[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Williama, byłam kupką nieszczęścia. Wciąż myślę o tym, jak wyglądałoby
moje życie, gdyby żył. Flynn od początku należał do was. Oddanie go było
bolesne, ale nie tak jak strata Williama.
Kiwnął głową i położył dłoń na jej policzku.
Bo pozwoliłaś sobie pokochać Williama.
Tak szepnęła.
Nie wiem, czy kiedykolwiek podziękowałem ci za syna. W szpitalu
mówiliśmy, jak bardzo jesteśmy ci wdzięczni, ale nigdy nie powiedziałem ci
tego, patrząc ci w oczy. Ujął jej dłonie. Dziękuję, Susanno. Postąpiłaś
naprawdę pięknie.
Szczere spojrzenie jego zielonych oczu dotknęło jakiegoś sekretnego
miejsca w głębi Susanny.
Strata Williama jednego mnie nauczyła. Dar życia nie ma ceny.
Cieszyłam się, że mogę wam przekazać ten dar.
Wierzę ci. Pocałował czubek jej głowy. A co z przyszłością?
Urodziłaś dwoje dzieci, ale żadne z tobą nie zostało. Chcesz jeszcze mieć
dzieci?
Bardzo. Może nawet dwoje czy troje. Oczami wyobrazni ujrzała
dziewczynkę, siostrę Flynna, o włosach i oczach w kolorze włosów i oczu
Matta i z dołeczkiem w brodzie. W bawełnianej różowej sukience z kokardą z
przodu, jak wyciąga do niej pulchne rączki. Obraz był tak wyrazny, że chciała
ją przytulić.
Będziesz wspaniałą matką. Głos Matta przywołał ją do
rzeczywistości.
Przerażona swoimi myślami odwróciła wzrok. Za parę dni wraca do
94
R
L
T
Georgii. Jeśli da się porwać fantazjom, podejmie złe decyzje.
Wiedziałeś, że sprzedają też lody w pudełkach? Bez uprzedzenia
zmieniła temat. Możemy kupić jedno dla Flynna. Jakie są jego ulubione?
Truskawkowe. Matt wstał. Albo nie zauważył, albo nie chciał
komentować zmiany tematu. Kupię też dla nas pojemnik grejpfrutowych.
Zniżył głos. W łóżku będą smakować jeszcze lepiej.
95
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
Wchodząc do rezydencji Barclayów pod ramię z ubranym w smoking
Mattem, Susanna przeniosła się myślą dziesięć lat wstecz. Wnętrze zalane
było miękkim światłem i wszystko tam lśniło, od sukni koktajlowych kobiet
po marmur i kryształowe żyrandole.
Uczęszczała na podobne imprezy z dziadkami. Ich syn a jej ojciec
już nie żył, dwie córki wyniosły się do innego stanu, więc dziadkowie stroili i
zabierali z sobą Susannę. Po drodze cały czas ją musztrowali.
Nie drap się po nosie.
Nie dotykaj włosów, bo zepsujesz fryzurę, nad którą fryzjerka tak się
napracowała.
Uśmiechaj się (ale tylko w wyniosły sposób, którego ją uczyli).
Wykazuj zainteresowanie tym, co ludzie do ciebie mówią, ale nie śmiej
się głośno ani piskliwie. Nie pamiętała, by śmiała się piskliwie, ale
dziadkowie niczego nie pozostawiali przypadkowi. Susanna ich
reprezentowała, jej zachowanie było ważne.
Powrót do domu był zawsze wielką ulgą. Jeśli chciała, mogła się nawet
podrapać po nosie.
Zastanawiała się, czy dziadkowie cokolwiek o niej wiedzą, czy widzą
tylko wystrojoną lalkę, którą mogą kształtować zgodnie z własną wolą.
Na myśl, że tego wieczoru może ich spotkać, przeszedł ją dreszcz.
Zazwyczaj jednak styczeń i luty spędzali na Florydzie. Ich znajomi od lat jej
nie widzieli, więc miała nadzieję, że nikt jej nie rozpozna.
W porządku? zapytał Matthew, nachylając się do jej ucha.
Wydajesz się spięta.
96
R
L
T
Uśmiechnęła się do niego.
W porządku. Dla niego to był ważny wieczór. Los sprawił, że znów
się tu znalazła. Tym razem była dodatkiem do kogoś innego, ale sama się na
to zgodziła.
Jaki masz plan? zapytała.
Rozejrzał się po sali. Wyglądało na to, że przyszedł tu równie niechętnie
jak ona.
Znalezć cel, trafić go i wyjść.
Zaśmiała się.
A może by tak bardziej dyplomatycznie?
Co sugerujesz? Wziął dwa kieliszki szampana od mijającego ich
kelnera z tacą.
Rozejrzymy się, zamienimy słówko z tym i owym, może położymy
podwaliny pod jakiś przyszły biznes, a kiedy w sposób naturalny pojawi się
szansa na rozmowę z klientem, na którego polujesz, pogadasz z nim.
Mam być mniej arogancki niż zwykle? Uniósł brwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]