[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wybierałyśmy się do klubu. Pomyślałam, że może Ciro
zechce poznać nocne życie Sydney.
I co? Miał ochotę poznać nocne życie Sydney?
To pytanie zadała Judith, bo Harriet nie była w stanie
wydobyć z siebie słowa.
Nie.
I na tym się skończyło?
Nie. Charlotte poczerwieniała. Była tak skon-
sternowana, że Harriet zrobiło się żal tej zakochanej
dwudziestolatki. Zadzwoniłam drugi raz tej samej
nocy, kiedy już byłyśmy w klubie.
Która była wtedy godzina? zapytała Judith to-
nem bezlitosnego inkwizytora.
Druga, może trzecia rano.
Potem też do niego dzwoniłaś? Harriet przypo-
mniała sobie telefon przed świtem tej nocy, kiedy
kochali się po raz pierwszy, oraz irytację Cira.
Charlotte przytaknęła, potwierdzając jej przypusz-
czenia.
Parę razy.
Czy teraz rozumiesz, że było to naruszeniem jego
prywatności? zapytała półgłosem Harriet.
Widząc łzy Charlotte, pomyślała, że nie wolno jej
jeszcze bardziej upokarzać młodszej koleżanki.
Charlotte, jeśli chcesz należeć do tego zespołu,
musisz postępować bardziej odpowiedzialnie. Musisz
pokazać nie tylko pacjentom, ale i koleżankom, że
LEKARZ Z MARZEC 125
można na tobie polegać w każdej sytuacji, że nigdy nie
zawiedziesz pokładanego w tobie zaufania. Przycho-
dzą do nas pacjenci nie tylko z zewnątrz. Sama widzia-
łaś, co mi się niedawno przytrafiło.
Z nikim o tym nie rozmawiałam zaczęła Char-
lotte, lecz zamknęła usta, widząc grozne spojrzenie
Harriet.
Nie sugeruję, że zadzwoniłaś do gazet. Gdybym
miała takie podejrzenia, ta rozmowa odbyłaby się już
wcześniej, i to w obecności przedstawiciela twojego
związku zawodowego. Odczekała, aż do Charlotte
dotrze waga jej słów. Wiem jednak podjęła po
chwili że sprawiało ci ogromną przyjemność roz-
powiadanie wszem i wobec, że pracujesz z żoną Drew
Farrella.
Charlotte przytaknęła niechętnie.
Tutaj aż huczy od plotek, wszystkie kochamy
plotki, ale są granice, których nie wolno przekraczać.
To, co dzieje się na tym oddziale, nie może wydo-
stawać się na zewnątrz niezależnie od tego, czy jest to
numer telefonu któregoś z lekarzy, czy coś tak nie-
smacznego jak...
Harriet szukała przykładu. I wybrała sobie najlepiej
znany.
Jak to, że jedna z pielęgniarek, wróciwszy do
domu, przyłapała swojego małżonka z kochanką. Mo-
że chodzić o kogoś z tego zespołu, o kogoś im blis-
kiego lub o znaną osobistość. Może ci się wydawać, że
nie ma to żadnego związku z przepisaniem numeru
czyjegoś prywatnego telefonu, ale rzecz w tym, że
mamy tu dostęp do mnóstwa informacji. Możemy na
126 CAROL MARINELLI
ten temat plotkować, ale nic nie może wydostać się na
zewnątrz. W tej kwestii musimy mieć do siebie stu-
procentowe zaufanie.
Rozumiem. Charlotte pociągnęła nosem. Co
się teraz ze mną stanie?
Na razie na tym poprzestaniemy. Mam nadzieję,
że się głęboko zastanowisz nad tym, co tu usłyszałaś,
oraz że co najmniej poskromisz swoją gadatliwość.
Nie jest naszym celem zamienić cię w robota, ale
pamiętaj, praca na oddziale ratunkowym polega na
przestrzeganiu zawodowego kodeksu postępowania
oraz powiedziała z naciskiem Harriet kodeksu
etycznego.
Co się stanie z moim podaniem? Charlotte
podniosła na nią wzrok. Czy będzie rozpatrywane?
Tego typu sprawy nie wchodziły w zakres obowiąz-
ków Harriet.
Zobaczymy odezwała się po chwili Judith.
Gdy za Charlotte zamknęły się drzwi, Harriet pod-
jęła wątek etatu dla Charlotte.
No właśnie, co będzie z jej podaniem?
Nie wiem. Judith przekładała papiery na biur-
ku. Ma zadatki na świetną pielęgniarkę, ale czasami
jest przesadnie bezczelna.
Ona ma dopiero dwadzieścia jeden lat! powie-
działa Harriet w obronie koleżanki. I na dodatek jest
piękna. Kurczę, w jej wieku chyba też bym spisała
numer jego telefonu.
Naprawdę? zapytała Judith, nie kryjąc niedo-
wierzania.
