[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do rozkwitu. Pózniej ojciec przeniósł ją na Zachodnie
Wybrzeże, gdzie rozwinęła się jeszcze bardziej. Teraz Rafik
zajął jego miejsce, zainwestował w przedsięwzięcia, które
przynoszą zyski. Ja także mam co mam robić, tylko że... Nie
powtarzaj wciąż, że wszystko będzie w porządku, gdy wrócę do
zdrowia. Kiedy byłem zdrowy, nie robiłem tego, co należy. W
holu naszej siedziby wisi portret dziadka.
Czasami miałem wrażenie, że dziadek spogląda na mnie z
wyrzutem. Jakby chciał mnie zganić za brak wytrwałości,
ambicji i za lenistwo. Nie wdałem się w ojca, nie dorastam do
pięt bratu.
RS
62
- Jak możesz tak mówić? - spytała. - Masz dopiero trzydzieści
dwa lata. Jeszcze osiągniesz sukces, tak samo jak twój ojciec i
brat. Jeśli naprawdę tego chcesz.
- No i właśnie o to chodzi. Jeśli chcę... Sam nie wiem, czego
chcę. Ostatnio jednak pomyślałem sobie, że... Mniejsza o to.
Opowiedz mi o swoim weekendzie.
- Może najpierw przyniosę obiad - zaproponowała. Rozpaliła
ogień w kominku, po czym zasiedli do obiadu. Telewizor był
wyłączony, zasłony zaciągnięte, płomienie tańczyły wesoło,
nadając pomieszczeniu nieco tajemniczy wygląd. Rahman i
Amanda jedli zapiekankę z kurczaka, siedząc przy małym
stoliku.
Szejk wydawał się dziś całkiem odmieniony. Amanda nie
mogła uwierzyć, że ma przed sobą tego samego człowieka,
który tak się denerwował jej wyjazdem. Jeszcze dwa dni temu
dopytywał się zgryzliwie, po co mu pielęgniarka na weekend.
Wciąż ukradkowo spoglądała na towarzysza, by się upewnić,
czy to na pewno ten sam mężczyzna. Wydawało jej się, że przez
weekend odmłodniał. Nie wiedziała, w jaki sposób tego
dokonał. Choć nie chciała się na niego zbyt ostentacyjnie gapić,
zauważyła, że się ogolił, a oczy mu błyszczą. Starała się
odgadnąć, co takiego wydarzyło się podczas jej nieobecności.
Rahman zainteresował się potańcówką.
- Znalazłaś tam kogoś godnego uwagi? - zapytał, odkładając
widelec na stół.
- Wcale nie szukałam - odpowiedziała.
- Dlaczego nie? - spytał. - Nie chciałabyś wyjść za mąż i mieć
blizniaki jak twoja przyjaciółka Rosie?
- Wszyscy nagle chcą mnie wydać za mąż - powiedziała,
broniąc się przed odpowiedzią na jego pytanie.
Czyżby sama sprowokowała te uwagi? Może wyglądała na
zdesperowaną i nieszczęśliwą?
- Kiedyś wyjdę za mąż, ale to, że ktoś jest dobrym tancerzem,
jeszcze niewiele o nim mówi. A gdybym urodziła blizniaki
RS
63
obdarzone równie żywiołowym temperamentem, jak ty i Rafik,
to pewnie przedwcześnie bym osiwiała.
Oczami wyobrazni ujrzała dwóch małych chłopców
podobnych do Rahmana, bawiących się z rodzicami w berka
przed wielkim domem otoczonym ogromnym trawnikiem.
Rahman byłby czułym ojcem. Poznała to po tym, jak odnosił się
do córeczek Rosie. Na pewno poślubi piękną dziewczynę, która
będzie do niego idealnie pasowała. Wizja ta napełniła Amandę
bolesną zazdrością, jakiej nigdy przedtem nie czuła. Zalała ją
fala wstydu.
- Jakie masz plany na przyszłość? - spytał. Otrząsnęła się z
zadumy, lecz nie mogła przestać myśleć o Rahmanie otoczonym
gromadką ślicznych dzieci. Jakże żałowała, że stolik jest taki
mały, szejk siedział zdecydowanie za blisko. Trudno udzielić
wymijającej odpowiedzi, gdy ktoś przygląda się tak
natarczywie, jakby naprawdę zależało mu na szczerej
odpowiedzi.
