz dalej,
poruczniku, własną, ściśle wytyczoną drogą, a ja pójdę
swoją. Nie wierzę w zwalnianie tempa. Albo się idzie do
208
przodu, albo zostaje w miejscu. - Grace szybko otarła łzę
spływającą po policzku. - My, jak widać, wybraliśmy to
drugie rozwiązanie.
209
ROZDZIAA 11
Stał jak ogłuszony i zastanawiał się, co najlepszego
zrobił. Miał przed sobą ukochaną kobietę, która dziwnym
zrządzeniem losu może rzeczywiście odwzajemniała jego
uczucie. Pojawiła się szansa założenia rodziny i gniazda.
Może jedyna, jaka była mu dana... A on odepchnął Grace,
zranił ją i zraził do siebie. A dlaczego? Z pychy.
Powodowany obawą, iż wyda się słaby, lękiem przed
bliskością i zażyłością. Nie powstrzymał autodestrukcji.
- Chciałem tylko dać nam czas na zastanowienie się
nad tym, co robimy, i dokąd może to nas zaprowadzić.
- Nieprawda. Czy myślisz, że to, że znam cię
zaledwie parę dni, oznacza, iż nie mam pojęcia, kim jesteś?
Nigdy nie byłam z nikim tak blisko jak z tobą. Znam cię.
Wiem, na czym ci zależy. To, co się dzieje, wymknęło się
spod twojej kontroli, a ty za wszelką cenę chcesz ją
odzyskać, ponieważ lubisz sam o wszystkim decydować.
- Może to prawda, ale ona niczego nie zmienia. Nie
mogę obiektywnie prowadzić śledztwa, bo jestem
zainteresowany twoją osobą. A kiedy sprawa się skończy...
To co wtedy? - ostrym tonem spytała Grace. -
Zaczniemy od punktu, w którym przerwaliśmy? Nie sądzę,
poruczniku.
A co się stanie, gdy zaczniesz następne śledztwo? I
jeszcze jedno? Uważasz, że będę spokojnie czekała, dopóki
nie znajdziesz właściwej chwili i właściwego miejsca na
podejmowanie naszej znajomości?
- Nie. - Zesztywniał. - Moja praca ma
210
pierwszeństwo.
- A czy kiedykolwiek prosiłam cię, abyś to zmienił?
To, że z takim oddaniem i poświęceniem wykonujesz
swoje zadania, jest godne największego podziwu. Bardzo
mnie w tobie pociąga. - Uśmiechnęła się blado. - Ale to bez
znaczenia, podobnie zresztą jak nasza rozmowa. -
Odwróciła się od Setha. - Nie muszę cię odprowadzać.
Znasz drogę do wyjścia.
Rzeczywiście, nigdy nie prosiła, aby cokolwiek
zmienił w swoim życiu. O jego pracy nigdy nie
powiedziała ani jednego złego słowa. Do diabła, jak mógł
tak pokpić sprawę! W kieszeni odezwał się brzęczyk
wzywający do telefonu, ale Seth nie zwrócił na to uwagi.
- Należałoby porozmawiać... - zaczął ostrożnie.
- Co ty sobie właściwie myślisz? Uważasz, że
możesz tu przychodzić? - Głos Grace zadrżał lekko. -
Aamać mi serce, odrzucać mnie i jeszcze spodziewać się
dyskusji na ten temat? Wyjdz. Natychmiast.
- Nie możemy się rozstać w taki sposób -
zaprotestował Seth.
- Możemy, i zaraz to zrobimy. Uważasz mnie za
idiotkę? Przecież widzę, że przyszedłeś tu dzisiaj bojowo
nastawiony. Chcesz zawsze trzymać się na dystans?
Kwestionować moje zachowanie? W porządku, zacznij od
analizy sytuacji, do której właśnie doprowadziłeś. Byłam
gotowa dać ci wszystko, czego tylko byś zechciał. A teraz
możesz spędzić sobie resztę życia na zastanawianiu się, co
straciłeś dzisiejszego wieczoru.
Grace podeszła do frontowych drzwi i otworzyła je
szeroko. Miał ochotę ją przytulić, ale się powstrzymał.
- Załatwię sprawę i jeszcze tu wrócę - oświadczył.
- Nie będziesz mile widziany.
211
- To nie ma znaczenia. Przyjadę.
Więcej się nie odezwała. Zatrzasnęła z hukiem drzwi
i oparła się o framugę. Przeszyła ją fala bólu. Po wyjściu
Setha czuła się jeszcze gorzej. Sama w ukwieconym domu i
wśród nadal płonących świec.
Wszystko, co wydarzyło się od powrotu z gór i
poznania Setha, nieuchronnie prowadziło do tej właśnie
chwili, której towarzyszyły smutek i ból rozstania. Była
bezsilna. Nie potrafiła zmienić siebie i tego, co się stało,
ani też wpłynąć na przyszłość. Tylko głupcy wierzą, że są
w stanie kontrolować swoje losy. Ona sama też jeszcze
niedawno była przekonana, że może sterować własnym
życiem.
Bezsensownie oddała się marzeniom o życiu z
Sethem. Wspólnym domu i rodzinie. I nagle, gdy
brakowało tylko ostatecznego kroku z jego strony, rojenia o
szczęśliwej przyszłości rozprysły się jak mydlana bańka.
Pomyślała z goryczą o mitycznej potędze Trzech Gwiazd, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •