[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jesteś wystraszona.
- Przerażona. - A. J. wstała z sofy i zaczęła krążyć po pokoju. - To mnie przerasta.
Przestaję panować nad sytuacją.
- Auroro, to nie zawsze jest konieczne.
- Ale tu chodzi o mnie. - Odwróciła się z cierpkim uśmiechem. - Powinnaś to
zrozumieć.
- Rozumiem. Oczywiście, że rozumiem. - Ileż razy modliła się w duchu, żeby jej córka
odnalazła wewnętrzny spokój. - Ponieważ już raz zostałaś zraniona, boisz się, żeby to się nie
powtórzyło. Auroro, czy zakochałaś się w Dawidzie?
Oczywiście Clarissa po prostu wiedziała, w czym rzecz, a A. J. traktowała to jako coś
zupełnie naturalnego.
- Mogłabym, gdybym się w porę nie wycofała.
- Czy to tak zle zakochać się?
- W Dawidzie tak. Jest zbyt silny, zbyt dominujący. Poza tym... kiedyś już byłam
zakochana.
- Byłaś młoda. Zauroczenie to coś innego. Wymaga więcej, a daje mniej niż miłość.
- Może to rzeczywiście zauroczenie. Albo pożądanie.
- Tylko ty sama możesz odpowiedzieć na to pytanie. Z drugiej strony, gdyby chodziło
tylko o pożądanie, nie przyjechałabyś do mnie w środku dnia, odwołując spotkania.
Zmiejąc się, A. J. podeszła i znów opadła na kanapę.
- Och, mamo, nie ma drugiej takiej jak ty. Nie ma.
- Twoje życie nigdy nie układało się normalnie, prawda?
- Nie. - A. J. oparła głowę na ramieniu Clarissy. - Było lepsze niż normalne. Podobnie
jak ty.
- Twój ojciec bardzo mnie kochał. Kochał i akceptował, mimo że nie zawsze rozumiał.
Nawet sobie nie wyobrażam, jakie byłoby moje życie, gdybym całkiem nie zdała się na niego
i nie odwzajemniła jego miłości.
- Był wyjątkowy... Nie tak jak większość mężczyzn. Clarissa zawahała się, a potem
odchrząknęła.
- Alex też mnie akceptuje.
- Alex? - A. J. poderwała się z miejsca. - Czy ty i Alex... - Jak sformułować takie
pytanie wobec własnej matki? - Czy to coś poważnego?
- Chce, żebym za niego wyszła.
- Co? - A. J. odskoczyła jak oparzona. - Małżeństwo? Przecież prawie go nie znasz!
Mamo, jesteś dorosła i chyba wiesz, że nad tak poważną sprawą trzeba się poważnie
zastanowić.
Clarissa rozpromieniła się.
- Pewnego dnia będziesz wspaniałą matką. Ja nigdy nie umiałam pouczać tak jak ty.
- Nie pouczam. - Mrucząc coś pod nosem, A. J. sięgnęła po herbatę. - Wolałabym
tylko, żebyś nie pakowała się w coś, czego dokładnie nie przemyślisz.
- Chwalić Boga, rozsądek masz po ojcu. Natomiast moja rodzina zawsze była trochę
lekkomyślna.
- Mamciu...
- Pamiętasz, kiedy Alex i ja rozmawialiśmy o czytaniu z ręki?
- Oczywiście. Miałam wrażenie, że coś poczułaś.
- To było bardzo silne i bardzo wyrazne. Przyznaję, że straciłam głowę, kiedy
uświadomiłam sobie, że jakiś mężczyzna może jeszcze coś do mnie czuć. Nie miałam pojęcia,
że ja też tak mocno zareaguję.
- Potrzebujesz czasu. Wiesz, jak bardzo ufam twoim odczuciom, ale...
- Kochanie, mam pięćdziesiąt sześć lat... - Clarissa potrząsnęła głową, dziwiąc się, że
wszystko stało się tak szybko. - Odpowiadało mi samotne życie. Myślę, że było mi potrzebne
na jakiś czas. Teraz chcę je z kimś dzielić. Ty masz dwadzieścia osiem lat i też zadowalasz się
samotnością, ale nie możesz wciąż się bać, że i ty będziesz kiedyś ją z kimś dzielić.
- To nie to samo.
- Mylisz się. - Ujęła dłonie córki. - Miłość, przywiązanie, pragnienia i potrzeby są
prawie jednakowe dla wszystkich, a czy Dawid jest właściwym mężczyzną, o tym przekonasz
się sama. Tylko że to jeszcze nie wystarczy, musisz również się z tym pogodzić.
- On może mnie nie zaakceptować. Sama mam trudności z zaakceptowaniem siebie.
- I to jest jedyne zmartwienie, jakiego mi przysparzasz, Auroro. Nie mogę ci
powiedzieć, co masz robić. Nie mogę zajrzeć w twoją przyszłość, nawet jeżeli po części tego
pragnę.
- Nie proszę cię o to. Nigdy cię nie prosiłam.
- To prawda. Wejrzyj w swoje serce, Auroro. Przestań przewidywać i przeliczać
ryzyko, po prostu wejrzyj w swoje serce.
- Być może ujrzę to, czego nie chcę.
- Och, myślę, że chyba chcesz. - Clarissa ze śmiechem usiadła na sofie i otoczyła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]