[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeszcze do ostatecznych wniosków.
- A co ze Scottish Brewer?
- To bardzo znana marka, która, według kartoteki Yardu, nie ma nawet nie-
legalnych destylatorni. Ma za to kairskie biuro, w którym prowadzi się badania
nad możliwością otwarcia rynku w Egipcie. Od około roku prowadzone są pertrakta-
cje, ale strasznie się ciągną.
- Interesujące - ocenił lord Percival. - Ma pan adres?
- Adres i nazwisko egipskiego przedstawiciela.
- Znakomicie, mój drogi Dodsonie. Ja również nie traciłem czasu.
- Co się działo?
- Ktoś stara się nam pomóc, nadinspektorze.
- Pomóc nam?... W jaki sposób?
- Wskazując nam ścieżkę prowadzącą do mordercy.
- Ale... kto jest tym nieoczekiwanym współpracownikiem?
- Osoba raczej niezręczna, która pozostawia zdecydowanie zbyt dużo śla-
dów. Same wskazówki zaś są bardzo wymowne.
Arystokrata pokazał Dodsonowi amulet w kształcie krokodyla.
- Przedmiot tyle zabawny, co okropny... Ale jest tu nazwisko Howarda
Langtona!
- Co pan sądzi o kolorze atramentu?
- Czerwony... Czy ma to jakieś szczególne znaczenie?
- W takiej sytuacji to rodzaj uroku. Ktoś, kto napisał czerwonym kolorem
nazwisko Langtona na tym krokodylu, zle mu życzył.
- Inaczej mówiąc, ta okropna zabawka miałaby należeć do mordercy?
- Pańskie rozumowanie jest logiczne.
- A... o kim pan myśli?
- Kto nosi amulet w kształcie krokodyla, jeśli nie Abu, nubijski wielko-
lud zatrzymany przez egipską policję? Jeśli właściwie interpretować tę wskazów-
kę, oznacza ona, że Abu rzucił urok na Howarda Langtona i chciał pożreć swoją
zdobycz jak krokodyl.
- Abu byłby więc winny...
35
- Przynajmniej ktoś chce, żebyśmy w to uwierzyli i jak najprędzej opuści-
li ten kraj.
- A... co zamierza pan zrobić, milordzie?
- Jeszcze przez kilka minut rozmyślać o bogactwie dynastii faraonów,
zjeść skromną kolację, dobrze się wyspać, a pózniej pójść do autora tej wiadomo-
ści, który oskarża Abu, i zapytać, czy jego rewelacje są prawdziwe. Proszę się
nacieszyć Starą Kataraktą, mój drogi Dodsonie; chwile snu na jawie to w życiu
rzadkość.
ROZDZIAA XXI
Lord Percival i Dodson zaskoczyli komisarza Omara Abdel-Atifa, kiedy na-
dziewał świeżym pomidorem i cebulą gorący podpłomyk kupiony w sąsiedniej piekar-
ni.
- Drodzy przyjaciele! Ranne z was ptaszki.
- Czy to nie znakomita pora na pracę? - zapytał Szkot.
- Jest jeszcze trochę chłodno, ale mają panowie rację... Co przyniosły
przesłuchania?
- W pełnym poszanowaniu prawa, krok po kroku, posuwamy się naprzód, komi-
sarzu.
- Bardzo się z tego cieszę! A ja mogę panom powiedzieć, że mam przeczu-
cie: Abu już wkrótce się przyzna.
- Interesujące...
Omar Abdel-Atif uważnie spojrzał na rozmówcę.
- Co pana tak dziwi, milordzie?
- Nieoczekiwana wskazówka potwierdzająca pańską hipotezę.
Szeroki uśmiech rozjaśnił twarz Egipcjanina.
- No widzi pan! Byłem pewien, że w końcu rozsądek zwycięży.
- Zciślej mówiąc, wszystko wskazuje na to, że ktoś chce, żeby Abu ucho-
dził za winnego, co zwiększa moje przekonanie o jego niewinności.
Uśmiech zgasł.
- Zupełnie pana nie rozumiem, milordzie.
- Drogi komisarzu, jestem panu winien kilka wyjaśnień. Ktoś dostarczył mi
wskazówkę, szytą raczej grubymi nićmi, chcąc mnie przekonać, że Abu usiłował
rzucić urok na Howarda Langtona. Inaczej mówiąc, że próbował go zabić. A ponie-
waż czarna magia okazała się nieskuteczna, Nubijczyk przeszedł do czynu i ugo-
dził sztyletem człowieka, którego nienawidził.
- Oto doskonała rekonstrukcja faktów, milordzie! Co pan jej zarzuca?
- Chodzi mi o kilka niejasnych szczegółów... Autor listu wiedział, że
mieszkam w Starej Katarakcie. Nie znał biegle mojego języka, ponieważ zrobił
błędy ortograficzne. Jest Egipcjaninem, ponieważ pewne słowa zapisał z prawa na
lewo, a nie z lewa na prawo. I wreszcie zależy mu na tym, żeby śledztwo zostało
zakończone jak najszybciej, aby uniknąć kłopotów administracyjnych i pozbyć się
tej skomplikowanej sprawy. Musiał mnie więc przekonać, że winny jest Abu.
Twarz komisarza Omara Abdel-Atifa przybrała dziwny odcień, między bladym
brązem a ciemnym popieleni. Zduszonym głosem powiedział:
- Rozumiem, że nie traktuje pan tego poważnie...
- Uważam ten liścik za swego rodzaju żart - powiedział lord Percival ni-
czym srogi nauczyciel do ucznia, którego podejrzewa o oszustwo.
Omar Abdel-Atif przełknął ślinę.
- Pańska postawa wydaje mi się przekonująca, milordzie. Może lepiej zapo-
mnieć o tym incydencie i nie odnotowywać go w żadnym dokumencie.
- Takie jest właśnie moje zdanie.
Egipski policjant odetchnął z ulgą.
- Zapomnijmy, zapomnijmy - namawiał gorliwie. - Biurokracja to jedna z
naszych wad, lepiej nie zwracać na to uwagi.
Uświadomiwszy sobie nagle bardzo nieprzyjemną sytuację, komisarz Abdel-
Atif znowu się zdenerwował:
- Jeżeli Abu nie jest winny, to kogo panowie podejrzewają?
36 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •