[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Poszedłeś na zakupy? Sam?
- Tak - odrzekł z dumą. - Ale muszę przyznać, że pomagała mi
pewna miła sprzedawczyni.
Podciągnął nogawkę spodni, uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Sprawdz - powiedział.
Nie mogła powstrzymać śmiechu widząc, że szarośliwkowe
skarpetki były doskonale dobrane do swetra.
- To bardzo ładne zestawienie - przyznała.
- Tak samo powiedziała sprzedawczyni. Myślisz, że tym razem
będę pasował do twoich przyjaciół?
Zaskoczyło ją to pytanie. A właściwie nuta niepewności, która w
nim zabrzmiała. Dopiero co Mallory obiecywała sobie, że nie będzie
się zmieniać dla przypodobania się Elliottowi, a teraz stwierdziła, że
to on stara się przypodobać jej. Było to miłe, ale chyba do niczego nie
prowadziło. %7ładen związek między dwojgiem ludzi nie może
utrzymać się długo, jeśli oboje usiłują być kimś innym.
172
RS
- Elliott, naprawdę wyglądasz wspaniale, ale nie musiałeś
zadawać sobie tyle trudu tylko po to, aby dostosować się do moich
znajomych. Wierz mi, że dla mnie zawsze wyglądasz dobrze - dodała
szczerze.
Oczy mu pojaśniały. Uniósł rękę i pogłaskał ją po policzku.
- Dzięki, Mallory. Miło mi, że to powiedziałaś. Ale chciałem
sobie kupić coś nowego. Spędziłem przyjemnie czas na zakupach, po
raz pierwszy w życiu, a ten strój mi się spodobał. Choć wewnątrz
jestem ciągle tym samym Elliottem Fraserem, towarzyskim inwalidą.
- Towarzyskim inwalidą a jakże - odparła żywo. - Wydaje mi
się, że to też była tylko gra, żeby pozyskać moją sympatię. Muszę
przyznać, że to oryginalny sposób.
Roześmiał się i przytrzymał drzwi, gdy wychodziła z
mieszkania, chwytając po drodze torebkę.
- A więc zostałem rozszyfrowany? - droczył się, otaczając ją
beztrosko ramieniem, gdy szli do samochodu.
Te ich nowe koleżeńskie stosunki, choć przyjemne, miały dla
niej posmak goryczy, ale starała się nie zdradzić tego. Podjęła jego
ton.
- Ty oszuście. Ile kobiet nabrałeś na te lekcje tańca i jazdy
samochodem, żeby mieć okazję do zalecania się do nich?
- Tuziny-zapewnił ją.-A tak przy okazji-dodał, otwierając przed
nią drzwi corvetty - bardzo ładnie dziś wyglądasz. Prawie tak dobrze
jak ja.
173
RS
Wsiadła śmiejąc się, a on zamknął za nią drzwi i odpowiedział
uśmiechem pełnym zadowolenia z siebie.
Jeżeli Mallory była zaskoczona wyglądem i sposobem bycia
Elliotta, to jej przyjaciele, którzy go poznali na poprzednim przyjęciu
- byli jeszcze bardziej zdziwieni.
- Jesteś pewna, że to ten sam facet, z którym byłaś tu wtedy? -
zapytała teatralnym szeptem jedna z jej przyjaciółek, po tym, jak
Elliott rozbawił wszystkich żartobliwą opowieścią o roztargnionych
profesorach.
- Ja już niczego nie jestem pewna - odpowiedziała Mallory
widząc, jak Cindy, zawsze polująca na mężczyzn, przysuwa się coraz
bliżej do Elliotta. - Przepraszam cię, Anno.
Przepchnęła się zdecydowanie przez tłum w jego stronę, ale
stwierdziła z przykrością, że Cindy ją wyprzedziła.
- Miło mi, że znowu pana widzę, profesorze - mruczała jak kot
swym jedwabistym głosem Cindy, kładąc mu wymanikiurowaną dłoń
na ramieniu. - Czy pan mnie pamięta?
- O, tak - odparł spokojnie, przyglądając się zgrabnej brunetce. -
Jak się masz, Cindy?
Mallory zgrzytnęła zębami. Oczywiście, że ją pamiętał. %7ładen
mężczyzna nie zapomni łatwo Cindy.
- Czuję, że dzisiaj mam szczęście - powiedziała Cindy, błyskając
zalotnie oczami. - Pamiętasz, że obiecałeś mi zademonstrować, jak
całujesz, jeśli będę miała szczęście?
174
RS
Ci, którzy byli świadkami tej sceny na poprzednim spotkaniu,
zachichotali złośliwie i spojrzeli na Mallory, żeby zobaczyć, jak
zareaguje na bezczelne zaczepki Cindy. Mallory próbowała nie
pokazać po sobie, że ma wielką ochotę powyrywać jej włosy z głowy.
Elliott popatrzył na Cindy z wyrazem zaciekawienia na twarzy.
- Chciałabyś, żebym zademonstrował ci, jak całuję? - zapytał w
taki sposób, że Mallory zastanowiła się w duchu, gdzie się nauczył
nadawać swemu głosowi ten filmowo uwodzicielski ton.
Wzrok Cindy na moment spoczął na Mallory, a potem wrócił do
Elliotta.
- Byłabym zaszczycona, gdyby mi pan pokazał, profesorze -
potwierdziła Cindy.
Mallory poczuła, że jeszcze chwila, a rzuci się na nią z
pięściami. Jeśli Elliott dotknie tych przesadnie umalowanych warg,
ona naprawdę zrobi coś okropnego. I wtedy usłyszała, jak Elliott
mówi ze śmiechem:
- Dobrze, Cindy. Zrobię to dla ciebie.
Nikt, a przynajmniej Mallory, nie przewidział jego następnego
posunięcia.
Zanim Mallory miała czas zareagować, Elliott objął ją, przegiął
do tyłu i namiętnie pocałował. Ryk śmiechu zachwyconych gości
zmieszał się w jej uszach ze znajomym szumem, jaki zawsze
wzbudzały w niej pocałunki Elliotta. Pocałunek nie trwał nawet
minuty, ale dla Mallory była to cała wieczność. Potem Elliott uniósł
głowę i śmiejąc się zwrócił się do Cindy.
175
RS
- Czy nauczyłaś się czegoś? Wydymając usta, Cindy westchnęła:
- Nie o takiej demonstracji myślałam.
- Bardzo mi przykro, ale to wszystko, co mogę zrobić. Elliott
zwrócił się do Mallory, która stała w milczeniu osłupiała.
- Zatańczysz ze mną?
Zatańczyć? Nie była pewna, czy jest w tej chwili zdolna zrobić
jeden krok.
- No... dobrze.
- Odpręż się - szepnął Elliott parę minut pózniej, gdy kołysali się
w powolnym rytmie na parkiecie. - Jesteś taka spięta.
Wiedziała, że drażni się z nią, używając tych samych zwrotów,
które słyszał od niej w czasie ich pierwszej lekcji tańca.
Mallory westchnęła i odchyliwszy głowę do tyłu, spojrzała mu w
oczy.
- Elliott, co ty wyprawiasz? Uniósł pytająco brwi.
- Poza tym, że tańczę z tobą?
- Tak.
- Bawię się.
Zmarszczyła brwi z niedowierzaniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]