No nie! prychnęła Harriet. Ale bardzo by
LEKARZ Z MARZEC 127
mnie kusiło, żeby to zrobić. Judith, wyobraz sobie, że
masz dwadzieścia jeden lat, jesteś na stażu i ktoś tak
przystojny jak Ciro...
Ciro nie jest w moim typie.
Harriet zaczerwieniła się po uszy, ponieważ w tej
chwili otrzymała potwierdzenie tego, co powiedział
Ciro. Judith spojrzała na nią i wybuchnęła śmiechem.
Dopiero teraz się połapałaś?
Harriet nerwowo zachichotała.
Tak. Ale to mi w niczym nie przeszkadza. Tylko
że przez najbliższą godzinę będę czerwona jak burak.
W pokoju zapanowało milczenie, ponieważ oby-
dwie pospiesznie przeszły nad tym objawieniem do
porządku dziennego i zaczęły się zastanawiać nad
przyszłością Charlotte.
Czy myślisz, że to ona wygadała się na temat
Drew i ciebie?
Harriet wzruszyła ramionami.
Nie mam pewności, ale jestem przekonana, że
następnego dnia rozprawiała o tym w swoim ulubio-
nym barze.
Wobec tego tobie pozostawiam decyzję w spra-
wie jej kontraktu.
Ja tu jestem dopiero od paru miesięcy broniła
się Harriet. I to nie należy do moich obowiązków.
Harriet, nie interesuje mnie, czy pracujesz tu
sześć miesięcy, czy sześć lat obruszyła się Judith.
Jesteś tak samo pielęgniarką jak ja, ale ta sprawa
najmocniej dotknęła ciebie. Muszę to wiedzieć, i to
teraz. Dyrekcja oczekuje ode mnie dzisiaj odpowiedzi,
żeby mogli przygotować ofertę.
128 CAROL MARINELLI
Charlotte jest jedną z twoich kandydatek?
Była. Judithpokiwała głową. Ale teraz decy-
zję pozostawiam tobie.
W pierwszej chwili Harriet chciała powiedzieć, że
Charlotte na to nie zasługuje, że są kandydatki lepsze
od niej. Ale czy na pewno one są lepsze?
Byłaby z niej doskonała pielęgniarka rzekła
z zadumą. Poza tym mam wrażenie, że dzisiaj po-
rządnie najadła się strachu.
Myślisz, że trochę zmądrzała?
Może się mylę, ale myślę, że będzie bardzo
dobra.
Też mi się tak wydaje przyznała Judith. Sądzę,
że to słuszny wybór. Zaraz napiszę e-maila do dyrekcji,
ale nie mów jej o tym. Judith mrugnęła porozumie-
wawczo. Dobrze jej zrobi, jak trochę się pomartwi.
Tam pracuje jej serdeczna przyjaciółka ostrze-
gła ją Harriet. Może trochę ją nastraszyłyśmy, ale
założę się, że dowie się o tym jeszcze przed końcem
dyżuru.
A propos... Judith oderwała wzrok od kom-
putera. Może spotkałybyśmy się przy drinku? Jak
koleżanki z pracy.
Harriet bezwiednie spiekła raka.
Przysięgam, że jutro będę zachowywać się nor-
malnie. Dotknęła rozpalonych policzków. Ja ci tak
współczułam, a ty masz najbardziej udane życie eroty-
czne na tym oddziale!
To nie jest wykluczone roześmiała się Judith.
Ale, naprawdę, mam dzisiaj ochotę na drinka i poga-
wędkę. Mam po dziurki w nosie towarzystwa głupich
LEKARZ Z MARZEC 129
małolatów, którzy bezmyślnie robią sobie dziecko,
i jeszcze głupszych młodych pielęgniarek zakocha-
nych w panu doktorze, który wpadł tu na chwilę...
Zawahała się, widząc, jak Harriet zasłania oczy, by
ukryć łzy. Harriet, co ci jest? zapytała zatroskanym
tonem.
Nic! Mimo to Harriet wybuchnęła płaczem.
Wszystko... Ja też należę do tych zakochanych idio-
tek! wyznała.
Ciro? Zamiast odpowiedzi Harriet żałośnie po-
kiwała głową. Ty i Ciro?
Przeklęty doktor Delgato może mnie wpisać na
listę swoich podbojów!
Nie przesadzaj. Nawet ja o tym nie wiedziałam,
a to znaczy, że to coś więcej niż przelotny romans. Ja
tylko udawałam przed chwilą... Ciro jest słodki.
Judith położyła jej dłoń na ramieniu, wywołując
falę emocji, która kazała jej wyrzucić z siebie poraża-
jącą prawdę.
Tak cię denerwują te durne dziewczyny, które
zachodzą w ciążę... Obawiam się, że i ja do nich
należę.
ROZDZIAA CZTERNASTY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]