Cieszyła się, że w pokoju panuje półmrok. Nie chciała, by
Rahman, widząc jej zarumienione policzki, domyślił się, jak
niezręcznie czuje się w jego obecności. Przypomniała sobie
rozmowę z Rosie. Tego wieczoru Amanda postanowiła wreszcie
spojrzeć prawdzie w oczy. Powietrze zdawało się emanować
tym szczególnym napięciem, o którym rozmawiały z Rosie. Bez
wątpienia Amanda i Rahman czuli do siebie silny fizyczny
pociąg, ale to nie wszystko. To, co się między nimi rodziło,
pogłębiało się z sekundy na sekundę. Czy to tylko moja.
wybujała wyobraznia, czy Rahman też to czuje? - zastanawiała
się Amanda. Jak długo przetrwa wzajemna fascynacja? Znała
odpowiedz na te pytania. Czar pryśnie, gdy ona przestanie
pracować dla Rahmana.
- Nie mam żadnych planów, może z wyjątkiem jednego.
Zamierzam przynieść z kuchni ciasto czekoladowe i kawę.
RS
64
- Mniejsza o ciasto. Amando, nie wierzę, by w twoim życiu
nie było miejsca dla żadnego mężczyzny. Jakiego partnera
szukasz?
- Niedawno Rosie zadała mi to samo pytanie -przyznała. -
Mówiłam jej, że szukam mężczyzny, który byłby oddany swojej
przyszłej rodzinie, kogoś, kto pragnie się ustatkować. Kto wie,
do czego dąży i umie osiągnąć wytyczony cel. Kto byłby
szczęśliwy, mieszkając w małym domku z ogródkiem.
No i proszę. Tak łatwo było ubrać w słowa myśli, które od
dawna krążyły po jej głowie.
- Czy trudno jest znalezć kogoś takiego? - spytał.
- Nie rozglądałam się - powiedziała. - Marnowałam czas,
zakochując się w żonatych mężczyznach.
- Kto to był?
Westchnęła i ponownie usiadła.
- Naprawdę chcesz to wiedzieć? Może najpierw przyniosę
kawę - zaproponowała.
Musiała zrobić sobie przerwę, uciec od niego choćby na kilka
minut. Skropić sobie twarz zimną wodą i spróbować dojść do
siebie.
Gdy uspokoiła się trochę, wróciła do pokoju i postawiła ciasto
na stoliku. Dołożyła drew do kominka i nalała kawę do
filiżanek.
- Ten mężczyzna - powiedziała Amanda - był lekarzem na
chirurgii urazowej. Niesamowicie zdolnym lekarzem.
- Chcesz powiedzieć, że zakochałaś się w nim, bo był
świetnym lekarzem? - spytał.
Skrzywiła się. Teraz nie nazwałaby tego zauroczenia
miłością.
- Jego oddanie budziło mój podziw. Zresztą nie tylko mój.
Pracował dwa razy więcej niż inni lekarze, nocami, w
weekendy, w święta. Jednak powód takiego postępowania był
dość prozaiczny. Dopiero jakiś czas pózniej odkryłam, że
RS
65
harował jak wół, by jak najmniej czasu spędzać w domu. Jego
małżeństwo się rozpadało. Całą energię poświęcał szpitalowi.
- I zakochałaś się w takim człowieku? - spytał Rahman.
- Nie byłam w nim zakochana. Raczej zauroczona.
Nie wiedziałam, że jest żonaty. Nikt o tym nie wiedział. On
się do tego nie przyznawał, nie mówił nigdy o swojej żonie.
Powinnam była się czegoś domyślić. Byłam strasznie głupia
Uwiodła mnie jego charyzma, jego pewność siebie.
Zainteresowanie, jakie mi okazywał, wręcz zbiło mnie z nóg.
Pochlebiało mi, że wybrał mnie spośród wszystkich
pielęgniarek, wszystkich kobiet, które zabiegały o jego względy.
Uwierz mi, już nigdy nie popełnię podobnego błędu. - Nie udało
jej się stłumić goryczy w głosie. - Gdy byliśmy razem, na jego
telefon komórkowy zadzwoniła żona. Wystarczyło już tylko
połączyć ze sobą fakty, by ułożyły się w logiczną całość.
Powinnam była zrobić to wcześniej, ale bałam się prawdy. Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]