[ Pobierz całość w formacie PDF ]

było. Parawan, który chroni sypialnię przed przeciągiem, był przesunięty trochę w
lewo.
 W ten sposób?
Poirot rzucił się w stronę parawanu i przesunął go. Był to dość ładny gracik z
malowanej skóry. Już wcześniej zasłaniał nieco widok skrzyni, a teraz, gdy Poirot
go przestawił, zupełnie za nim znikła.
 Tak, proszę pana  odparł służący.  Właśnie tak.
 A następnego ranka?
 Stał w tym samym miejscu. Pamiętam. Odsunąłem go i właśnie wtedy
zauważyłem tę plamę. Dywan oddałem już do czyszczenia, proszę pana. Stąd te
gołe deski.
Poirot skinął głową.
 Rozumiem  powiedział.  I dziękuję. Wsunął w dłoń służącego szeleszczący
papierek.
 Dziękuję panu.
 Poirot  odezwałem się, gdy wyszliśmy na ulicę.  Czy ta sprawa z
parawanem może pomóc Richowi?
 Raczej jeszcze bardziej zaszkodzić  odparł Poirot ponuro.  Parawan zasłaniał
kufer. Zasłaniał także plamę na dywanie. Dlatego nie spostrzeżono jej od razu.
Tak& Ale jest coś, czego nie rozumiem. Służący, Hastingsie, służący&
 Co ci się w nim nie podoba? Wyglądał na bardzo inteligentnego.
 Masz rację. Jest bardzo inteligentny. Czy więc major Rich mógł nie zdawać
sobie sprawy, że rano Burgoyne na pewno odkryje ciało? Powiedzmy, że zaraz po
popełnieniu morderstwa major nie miał czasu na jakiekolwiek działanie. Dlatego
ukrył ciało w skrzyni, zasłonił ją parawanem i przeczekał wieczór w nadziei, że
jakoś to będzie. Ale po wyjściu gości? Przecież miał mnóstwo czasu, by pozbyć się
zwłok!
 Może miał nadzieję, że służący nie zauważy plamy?
 To czysty absurd, mon ami. Plama na dywanie to pierwsza rzecz, którą musi
zauważyć dobry służący. A tymczasem major Rich idzie spać i spokojnie chrapie
przez calutką noc, w ogóle się nie przejmując. To naprawdę niezwykle interesujące.
 Ciekawe, czy Curtiss mógł zauważyć tę plamę, kiedy siedział przy fonografie i
zmieniał płyty?
 To raczej mało prawdopodobne. Parawan musiał rzucać cień w to miejsce.
Nie& Ale zaczynam widzieć. Tak, dość niewyraznie, ale zaczynam widzieć&
 Widzieć? Co?
 Możliwości. Powiedzmy, że możliwości innego wyjaśnienia. Może nasza
następna wizyta rzuci na tę sprawę więcej światła&
Następną wizytę złożyliśmy lekarzowi, który dokonał oględzin ciała. Jego
zeznanie było po prostu streszczeniem tego, co powiedział w śledztwie. Denat
został zabity ciosem w samo serce, zadanym długim, wąskim nożem,
przypominającym sztylet. Narzędzie zbrodni pozostawiono w ranie. Zmierć
nastąpiła natychmiast. Sztylet był własnością majora Richa i zwykle leży na
biurku. Brakowało na nim odcisków palców  został albo dokładnie wytarty, albo
morderca trzymał go przez chusteczkę. Jeśli zaś chodzi o czas, to śmierć nastąpiła
pomiędzy siódmą a dziewiątą wieczorem.
 Czy nie mogło to być& na przykład po północy?
 Nie. To mogę stwierdzić z całą pewnością. Najpózniej o dziesiątej, ale raczej
wszystko wskazuje, że między siódmą trzydzieści a ósmą.
 Istnieje jeszcze inna hipoteza  stwierdził Poirot już w domu.  Ciekaw
jestem, Hastingsie, czy wpadłeś na nią? Mnie wydaje się ona oczywista i potrzebny
mi jeszcze jeden drobiazg, aby do końca wyjaśnić całą sprawę.
 Nic z tego  odparłem.  Nie mam żadnych .pomysłów.
 Rusz trochę głową, Hastingsie, rusz głową!
 A więc dobrze  powiedziałem.  O siódmej czterdzieści Clayton jest cały i
zdrowy. Ostatnią osobą, która widzi go żywego, jest Rich&
 Tak przynajmniej zakładamy.
 A nie jest tak?
 Zapominasz, mon ami, że major Rich temu zaprzecza. Wyraznie przecież
stwierdził, iż Clayton musiał wyjść przed jego powrotem do domu.
 Lecz służący mówi, że w takim razie musiałby usłyszeć trzaśniecie zamykanych
drzwi. A poza tym, skoro Clayton wyszedł, to kiedy wrócił? Nie mógł wrócić po
północy, gdyż jak twierdzi doktor, o tej porze musiał być już martwy od
przynajmniej dwóch godzin. Zostaje więc tylko jedno wyjście.
 Jakie, mon ami?
 %7łe w ciągu tych pięciu minut, które Clayton spędził w salonie, wszedł tam ktoś
inny i zabił go. Ale w takim wypadku mamy podobne zastrzeżenie: musiał mieć
klucze do mieszkania, inaczej nie wszedłby bez wiedzy lokaja. Poza tym
wychodzący morderca musiałby zatrzasnąć drzwi, i to też lokaj by usłyszał.
 Zgadza się  powiedział Poirot.  A więc&
 A więc nic z tego  odrzekłem.  Nie widzę żadnego innego rozwiązania.
 Szkoda  mruknął Poirot.  A jest przecież tak proste i jasne& Jasne jak błękit
oczu madame Clayton&
 Naprawdę uważasz&
 Nic nie uważam. Aż do chwili, gdy będę miał dowód. Choć jeden maleńki
dowodzik&
Podniósł słuchawkę i połączył się z Jappem w Scotland Yardzie.
Dwadzieścia minut pózniej staliśmy przed stołem, na którym poukładano różne
przedmioty. Stanowiły one zawartość kieszeni zamordowanego.
Były to: chusteczka do nosa, garść drobnych, portfel, w którym znajdowały się
trzy funty i dziesięć szylingów, jakieś rachunki oraz zniszczone zdjęcie Margueritty
Clayton. Poza tym jeszcze scyzoryk, złoty ołówek oraz jakieś narzędzie z
wymiennymi końcówkami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •