[ Pobierz całość w formacie PDF ]

była naprawdę rewelacyjna.
- A co to było?
- 57 -
S
R
Opowiedział jej historię z hakami rozporowymi. Nie śmiała się. Robiła
wrażenie średnio zainteresowanej. Postanowił nie mówić jej o zemście Janey.
- Wpadłam, bo zapomniałam dać ci rano czek do podpisania.
- Jaki czek?
- Pamiętasz, jak mówiłeś, że zapłacisz za sukienkę, która tak bardzo mi
się podobała w Glass Unicorn?
- O, tak.
Podpisał czek, który mu wręczyła. Nie przypominał sobie żadnej
rozmowy na ten temat.
- Ta różowa, o której ci mówiłam. Pomyślałam, że dokupię sobie do niej
cienką złotą bransoletkę. Chyba nie potrzebuję nowego naszyjnika, chociaż...
Nic dziwnego, że nie pamiętał. Jego uwaga skierowana już była na coś
innego. Z powrotem na budowę. Janey wbijała kołek. Była w tym całkiem
niezła, chwyciła równomierny rytm. Usłyszał niski głos Jelenia, a następnie
śmiech Janey. Był to nieoczekiwany dzwięk, zaskakująco delikatny na tle
młotków, pił i męskich głosów. Jak ptak śpiewający na polu walki.
Melanie przerwała w pół zdania, odwróciła się i popatrzyła w stronę
wzgórza. W tej właśnie chwili Janey przechodziła przez podłogę domu ze
świeżo uciętym kołkiem. Jej kobiecy chód nie budził najmniejszych
wątpliwości. Melanie popatrzyła na niego zimnym i ostrym wzrokiem.
- To nie chłopak. To dziewczyna.
- Częściowo masz rację - odparł bezbarwnym głosem. - To kobieta.
Nie mógł uwierzyć, że słyszy to feministyczne sprostowanie ze swych
własnych ust. Miał ochotę wyszorować je wodą z mydłem.
- Twój nowicjusz jest kobietą?
Oho, walka rozpoczęta, pomyślał, dostrzegając jej zimny wzrok i
wychwytując lekkie podniesienie głosu.
Skrzyżował ręce na piersiach.
- No i co z tego?
- 58 -
S
R
- Mogłeś powiedzieć mi to wcześniej.
- Nigdy przedtem nie interesowałaś się tym, co się tu dzieje.
- Nie próbuj mi wmówić, że nie interesuję się twoją pracą.
- Bo się nie interesujesz.
- Blaze, starasz się zmienić temat.
- Nie ma tematu. Moja firma jest moją firmą. Nigdy przedtem cię nie
interesowała i nie powinna interesować cię teraz.
- Nie chcę, żeby tu pracowała.
Z jakiegoś powodu postanowił nie przyznawać się przed Melanie, że już
od ponad tygodnia dzieli z nią ten pogląd.
- Czyżby? - sprowokował, mając nadzieję, że z jego tonu wywnioskuje, że
znajduje się na bardzo śliskim gruncie.
Nie wyczuła tego.
- Blaze, chcę, żebyś się jej pozbył. I to natychmiast. To moje ostatnie
słowo.
- Twoje ostatnie słowo? - powtórzył z niedowierzaniem.
Był zdziwiony, że aż do tej chwili Melanie nie wiedziała, iż najgorszym
sposobem załatwiania z nim czegokolwiek jest wydawanie poleceń.
- Dziewczyna na budowie. To ostatnia rzecz, jaką chcę widzieć, kiedy
przychodzę tu z wizytą.
Nie dowierzał jej kompletnej ślepocie wobec tego, co wyrażało jego ciało,
nie mógł zrozumieć, jak można być tak bardzo skupioną na sobie. W ciągu
ośmiu miesięcy była na tej budowie może trzy razy. Zawsze z książeczką
czekową.
- Niezbyt mnie interesuje, co chcesz widzieć na mojej budowie -
powiedział. Jakimś cudem jeszcze nad sobą panował, ale wiedział, że jego głos
był teraz chłodniejszy niż arktyczny wiatr.
Natychmiast się wycofała, zastępując pełen złości, zacięty wyraz twarzy,
słodkim skrzywieniem.
- 59 -
S
R
- To po prostu niewłaściwe. Jakieś... dziwne.
- Dziwne - odparł groznie. - Jeśli kobieta pracuje jak szalona, żeby
zarobić na życie, to jest to dziwne, a jak robi to facet, to już nie?
- Od kiedy jesteś feministą?
Od trzech sekund, pomyślał. Jeśli nie będzie ostrożny, to wkrótce zostanie
honorowym mówcą na ich spotkaniach.
- Ciężko pracuje. Wie, co robi. Reszta mnie nie obchodzi. - Miał
świadomość, że żadna siła nie zmusiłaby go, by wypowiedzieć te słowa wobec
Janey.
- Nie podoba mi się to, Blaze. Zupełnie mi się to nie podoba.
- To czemu ty tu nie przyjdziesz i nie popracujesz przez parę dni? -
powiedział słodko. - Pomogłoby ci to zrozumieć, w jaki sposób zarabiam
pieniądze, które ty tak chętnie wydajesz. Lepiej byśmy się zrozumieli.
- Co się stało z twoją wielkodusznością? Spojrzał na nią.
- To przez nią.
Melanie parsknęła z niesmakiem.
- Pewnie też pije piwo i beka, co?
Poczuł tak przemożny, a zarazem opiekuńczy gniew, że sam był
zaskoczony. Mówiąc prawdę, trochę go to przeraziło.
- O ile ja mogę to ocenić, to uważam, że Janey ma klasę.
- Kobieta cieśla, która ma klasę? - zadrwiła Melanie. - Ty nie
rozpoznałbyś prawdziwej klasy, nawet gdybyś się o nią potknął, Blazie
Hamiltonie.
- Mówisz mi to już od paru miesięcy - wycedził przez zaciśnięte zęby.
Znów się zorientowała, że przekroczyła dopuszczalną granicę, i jej gniew
zmieszał się teraz z wyrazem skrzywdzonego kociaka.
- Przypuszczam, że uważasz ją za atrakcyjną? Tak, powiedział w myślach.
- A jest jakiś problem? Jesteś zazdrosna?
- 60 -
S
R
- O nią? - zapytała Melanie, tłumiąc śmiech. Poczuł przemożną chęć
zaciśnięcia dłoni na jej szyi.
- To ty spytałaś, czy uważam ją za atrakcyjną.
- A uważasz? Wzruszył ramionami.
- Nie jesteś jedyną piękną kobietą na tym świecie, Melanie. Powinnaś się
raczej postarać, bym lubił cię za coś więcej.
- No więc, atrakcyjna czy nie? - nie dawała za wygraną.
Patrzył na nią przez dłuższą chwilę. Miał nieprzyjemną świadomość, że
nie może jej odpowiedzieć.
Nerwowo zaczerpnęła oddechu i odwróciła się od niego. Odeszła
powłóczystym krokiem, najkorzystniej eksponującym wszystkie jej walory. Ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •