[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Emma będzie mieszkać z jego ciotką jako ktoś w rodzaju niepłatnej damy do towarzystwa, oso-
by pozostającej na utrzymaniu markiza. Tak, z pewnością o to chodzi.
Pocałowała Mary w policzek i uśmiechnęła się do Lythama, który podszedł, żeby pomóc jej
wsiąść do powozu. Ukłonił się, ale nic nie powiedział, choć bacznie spojrzał jej w twarz, nim
wrócił do Mary Thorn, żeby się pożegnać.
- Pragnę pani podziękować za opiekę nad Emmą -zwrócił się do niej serdecznie.
- Nie ma za co, sir. Oboje z pastorem bardzo ją lubimy.
- Niemniej jestem wdzięczny. Gdyby pani mąż życzył sobie otrzymać większą parafię, proszę się
do mnie zwrócić. Z przyjemnością zrobię, co będę mógł dla pani rodziny, teraz i w przyszłości.
- Och, sir - wybąkała Mary, oszołomiona. - Nie wiem, co powiedzieć.
- Proszę tylko przekazać moje słowa wielebnemu Thornowi, on już będzie wiedział, co robić. -
Pocałował ją z kurtuazją w rękę i wskoczył do powozu.
- O czym rozmawiałeś z Mary? - spytała Emma.
- Och, zwykłe uprzejmości. Zlicznie wyglądasz, Emmo. Mam nadzieję, że dobrze spałaś?
- Nie najgorzej. Zmiany w życiu przyjmuje się z niepokojem, ale nie żałuję, że się poważyłam.
Wiem, że jesteś doświadczony w tych sprawach i wystarczy słuchać twoich wskazówek.
Usta Lythama drgnęły, ale udało mu się zachować powagę. Czyżby wyobrażała sobie, że on ma
w zwyczaju porywać niewinne dziewice i uczyć je miłości? Co za uroczy głuptas! Zapowiadało
się jeszcze bardziej intrygująco, niż przypuszczał. Jest draniem, że kontynuuje tę ryzykowną grę,
ale nie bawił się tak od lat. Byłaby z Emmy rozkoszna kochanka!
Wyciągnął długie nogi, oparł głowę o poduszki i podziwiał jej urzekającą twarz i pozorne
opanowanie. Nie mogła przecież nie czuć wątpliwości. Młoda kobieta z dobrej rodziny u progu
wykluczenia z towarzystwa jako jego kochanka - co jej chodzi po głowie? Czy wyobraziła sobie,
co będzie, gdy mu się znudzi? Nie, z pewnością o tym nie pomyślała. Zachowywała się
beztrosko, w sposób niezgodny z jej charakterem. Wkrótce otrzezwieje i zda sobie sprawę, że nie
jest w stanie tego ciągnąć, a wtedy on wyzna rzeczywiste zamiary.
Wrócił myślami do dawnych kochanek. Ani jedna nie dorównywała Emmie, choć każda była na
swój sposób interesująca. Były młode i piękne lub miały inne zalety, lecz żadna nie mogła mu
ofiarować wszystkiego, czego pragnął w kobiecie.
Pierwszą jego kochanką była mężatka, o dwadzieścia lat od niego starsza. Miał wtedy piętnaście
lat i czuł się zagubiony i nieszczęśliwy po śmierci matki, do której był głęboko przywiązany,
choć nigdy nie okazywała mu uczucia.
Anne Hemsby była miłą, ładną kobietą, która go pocieszyła i wprowadziła w rozkosze łoża,
ucząc, jak dawać i brać przyjemność. Zachował dla niej wdzięczność za jej cierpliwość i
wyrozumiałość dla niezdarnego młodzieńca. Pozostali przyjaciółmi.
Był w dobrych stosunkach z większością dawnych kochanek, z wyjątkiem pewnej diwy
operowej, która rozstała się z nim burzliwie, rzucając w niego wazonem w swojej garderobie.
- Czemu się uśmiechasz? - spytała Emma, wyrywając go z zadumy. - Masz taką łobuzerską
minę, Lytham. Powiedz, o czym myślisz?
- Rozpamiętywałem wszystkie przyjemności, jakie nas czekają, kochanie - odparł tonem, który
wprawił Emmę w rozkoszne drżenie. - Powinniśmy zaszyć się gdzieś we dwoje, żeby się lepiej
poznać. A potem może pojedziemy do Paryża po nowe suknie dla mojej... ukochanej.
Specjalnie unikał słowa  kochanka", żeby jej nie żenować. Jego takt i delikatność są godne
podziwu, uznała Emma.
- Będzie mi bardzo miło - powiedziała. - Nie wiem, czego ode mnie oczekujesz, Lytham. To
znaczy, zdaję sobie sprawę, że są pewne... obowiązki... ale czy mam mieszkać osobno, czy... -
Zamilkła skonfundowana, dostrzegając, że się uśmiecha. - Nie śmiej się ze mnie. Nie mam
pojęcia, jak się te sprawy załatwia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •