[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uśmiech.
- Rozumiem-
- Nie bÄ…dz taka zadowolona z siebie tylko dlatego,
że mnie rozzłościłaś. Nie chcę już o tym rozmawiać.
- Linda wyprostowała się. - Już ja powiem Kayowi, co
o tym myślę, jak wróci do domu.
- To jego problem - powiedziała wesoło Kate. -
A gdzie on poszedł?
- Nurkuje.
Kate spoważniała.
- Sam?
- Nie ma się czym martwić - odparła szybko
Linda, zła na siebie, że nie przyszło jej do głowy jakieś
proste kłamstwo. - On zazwyczaj nurkuje sam.
- Wiem. - Kate złożyła ręce, gotowa zamartwiać
siÄ™ do jego powrotu.
ROZDZIAA DZIEWITY
- IdÄ™ z tobÄ….
Słońce świeciło mocno, przez okno płynął świeży
zapach oceanu, z daleka dobiegał krzyk mew. Kay
odwrócił się od kuchenki i spojrzał na Kate, która
stanęła w drzwiach.
Upięła wysoko włosy, włożyła cienkie bawełniane
spodnie i luzną koszulę. Przyszło mu do głowy,
że wyglÄ…da bardziej jak studentka niż profesor col­
lege'u.
Wiedział sporo o kobietach oraz ich sztuczkach i od
razu dostrzegł, że jej policzki były muśnięte różem.
Nie potrzebowała różu poprzedniego wieczoru, kiedy
wrócił z wraku. Wtedy była głodna i namiętna. Mało
się nie uśmiechnął, unosząc filiżankę.
Nora Roberts
173
- Niepotrzebnie się ubrałaś, tylko straciłaś czas -
powiedział. - Wracasz do łóżka.
Nie lubiła upartych ludzi, którzy zawsze chcą, by
wszystko szÅ‚o po ich myÅ›li. W tym momencie stwier­
dziła, że oboje są uparci.
- Nie. - Na pozór wciąż była spokojna. - Idę
z tobÄ….
W przeciwieÅ„stwie do Kate, Kay chÄ™tnie podejmo­
wał dyskusję. Oparł się o kuchenkę.
- Nie wezmÄ™ ciÄ™ pod wodÄ™ wbrew zakazom lekarza.
SpodziewaÅ‚a siÄ™ tego. WzruszajÄ…c ramionami, ot­
worzyła lodówkę i wyjęła butelkę soku. Była w złym
humorze i chociaż zupełnie nie było to w jej stylu,
czuła się z tym całkiem dobrze. Musiała czymś się
zająć, bo miała wrażenie, że inaczej zwariuje.
Dobiły ją te dwa dni bezczynności. Potrzebowała
ruchu, słońca, chciała myśleć i czuć. Upieranie się
przy swoim mogłoby przynieść jej satysfakcję, ale
obawiaÅ‚a siÄ™, że byÅ‚oby bezskuteczne. JeÅ›li osiÄ…g­
nięcie celu wymagało kompromisu, była na to gotowa.
- Mogę wynająć łódz i sprzęt i nurkować sama. -
Ze szklankÄ… w rÄ™ce, odwróciÅ‚a siÄ™ i spojrzaÅ‚a wyzywa­
jÄ…co. - Nie powstrzymasz mnie.
- Zobaczymy.
Powiedział to cicho, normalnym tonem, ale Kate
dostrzegła błysk w jego oczach. Lepiej, pomyślała.
O wiele lepiej.
- Mam prawo robić to, na co mam ochotę. Oboje to
wiemy. - Jej nogą jeszcze nie doszła do pełnej formy,
ale poza tym Kate była gotowa do ataku. Jej umysł też
pracował sprawnie. Doskonale uknuła swój plan.
174 ODNALEZIONY SKARB
W końcu, pomyślała ponuro, miała dość czasu na
przemyślenia.
- Oboje wiemy też, że jeszcze nie jesteś w stanie
nurkować. - Chciał ją zanieść do łóżka, a potem
potrząsać nią, aż rozum jej wróci. Nie zrobił tego. Pił
kawę i patrzył na Kate znad filiżanki. Nie oczekiwał
walki, ale nie zamierzał się wycofać.
- Kate, bÄ…dz rozsÄ…dna. Wiesz, że jeszcze nie mo­
żesz nurkować i że ja ci na to nie pozwolę.
- Odpoczywałam przez dwa dni, czuję się dobrze.
- Podchodząc do niego, z zadowoleniem zobaczyła, że
zmarszczył czoło. Rozumiał, że miała własne zdanie
i że będzie musiał się z tym zmierzyć. Prawdę mówiąc,
była silniejsza, niż oboje się spodziewali.
- Jeśli chodzi o nurkowanie, odpuszczę je sobie
przez najbliższe dwa dni, ale... - Urwała. Niech będzie
dla niego jasne, że mu nie ulega, tylko negocjuje. -
Popłynę z tobą łodzią. I to dzisiaj rano.
Kay uniósł brwi. Czyli od początku nie zamierzała
nurkować. Nie mógł mieć jej za złe takiego podstępu.
Kiedy miał czternaście lat, złamał sobie nogę. Bólu już
nie pamiętał, za to nudę rekonwalescencji doskonale.
- Jak ci powiem, położysz się w kabinie.
Z uśmiechem pokręciła głową.
- PoÅ‚ożę siÄ™ w kabinie, jeÅ›li uznam to za ko­
nieczne.
UjÄ…Å‚ jÄ… za brodÄ™.
- Z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ…. Dobrze, chodzmy. ChcÄ™ wy­
płynąć wcześnie.
Kiedy już skapitulował, poruszała się żwawo. Po
paru minutach Kay zaparkował samochód w porcie.
Nora Roberts 175
Weszli na pokład Wiru. Kate, zadowolona z siebie,
zajęła miejsce obok Kaya, czekając z radością na
słońce i wiatr.
- Po wczorajszym nurkowaniu narysowaÅ‚em sche­
mat wraku- oznajmił Kay, wyprowadzając łódz z portu.
- Tak? - Automatycznie poprawiÅ‚a wÅ‚osy, odwra­
cając się do niego. - Nic mi nie pokazałeś.
- Bo spałaś, jak skończyłem.
- Spałam prawie bez przerwy - burknęła.
Skierował łódz na pełne morze. Położył dłoń na
ramieniu Kate.
- Wyglądasz już lepiej, nie masz podkrążonych
oczu. Nie widać zmęczenia. To dużo ważniejsze.
Na moment, tylko na moment, przycisnęła policzek
do jego dłoni. Niewiele kobiet oparłoby się tak czułej
trosce, a jednak... Nie chciała, by ta troska przesłoniła
powód, dla którego znów znalezli się razem. Od troski
prosta droga do litości. A ona wolała, żeby Kay widział
w niej równoprawnego partnera. To byÅ‚o bardzo waż­
ne tak długo, jak długo będzie jego kochanką. Kiedy
wyjedzie... Kiedy wyjedzie, nie będzie rozdzierać szat.
- Już nie musisz się mną opiekować, Kay.
ZerknÄ…Å‚ na kompas, wzruszajÄ…c ramionami.
- To było przyjemne.
Nie życzyła sobie, by się o nią troszczył. Rozumiał
to, doceniał i żałował. Dostrzegał coś pociągającego
w spełnianiu jej potrzeb, w tym, że była od niego
zależna. Nie wiedział, jak jej powiedzieć, że równie
mocno pragnie, aby była zdrowa i silna, jak i tego,
żeby właśnie do niego zwracała się w potrzebie.
Czuł, że zbyt mało czasu spędzili razem, by miał
176 ODNALEZIONY SKARB
prawo tak mówić. Rozwaga nie byÅ‚a jego najmocniej­
szą stroną. Postępował ostrożnie. Jako nurek wiedział,
że to ważne, ale jako człowiek... jako mężczyzna szedł
za głosem instynktu, kierował się impulsem.
Przelotnie musnął palcami jej kark, położył dłoń na
sterze. Doszedł do wniosku, że do związku z Kate
musi podchodzić tak, jak do bardzo niebezpiecznego
nurkowania na dużą głębokość - uważając na prądy,
ciśnienie i niespodzianki.
~ Rysunek jest w kabinie - oznajmiÅ‚, kiedy wyÅ‚Ä…­
czył silnik. - Może będziesz chciała go obejrzeć, jak
zejdÄ™ pod wodÄ™.
Przytaknęła skinieniem głowy, ale gdy tylko Kay
zaczął szykować sprzęt, ogarnął ją niepokój. Nie
chciała robić problemu z tego, że nurkuje sam. I tak by
jej zresztą nie posłuchał, co najwyżej skończyłoby się
na kłótni. W milczeniu przyglądała się, jak Kay
zakłada butle. Miał zejść na dół na godzinę. Kate już
zaczęła liczyć czas.
- W kuchni są zimne napoje. - Poprawił pasek
maski i zszedł na drabinkę. - Nie siedz za długo na
słońcu.
- Uważaj na siebie - powiedziała, zanim ugryzła
się w język.
Kay uśmiechnął się i zniknął pod wodą z cichym
pluskiem.
Kate podbiegła do burty, ale już go nie zobaczyła.
Przez długą chwilę stała przechylona, zapatrzona na
powierzchnię wody. Wyobrażała sobie Kaya, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •