[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dziś mieliśmy dzień wolny. Spadło dużo śniegu, jak widziałaś przez Skype a. Wciąż lecą z nieba
gigantyczne płatki. Wyszedłem jedynie po hispanojęzyczną prasę, którą sprzedają tylko w centrum.
Absurdalny rytuał, ale wolę zimno niż bezsensowne godziny przed monitorem. Czytałem o Rodrigu.
Niewiarygodne. Strasznie się cieszę, że Twój ojciec już dawno przestał robić z nim interesy.
Na jawie o Tobie myślę, a nocą (w swoich snach jestem bogiem) o Tobie śnię. To zdanie brzmi
może jak cytat. Przysięgam, że nim nie jest.
13
Znowu w Genewie.
To wręcz nie do przyjęcia, że w czasie mojej krótkiej podróży zdołaliśmy się zobaczyć tylko
jeden raz. Ale za to jaki! (Teraz, gdy wyobrażam nas sobie razem, od razu mam przed oczyma
Monterrico, z roztrzaskującymi się gdzieś w tle wielkimi falami). Cieszę się, że rozumiesz. To
wszystko musi się niedługo zmienić.
Wciąż bez przerwy o Tobie myślę. Estela zrobiła się naprawdę niemożliwa. Nagle bardzo
zachorowała. Cukrzyca. Od wielu miesięcy jest razem ze starszą siostrą, która się nią zajmuje, w jej
domu w Antigui.
Skoro chcesz, przestaniemy się na jakiś czas kontaktować. Ale tak czy owak zawiadomię Cię,
kiedy znów będę się wybierał do Gwatemali.
14
Oczywiście, że bardzo chciałbym Cię zobaczyć, nawet jeśli miałoby się to stać, jak piszesz,
w trakcie imprezy czy też kolacji dobroczynnej.
II
1
Kochany Erneście,
pewnie, to prawdziwe zaskoczenie, że się odzywasz. Bogu niech będą dzięki za Facebook! Ja go
prawie nie używam. Prawdę mówiąc, konto założyła mi dla żartu znajoma. Mam wrażenie, że to
raczej zródło utrapień niż pożytek. Ale sam widzisz.
Czyli Ivrea  spośród tylu innych miejsc! Choć nic w tym dziwnego, skoro stamtąd pochodziła
Twoja żona. Pamiętam powiedzonko pewnej Lombardki (niezłe miała nogi!):  Vattene a Ivrea . Aż
tak tam nudno?
To smutne, co piszesz o swojej żonie. Rak zabrał ostatnio tylu moich znajomych i przyjaciół, że
aż ciężko na ten temat coś powiedzieć. W każdym razie sądzę, że masz słuszność. Rok żałoby
wystarczy.
Ja będę w Genewie (dosyć zajęty) jeszcze co najmniej przez miesiąc. Piemont nie leży tak
daleko. Liczę na to, że wkrótce się zobaczymy. Jeśli nie tutaj, to może w Gwatemali.
2
Sprawy w Gwatemali, jak może zorientowałeś się dzięki mediom, stoją bardzo zle. Niemniej
 w zamkniętym kręgu wszystko jest po staremu, to znaczy: da się żyć wygodnie. Co do założenia
szpitala  nie mówię, że to niemożliwe. Z wielką chęcią wyjaśnię Ci bardziej szczegółowo, jak to
widzę w obecnych warunkach, a jeśli potrzebowałbyś kontaktów, służę pomocą.
3
Cieszę się, że przyjedziesz. Najlepszy dla mnie byłby weekend  na ten najbliższy nic jeszcze nie
zaplanowałem, więc mam nadzieję, że nie będziesz odwlekał podróży. Jakimś salami albo barolo 
skoro już zatrzymasz się w Turynie  bynajmniej bym nie pogardził. I owszem, doskonale pamiętam
tamten incydent z pociągu.
Mój ojciec  dobrze o tym wiem  przez długi czas żywił podejrzenie, że to Ty podwędziłeś mu
czeki podróżne i paszport z teczki, kiedy spaliśmy. Tyle że to było nie w trakcie podróży z Mediolanu
do Portofino, a w drodze powrotnej. Tak czy owak niezle się ubawiłem, chociaż moje stosunki
z ojcem (który, notabene, umarł trzy lata temu) zaczęły się psuć jakoś wtedy.
4
Naprawdę cieszę się na to spotkanie po latach. Czyli jesteśmy umówieni na sobotę. Mam Ci
zarezerwować pokój w swoim hotelu?
5
Jeszcze pogadamy, bo projekt ze szpitalem wydaje mi się skrajnie interesujący. Zatem do
zobaczenia w Gwatemali.
III
1
Kochany Rodolfie,
bardzo mi przykro, że firma padła, ale wiesz przecież, że dotknęło mnie to niemal w takim samym
stopniu jak Ciebie. Obecna w Twoim ostatnim liście nutka wątpliwości co do mojego udziału
w negocjacjach głęboko mnie obraża. Mam nadzieję, że chodzi o błędną ocenę sytuacji,
nieporozumienie. Jeśli może się to na coś przydać, udostępnię Ci (po powrocie do Gwatemali) swoje
księgi rachunkowe. Chwilowo nic więcej nie da się zrobić.
2
Jak dobrze wiesz, zawsze płaciłem swoje długi. Nie próbuję unikać tematu. Powtarzam: księgi
rachunkowe, które mam w Gwatemali, położą kres Twoim podejrzeniom. Zdaję sobie sprawę, że
zaangażowany w to wszystko bank przestał istnieć (nie ulega wątpliwości, że w sposób nieuczciwy)
i podzielam Twoje obawy. Po raz kolejny daję Ci swoje słowo. Mam nadzieję, że to wystarczy.
Wbrew temu, co Ci wmówiono, nie ja wpadłem na pomysł z workami kawy. Niemniej pomysł
był dobry, choć trochę dziecinny, nie ma co zaprzeczać. Faktycznie  wypożyczyłem Camila do tej
operacji, ale nikt mnie nie wtajemniczał w szczegóły, a Camilo jedynie wypełniał rozkazy naszych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •