[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że Johan winą za brak większej gromadki dzieci obarcza ją.
siÄ™ Å›wieciÅ‚y, kiedy patrzyÅ‚ na jej nagie piersi i na ciemne, jÄ™dr­
Dopóki tak myśli, nie zacznie spekulować na inne tematy.
ne brodawki. ChwyciÅ‚ jÄ… na rÄ™ce i zaniósÅ‚ na swoje łóżko. Ra­
ny boskie, myślała Mali w panice. Nie spodziewała się czegoś
takiego i nie przygotowaÅ‚a Å‚oju. Kiedy próbowaÅ‚a mu siÄ™ wyry­
Tego wieczora Johan nie okazywał jej tyle szacunku, co
wać, pchnÄ…Å‚ jÄ… z caÅ‚ej siÅ‚y na łóżko i zerwaÅ‚ z niej resztkÄ™ ubra­
w okresie po wypadku. Był złośliwy i zirytowany.
nia tak brutalnie, że guziki rozleciały się po całym pokoju.
- Co ludzie muszÄ… sobie myÅ›leć - mówiÅ‚, Å›ciÄ…gajÄ…c ko­
- A ja ci pokażę, że potrafię - syczał. - Jestem w łóżku
szulę, kiedy znalezli się już w swojej sypialni. - Tu u nas
nie gorszy od Bengta, niech sobie nikt nie myśli!
197
196
Tym razem jednak Johan potrzebował czasu. Nie był
Mali byÅ‚a sucha, zaciskaÅ‚a nogi ze strachu i niechÄ™ci. Le­
całkiem trzezwy, a poza tym nie ma przecież dwudziestu lat.
żaÅ‚a sztywna i zrozpaczona, zagryzajÄ…c wargi. Kiedy siÄ™ na­
Jęczał i dyszał jej do ucha, a ona coraz mocniej zaciskała
reszcie stoczył z niej na posłanie, poczuła, że po twarzy
spÅ‚ywajÄ… jej Å‚zy. zÄ™by. W koÅ„cu wsunęła rÄ™kÄ™ miÄ™dzy swoje i jego ciaÅ‚o i po­
mogła mu dotrzeć do końca, choć robiła to z obrzydzeniem.
- Byłaś dzisiaj sucha jak stara kobyła - parsknął jej
Johan jęknął z rozkoszy, a Mali leżała bez ruchu i czekała,
w twarz, opierając się na łokciu. - Jak mam zrobić dziecko
aż się uspokoi. Potem cmoknęła go pospiesznie w czoło
babie, która...
i wymknęła się z łóżka. Boże drogi, myślała rozżalona. Jak
SpostrzegÅ‚, że Mali pÅ‚acze, i natychmiast caÅ‚a zÅ‚ość z nie­
długo wytrzymam w ten sposób?
go opadła. Zaczerwienił się.
Minęło dużo czasu, zanim udało się jej zasnąć.
- Ja... Ja sprawiłem ci ból - wykrztusił i pogłaskał ją po
twarzy. - Nie pÅ‚acz. Mali, kochana. Nie miaÅ‚em takiego za­
miaru... To było tylko... Ja sam nie wiem, co mnie napadło.
Ze względu na ogromne masy śniegu zalegające pola i lasy,
Przytulił ją i niezdarnie gładził po plecach. Mali leżała
a także z powodu gwałtownych wiatrów, które zbijały śnieg
bez ruchu i nie miaÅ‚a odwagi oddychać. %7Å‚eby już sobie na­
w twarde zaspy, wyrąb drzewa w lesie był o wiele bardziej
reszcie poszedł. %7łeby to nie miało dalszego ciągu.
męczący i niebezpieczny niż zazwyczaj. W Stornes używano
- Zapomnijmy o tym - wyszeptała cicho.
do zwożenia drewna obu koni i dwojga sań. Rok temu Si-
- To znaczy, że nie jesteÅ› na mnie zÅ‚a? - spytaÅ‚, nie wy­
vert kupił drugiego konia, bo kobyła była już stara. Zresztą
puszczając jej z objęć.
w Stornes zawsze mieli dwa konie, a poprzedniego wałacha
Błądził wzrokiem po nagim ciele żony, a ona dostrzegła,
musieli sprzedać do rzezni wiosną tego roku, kiedy Mali
że w jego oczach znowu zapala się błysk pożądania.
przybyła do dworu. Nabawił się jakiejś choroby żołądka,
- Nie, nie jestem na ciebie zÅ‚a - odparÅ‚a. - Od tak daw­
weterynarz się na tym nie poznał i w końcu trzeba było się
na było nam ze sobą dobrze, Johan. Chciałabym, żeby tak
go pozbyć.
pozostało.
Mali zawsze bardzo lubiÅ‚a starÄ… kobyÅ‚Ä™. ByÅ‚o to spokoj­
- I ja też tego chcę - szepnął Johan.
ne i wrażliwe zwierzÄ™, prawdopodobnie dlatego, że najdÅ‚u­
Pochylił się nad nią i zaczął lizać brodawkę piersi. Mali
żej pracowało z Sivertem, myślała Mali. Nowy wałach był
zadrżała, a on pomyślał, że to z podniecenia. Poczuła, jak
duży i wprost imponująco piękny, ale znacznie bardziej na-
wzbiera w nim kolejna fala, i chciała go od siebie odepchnąć.
rowisty, niż Mali by sobie życzyła. Zawsze trzymała się od
-Zapomnijmy więc o tym, co się stało - powtórzyła
niego z daleka.
i oparła dłonie o jego piersi.
Wielkie bale drewna pokrywała warstwa lodu i trudno
- Tak, zapomnijmy - przytakiwał, rozsuwając jej nogi. -
byÅ‚o je przenosić czy ukÅ‚adać na saniach. Sanie nieraz wy­
Teraz będę dla ciebie bardzo dobry, tak jak lubisz.
wracały się z całym ładunkiem, kiedy po drodze zderzyły
Nie ulegaÅ‚o wÄ…tpliwoÅ›ci, że Johan zamierza wziąć jÄ… po­
siÄ™ z wystajÄ…cym kamieniem. W takim przypadku wymaga­
nownie. I być dla niej dobrym, jak zapewniaÅ‚. W zamian ocze­
jÄ…ce wielkiej siÅ‚y Å‚adowanie drewna zaczynaÅ‚o siÄ™ od po­
kiwał, że ona przyjmie go chętnie, będzie uległa i wszystko
czÄ…tku.
mu wybaczy. Mali westchnęła ciężko i przestała się opierać.
199
198
-Przecież miała dobre intencje - przerwał jej Sivert
- Czy to koniecznie trzeba pracować w lesie przy takiej
i wstał. - Człowiekowi jest miło, kiedy się inni o nłego
pogodzie? - spytała Mali któregoś popołudnia, gdy Sivert
troszczą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •