[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– Chyba nie pozwolę ci odejść – dodał.
– Rozumiem cię, bo ja czuję to samo. Zostanę z tobą. Powinniśmy jednak spać osobno,
zobaczyć, czy to, co nas łączy, to tylko seks, czy teŜ prawdziwe uczucie.
– My nie uprawiamy seksu, tylko miłość – poprawił ją Lemon.
– Specjalnie uŜyłam słów, które pomogą nam spojrzeć na całą rzecz z dystansu.
Ubrali się w końcu i wrócili po konie. Lemon osiodłał je i wyprowadził z zagrody.
Jeźdźcy dosiedli swoich rumaków i jeszcze raz rozejrzeli się wokoło. Zawołali Huntera i
z pewnym Ŝalem ruszyli ku domowi.
Zmierzchało. Większość gości juŜ wyjechała, ale nie Theo. Wyszedł przed dom wraz z
Johnem i Margot. Nie był jednak ślepy i od razu zauwaŜył, co jest między Lemonem i tą
cudowną Renatą. Było to aŜ nadto jasne.
PoŜegnał się więc, choć nie bez pewnego Ŝalu.
– Dziękuję wam za zastępstwo – zwrócił się Lemon do kucharki i Dana po odjeździe
ostatniego gościa. – Graliście znakomicie. Jestem z was dumny.
– Dzwonili z CNN – rzekł nagle John, patrząc na odchodzącą parę. – Chcieli wiedzieć,
czy naprawdę jesteś spłukany.
– Ted dzwonił?
– Tak – odparła Margot. – Pytał, czy chcesz osobiście przedstawić swoją sytuację.
– To bardzo ładnie z jego strony. AŜ trudno mi w to uwierzyć.
– W swoich programach gospodarczych zawsze stosują tę zasadę.
– No to zrób to, John. Wystąp przed kamerami i wszystko wyjaśnij.
– To znaczy?
– No, wiesz – Ŝe jesteśmy wypłacalni. Ci, którzy w to wątpią, powinni poczekać do
półrocznego sprawozdania. śe wszystko jest w najlepszym porządku. I choć są tacy, którzy
wyprzedają swoje akcje, inni powinni je kupować, bo to dobra inwestycja, która na pewno
przyniesie zyski.
– Nie musisz mi tego mówić. Ale moim zdaniem to ty, Lemon Covington, powinieneś
wystąpić przed kamerami.
– PrzecieŜ to znakomita okazja, Ŝeby zdobyć popularność – przekonywał Lemon. –
Dostaniesz mnóstwo propozycji i będziesz mógł Ŝądać ode mnie podwyŜki.
John słuchał cierpliwie.
– Naprawdę jesteś w tym dobry – mówił dalej Lemon. – Jesteś moim doradcą
finansowym. Zrób to. WłóŜ granatowy...
– Garnitur, białą koszulę i czerwony krawat – przerwał mu John. – Wiem, wiem. Jesteś
pewien, Ŝe nie chcesz tego zrobić osobiście?
Lemon uśmiechnął się.
– Jestem skromnym, nieśmiałym człowiekiem. Nie potrzebuję reklamy. Wystąp w moim
imieniu. Weź ze sobą Margot. Usiądzie obok i będzie patrzeć z zachwytem, jak się
popisujesz.
– Pamiętaj, kiedy następnym razem będziesz chciał się pozbyć jakiejś natrętnej kobiety,
wybierz inny sposób – poradził mu jeszcze raz John.
– Przypuszczam, Ŝe juŜ nigdy w Ŝyciu nie będę miał tego problemu – odparł z uśmiechem
Lemon.
– CóŜ za głupota – zwróciła się do Johna Margot. – Taki męŜczyzna jak on nigdy nie
uwolni się od kobiet.
– Zobaczymy – odparł Lemon i uśmiechnął się do Renaty.
– JuŜ? – Margot znowu zwróciła się do Johna.
– Nam wystarczył jeden wieczór w bibliotece.
– W tym domu musi być jakaś szczególna atmosfera.
– Moglibyśmy zaprosić kilka zupełnie nie pasujących do siebie par i sprawdzić jego
magiczne właściwości.
– Czy jesteś pewien, Ŝe chcesz, by reprezentował cię taki ktoś? – zwróciła się do Lemona
Margot.
– Ty nie masz magisterium. To musi być on.
John pojechał do miasta, spotkał się z ekipą CNN i nagrał program. Miał na sobie
granatowy garnitur, białą koszulę i czerwony krawat.
Powiedział wszystko, co naleŜało. Wszystko, co sugerował Lemon. Wspomniał teŜ, Ŝe
posiadacze akcji firmy Lemona nie powinni wpadać w panikę.
– Zbadaliśmy wyniki finansowe firmy w ostatnich trzech miesiącach i wszystko jest w
najlepszym porządku. Jedne akcje przynoszą większe zyski, inne mniejsze. Na dłuŜszą metę
wszystko się wyrówna. Nasze akcje naprawdę warto kupować.
Następne dni były równie cudowne. Renacie nie udało się przekonać Lemona, Ŝe powinni
sypiać w oddzielnych łóŜkach. Nikt i nic nie zakłócało idylli.
Wakacje pracowników się skończyły i robotnicy jeden po drugim zaczęli wracać. I to z
ochotą do pracy, co najlepiej świadczyło, jakim idealnym szefem był Lemon.
Wrócił teŜ Clint Terrell.
– A więc jesteś cały i zdrowy – powitał go z radością Lemon. – Jak było? Usiądź i
opowiedz mi o wszystkim. To jest Renata Gunthef, moja dziewczyna.
– O, kurczę, więc ón był szybszy. Nigdy sobie tego nie daruję – uśmiechnął się do
Renaty-Clint.
– Nie zwracaj na niego, uwagi. Od takich jak on lepiej się trzymać z daleka – ostrzegł ją
Lemon.
Nagle w drzwiach pokoju stanął Hunter. Spojrzał na Clinta i szczeknął – tylko jeden raz,
ale głośno i nagląco.
– Ej, stary, w domu się tak nie szczeka – rzekł Clint. – Milczeć.
Pies podszedł do niego i zawył. Brzmiało to prawie jak płacz.
– Zgubiłeś się?
Pies wsunął pysk pomiędzy dłonie męŜczyzny i spojrzał mu w twarz.
– Brat Johna znalazł go gdzieś na bezludziu. Zwierzę włóczyło się tam od dłuŜszego
czasu. Przez cały czas wyraźnie kogoś szuka.
– Jest bardzo podobny do szczeniaka, którego miał mój kuzyn. Charlie zginął trzy lata
temu w wypadku samochodowym. Psa nigdy nie odnaleźliśmy. Myślicie, Ŝe to moŜe być
Leo?
Na dźwięk swego imienia pies szczeknął radośnie i machnął ogonem.
W oczach Clinta pojawiły się łzy.
– Leo – szepnął. – Mój BoŜe. Leo. Znów jesteś z nami. Szkoda tylko, Ŝe Charlie nigdy nie
wróci.
Pies znowu zaszczekał.
– To naprawdę Leo! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •