[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zwrócił się do Marca:
Czy ty też nie możesz nic zrobić?
Ja też muszę czekać, potem zobaczymy.
Ale on tymczasem umrze...
On już nie żyje oznajmiła chłodno Bella, siedząca na schodach.
Indra, która stała bliżej niż Siska, straciła panowanie nad sobą.
Zamknij się! krzyknęła i wymierzyła córce Staro siarczysty policzek.
Natychmiast podbiegł Ram i schwycił ją za rękę.
To do ciebie niepodobne, Indro! Nie wolno nam pozwalać sobie na takie wybuchy tutaj.
To mogłoby oznaczać, że my, podobnie jak Bella, znajdujemy się pod wpływem Gór
Czarnych.
Indra głęboko wciągała powietrze.
Nie denerwuj się, Ram, to tylko naturalna i długo tłumiona potrzeba dania jej nauczki.
Kąciki ust Rama drgnęły w pełnym goryczy uśmiechu.
Wszyscy to odczuwamy, ale proszę cię, nie powtarzaj takich ekscesów!
Obiecuję. Zresztą wyładowałam już agresję. Patrzcie, zaczyna być widać Tsi!
Tak, ale jak on wygląda jęknął Oko Nocy zmartwiony w najwyższym stopniu.
Biedny chłopiec powtarzała Indra.
Bała się, że będzie musiała przyznać Belli rację. Któż zdoła przeżyć taką przygodę?
Z J1 wywietrzono wszelkie gazy i zapach dymu. Tsi został przeniesiony na pokład J2,
gdzie zajmowali się nim Dolg i Marco. Obaj chcieli jak najprędzej usunąć z umysłów
wilkoludów zwierzęcą dzikość i zło, ale życie Tsi było teraz najważniejsze. Bestie
przystały na to, że posiedzą jeszcze trochę w klatce, a w zamian wszyscy bardzo chcieli
coś dla nich zrobić. Podawano im najpyszniejsze jedzenie, a starsze dziewczęta
przyniosły miękkie koce. Wszystko po to, by okazać im wdzięczność za uratowanie Siski
i Tsi.
Madragowie mieli poważne zmartwienie. Już wiedzieli, skąd brały się te syki i parskania,
które słyszeli podczas narady, jeszcze przed wybuchem pożaru. Wylądowali wprawdzie
na stosunkowo gołej ziemi, ale trochę róż rosło i tam. Teraz Madragowie stwierdzili, że
podwozia obu Juggernautów, gąsienice i wszystko jest gęsto omotane przez mordercze
rośliny, które zamierzają gęstym kobiercem pokryć pancerną bazę intruzów.
Tich i Chor dokonywali oględzin wespół z Ramem i jednym wilkoludem. Ten wyjaśnił, że
resztki maści, jakie im jeszcze zostały, w żadnym razie nie wystarczą na taką ilość róż,
co zresztą nietrudno zrozumieć.
Chor wyprostował się.
Najbardziej martwi mnie to, że przecież musimy jechać dalej przez różane łany. Jedna
sprawa, to wyrwać się stąd, co może przy maksymalnym wysiłku maszyn by się udało,
ale kontynuowanie podróży to całkiem co innego. Wciąż będziemy atakowani przez
kolejne róże. W końcu wszystkie urządzenia zewnętrzne się pozapychają.
108
To prawda przyznał Ram, W żadnym razie jednak nie możemy utracić pojazdów,
które dają nam bezpieczeństwo. Muszą nam służyć, jak długo to możliwe, teraz
znajdujemy się jeszcze za daleko od celu wyprawy.
Stali wciąż zamyśleni, gdy Faron wezwał wszystkich na naradę.
Tymczasem Marco i Dolg zajmowali się Tsi. Bez problemów zabliznili zewnętrzne
okaleczenia, znacznie bardziej przerażały ich wewnętrzne dolegliwości. Nie zdołali go
ocucić, chociaż nie stwierdzili też śmierci klinicznej. Bali się mimo wszystko, że słaby
płomyk życia może w każdej chwili zgasnąć.
Pozwolili Sisce być przy chorym, obaj mieli bowiem przeczucie, że jej obecność może
działać stymulująco na leśnego elfa. Polecili jej, by do niego mówiła, cicho, z czułością. Z
tym akurat nie miała najmniejszych problemów.
Tsi-Tsungga, samotna i bezdomna istota, znajdował się teraz w dziwnym świecie. Coś
chłodnego i ciemnego ściągało go w dół, miał nieprzepartą ochotę zrezygnować ze
wszystkiego i poddać się tej sile, po prostu pogrążyć się w niepamięci. Czuł się
zmęczony, potwornie zmęczony. Chciał odpoczywać, spać wiekuistym snem. Wyobrażał
sobie, że to musi być najwyższa forma szczęścia.
Z oddali docierały do niego słabe głosy. Jeden łagodny i przyjazny, drugi bardziej surowy,
lecz nie wrogi, raczej przeciwnie. Głosy starały się chyba przekonać go do jakiejś
współpracy, ale był zbyt zmęczony, żeby zrozumieć, o co chodzi Chciał tylko spać.
Odezwał się jeszcze jeden głos. Tuż przy jego uchu. Głos, który on dawno temu zdążył
pokochać, ale który nic nie chciał o tym wiedzieć.
Co ten głos mówi? Musiał się przesłyszeć albo ma halucynacje.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]