[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przejęło kontrolę nad jej umysłem i sercem.
Zamknął jej oczy swoimi palcami - Idz spać. Mam kilka spraw do
załatwienia.
Jej oczy otworzyły się. Odepchnęła jego rękę - Służbowe?
- Służbowe - zgodził się. Tak do końca to nie kłamał. Musiał zameldować
się u swojego sierżanta. Zniszczył swój pager w oceanie. Zgubił telefon
komórkowy, a także jego pistolet służbowy. Yamashita nie ucieszy się z tego
powodu, ale Doug powie mu swoją wersję prawdy - że zanurzył się w oceanie
za krnąbrnym psem - i Yamashita zostanie uspokojony. Dał Dougowi wolne, ale
w pracy policjanta było całkiem duże prawdopodobieństwo wezwania. Gdyby
zdarzył się wypadek i każdy inny byłby zajęty, zadzwoniliby do niego, a on
poszedłby bez wahania.
- Wróć niedługo - Firebird popatrzyła na niego tym łamiącym serce
wzrokiem z tym uczesaniem na punka i tym trwożliwym uśmiechem - Chcę Cię
zabrać do domu. Do Twojej matki. Ona będzie taka zadowolona.
Gdyby Firebird tylko wiedziała...
- Pojedziemy, ale najpierw, mam robotę do zrobienia.
Czy chciała czy nie, jej oczy zamknęły się - Bądz ostrożny.
Gdy tak obserwował jej sen, zamruczał - Trochę na to za pózno.
Okrył ją dokładnie i poszedł do swojego biura po sąsiedzku.
Tam monitorował swój najnowocześniejszy system bezpieczeństwa. Tam
trzymał swój komputer i wszystkie jego zapisy.
Kochał swoje biuro. Kochał swój dom. I obawiał się, że nie będzie tego
miał zbyt długo.
No cóż.
Gdyby musiał zapłacić za to co zrobił, to nie tylko na to zasłużył.
Teraz jednak musi się upewnić, że jego rodzina nie zapłaci za to, ani
Aleksander nie zapłaci, ani Firebird nie zapłaci.
Przeszukał rupiecie w swoim biurku, znalazł wizytówkę, której
potrzebował, podniósł telefon i wykręcił numer. Telefon dzwonił i dzwonił i
nikt nie odbierał przez cholernie długi czas.
Gdzie on jest? Gdzie jest ten łajdak Vadim?
Doug był gotowy odłożyć słuchawkę gdy nareszcie ktoś odpowiedział.
Muzyka grała w tle. Głosy rozlegały się. Kobiety śmiały się. I jakiś facet z
wyraznym rosyjskim akcentem krzyknął - Co?
Przyjęcie. To małe ścierwo zrobiło przyjęcie.
- Vadim - Doug powiedział zwięzle - Teraz.
- Kto chce z nim rozmawiać? - facet wykrzyknął.
- Facet, którego próbował zabić.
Telefon upadł ciężko na podłogę.
Doug czekał, niepewny czy dziecko, które odebrało telefon w
rzeczywistości przekaże wiadomość.
Ale Vadim odpowiedział prawie od razu i zabrzmiał na napiętego - Który
facet, którego próbowałem zabić?
- Doug Black.
- Ooo - Vadim zrelaksował się i zachichotał - Ty.
Doug rozmawiał z tym facetem, powiedział mu swoją historię, przekonał
go, że jest samotnym Varinskim. Sprzedał się Vadimowi, a jednak nigdy nie
gardził Vadimem bardziej niż w tej chwili. Gardził Vadimem - i sobą -
Wykonałem dla ciebie robotę. Dałem ci współrzędne domu Wildersów.
- Zapłaciłem ci za to - Vadim przypomniał mu miło.
- I aby pokazać mi swoje uznanie, wysłałeś swoich matołów za mną. -
Doug pozwolił całkowicie jego wściekłości i frustracji wziąć górę. Wściekłość
na Vadima. Frustracja z powodu bycia tak głupim.
Vadim nie był pod wrażeniem. Zmiał się - Nie wysłałem ich za tobą.
- Kłamca.
- Wysłałem ich za dziewczyną Wilderów. Wszedłeś im w drogę.
Jeszcze gorzej - Miałem szczęście.
