[ Pobierz całość w formacie PDF ]
napięcie, bo wypowiadając te słowa, oczami
wyobrazni ujrzała tę swoją wymarzoną
rodzinę. A głową tej rodziny był Liam. Ujrzała
nagle jego sterylny dom pełen kolorów, życia,
baraszkujących podobnych do niego szkrabów.
Uświadomiła sobie, że straciła kontrolę nad
własnymi uczuciami. W ciągu ostatnich
tygodni, powoli, po kawałku, oddawała serce
Liamowi. A teraz, gdy to spostrzegła, jest już
za pózno.
Ten człowiek nigdy nie będzie jej facetem.
Zawarli czysto biznesowy układ. Bez
przyszłości.
Ich wspólna przyszłość jest tak pusta jak
oświetlony basen w jego ogrodzie, który
właśnie dojrzała przez okno salonu.
Masz jeszcze na to czas mruknął.
Ten człowiek, ewidentny pracoholik, jest
jednak także istotą dość złożoną. Na pewno
jest inny, niż to widać na co dzień. Wrażliwy,
przywiązany do szczegółów, do jakości.
Pasjonuje się pracą tak jak ona swoją. Jak go
za to nie kochać?
Kochać. Francesca przełknęła ślinę,
odwróciła się i przez chwilę spoglądała przez
okno na ciemny ogród i turkusowo lśniącą
wodę. Nie chciała mu teraz spojrzeć w oczy.
Nie powinien poznać jej myśli, bo między nimi
nigdy się nie ułoży.
Brakuje im wspólnej wizji przyszłości, ale nie
tylko tego. On jej nie kocha. Gdyby nie ciotka
i jej wymagania, nigdy by z sobą nie byli. To
gorzka prawda, ale im prędzej Francesca ją
sobie uświadomi, tym lepiej dla niej. W końcu
zawarli tylko kontrakt.
Chcesz zobaczyć górę?
Zmusiła się do uśmiechu i aprobującego
skinienia głową. Liam poprowadził ją
schodami, pokazał swój gabinet, pokój
gościnny, a na koniec sypialnię.
Zwiadoma, że dotarli do celu, zdjęła buty
i zagłębiła stopy w puszystej wykładzinie.
Przesunęła dłonią po delikatnej narzucie na
łóżku i podeszła do okna. Przez chwilę
wpatrywała się w łunę miejskich świateł nad
wierzchołkami drzew. Gwiazd nie było widać.
Kto jej podpowie, czy postępuje słusznie?
Sięgnęła dłonią do naszyjnika z rożkiem
szczęścia, ale natychmiast zdała sobie sprawę,
że przecież go zdjęła. Biedny rożek spoczywa
w ciemności na dnie torebki, a ona została
z niczym. Spojrzała w dół przez okno
i dostrzegła siedzącego na trawniku królika.
Coś go jednak przestraszyło i jeden sus
wystarczył, by schował się w krzakach.
A więc zbliża się nieszczęście.
Francesca zaczerpnęła tchu i przygotowała
się na nieuniknione. Pokochała mężczyznę,
którego nigdy nie zdobędzie. Nawet i bez tego
uciekającego królika wiedziała, że nic dobrego
jej nie czeka.
Obecność stojącego tuż za nią Liama
powodowała, że targały nią sprzeczne uczucia.
Niejako wbrew sobie przylgnęła po chwili
plecami do jego odkrytej rozgrzanej piersi.
Jego palce wśliznęły się pod koszulkę i zsunęły
ją z ramion. Francesca była naga.
Nie masz majtek? spytał zdziwiony.
Fakt, nie włożyła nic pod spód. Wiedziała
dobrze, jak się skończy ten wieczór.
Nie mogę pozwolić, żebyś podarł na mnie
całą moją najlepszą bieliznę.
To bardzo praktyczne. No i bardzo sexy.
Wszystko w tobie jest takie pociągające.
Przymknęła oczy. Wolałaby tego nie słyszeć.
Z jednej strony to miłe, a z drugiej, przykro
wiedzieć, że on to mówi na niby. Gdy tylko
ciotka wypuści go spod swojej kurateli,
wszystko się skończy. Przynajmniej nie będzie
musiała udawać, gdy on zerwie zaręczyny.
Będzie się wypłakiwać w mankiet
przyjaciółkom prawdziwymi łzami.
Spójrz na mnie szepnął jej do ucha.
Zarzuciła mu ramiona na szyję, by nie utonąć
w tych ciemnoniebieskich oczach. No i żeby
nie domyślił się, że jest bliska płaczu. Wzniosła
się na palce, a on dotknął wargami jej ust.
Uległa mu całkowicie. Nie ma co się
oszukiwać jego dotyk jest niewyobrażalnie
przyjemny. Warto się oddać przyjemności,
nawet jeśli potem zaboli serce.
Wciąż przyklejeni do siebie postępowali
drobnymi krokami w kierunku łóżka, jak
w dziwnym tańcu. Jej nagie plecy dotknęły
pościeli, a on, nie zwlekając, przykrył jej ciało
swoim.
Francesca stwierdziła, że całuje ją i pieści
inaczej niż na początku znajomości. Wtedy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]