- Tak, przepraszam. Moi ludzie mieli polecone wykonać zadanie
skutecznie i szybko. - Vadima głos stał się ściszony i zamyślony - I powiedzieli
mi, że ją wykonali. Powiedzieli, że obydwoje poszliście na dno oceanu i nie
wyszliście.
Doug musiał być ostrożny, bardzo ostrożny, z tym co następnym razem
powiedział do Vadima - Obydwoje skoczyliśmy do oceanu by uciec od twoich
zabójców. Dziewczyna Wildersów wylądowała w krasnorostach morskich.
Jedna z łodyg zawinęła się wokół jej szyi jak pętla. Nie miała szans wydostać
się na powierzchnię.
- Widziałeś ciało?
- Znalazłem ją - Doug rozluznił rękę, którą trzymała telefon. Igła na jego
barometrze odpadała, podmuchy wiatru wzmagały się. Z całą pewnością on nie
powinien pozwalać Vadimowi wkurzyć go tak bardzo, że byłby w stanie rozbić
telefon swoim chwytem.
- To dobrze - Vadim wydawał się na zadowolonego - Wyciągnąłeś
dziewczynę do brzegu?
- Zwariowałeś? Miałem szczęście, że sam wyszedłem. To jest pieprzony
zimny ocean. - Doug mówił z zaciśniętymi zębami - Miałem hipotermię.
- Też mi coś.
- Jestem pewny, że twój facet wąż jest wciąż zapłakany.
- Foka - Vadim zachichotał - Przerażający facet, nie sądzisz?
- On jest tym, który będzie się zajmował problem Wildersów? - Doug
zapytał z wymuszonym brakiem niepokoju.
- Problemem Wilderów będę zajmował się osobiście. Sytuacja jest zbyt
delikatna by zostawić ją podwładnym.
- Co to było, co powiedziałeś mi, że zamierzasz zrobić? Coś o
poinformowaniu urzędu imigracyjnego kim naprawdę jest Konstantin i o
wszystkich jego przestępstwach, które popełnił i dopilnowaniu aby
wyeksmitowano go z kraju z jego śliczną żoną?
- To był moim pierwotny plan. - Doug mógł słyszeć śmiech w Vadima -
teraz nastąpiło kilka zmian.
- Jaki jest twój plan teraz? - Dougowi było niedobrze - Teraz zamierzasz
wykończyć ich również finansowo?
- Może coś trochę bardziej niż to. Właśnie przystępuję do wyciągnięcia
ich na zewnątrz.
Doug chciał uderzyć w biurko. Jak mógł być tak głupi żeby wierzyć
Vadimowi w to co mówił Wildersach? Jak mógł wierzyć w cokolwiek? Jak
mógł sprzedać siebie i swoje talenty Vadimowi?
Vadim obniżył swój głos - Co z ikoną? Znalazłeś ją?
- Ikona? Jak ikona?
- Pamiętasz. Rozmawialiśmy o tym.
Faktycznie. Vadim bardzo jej chciał - Nie poznał bym ikony gdyby nawet
ugryzła mnie w dupę.
Głośny wrzask kobiety przerwał hałas przyjęcia i chaos ucichł.
- Zaczekaj - Vadim mamrotał.
Dzwięki stały się cichsze. Doug słyszał zamykanie drzwi i było cicho.
Vadim mówił łagodnie jakby bał się, że przypadkiem zostanie
usłyszanym - Tą rozpoznasz. To jest niewielka biała bryłka, może trzy na trzy,
antyk, z portretem Maryi Dziewicy.
Doug zaśmiał się - Wielki Varinski, przywódca zbiera religijną sztukę?
- Znajdz to, a zapłacę dwadzieścia milionów.
Doug odgrywał niemowę. Studiował historię Varinskich organizacji oraz
legendy o nich. Wiedział której ikony Vadim szuka. To musiała być jedna z
czterech ikon rodzinnych, które Konstantin dostarczył diabłu do scementowania
umowy.
Ale te ikony zniknęły. Dlaczego Vadim szukał ich teraz? Dlaczego ta
szczególna ikona była tak ważna że zapłaciłby taką wyśrubowaną sumę za to?
Jak Doug mógłby użyć tego na swoją korzyść? - Musi być więcej niż jedna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •