[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lansuj¹c tac¹ z mis¹ polewki, bochenkiem chleba i kubkiem ciemnego
piwa.
Sporo siê zmieni³a, odk¹d Conan widzia³ j¹ po raz ostatni. D³ugie,
kasztanowe w³osy mia³a przewi¹zane zielon¹ wst¹¿k¹, a na jej twarzy
miast ró¿u i wêglowych smug, mo¿na by³o dojrzeæ krople potu, wyci-
Sniête przez ¿ar kuchennych pieców. Jej d³uga szata z miêkkiej, bia³ej
we³ny pobrudzona sadz¹ i plamami wilgoci, mia³a wygl¹daæ skrom-
nie, lecz opina³a kr¹g³oSci dziewczyny tak, ¿e przyci¹gnê³a wzrok
wszystkich obecnych w izbie mê¿czyzn.
Musisz pomówiæ z tym cz³owiekiem rzek³a, stawiaj¹c tacê
przed Conanem. Spojrza³a na niego pytaj¹co i dramatycznym gestem
pokaza³a rêk¹ na kuchniê Z tym mê¿czyzn¹, Fabiem. Grozi³ mi& róz-
g¹. Powiedz mu, kim jestem.
Conan nabra³ polewki koScian¹ ³y¿k¹. S³u¿y³y one jego ludziom
do spo¿ywania posi³ków ka¿dego dnia, rano i wieczorem.
Pracujesz w kuchni mrukn¹³. To domena Fabia. Nawet gdy-
by królowa szorowa³a u niego garnki i czyni³a to xle, z³oi³by jej skórê
rózg¹, a¿ mi³o. S³uchaj co ci mówi i staraj siê.
58
Julia parsknê³a z oburzeniem, a Machaon zarechota³ ochryple.
JesteS zbyt harda, dziewko rzuci³ chichocz¹c brodaty wete-
ran. I dobrze zaokr¹glona, tam gdzie trzeba. Nic ci nie bêdzie do-
da³, podszczypuj¹c dziewczynê, na poparcie swoich s³Ã³w.
Kasztanowow³osa z³oSnica pisnê³a w g³os, po czym chwyci³a
miskê Conana i wyla³a jej zawartoSæ na g³owê Machaona. Narus a¿
zakrztusi³ siê ze Smiechu.
G³upia dziewka warkn¹³ Conan. Przecie¿ ja to jad³em. Przy-
nieS mi now¹ porcjê, a ¿ywo.
Sam sobie przynieS odparowa³a. Albo zdychaj z g³odu, je-
Sli lubisz jadaæ z takimi jak on. Obróciwszy siê na piêcie wmaszero-
wa³a do kuchni sztywno, jakby po³knê³a kij.
Zdenerwowany Machaon palcami Sciera³ z twarzy gêst¹ polewkê.
Nadchodzi mnie ochota, by samemu przetrzepaæ skórê tej
dziewce mrukn¹³.
B¹dx dla niej ³agodny rzuci³ Conan. W swoim czasie na-
bierze og³ady, czy bêdzie tego chcia³a, czy nie. Przywyk³a wszak¿e
do l¿ejszego i wystawniejszego ¿ycia ni¿ to, które obecnie przy-
sz³o jej prowadziæ.
Chcia³bym j¹ poskromiæ powiedzia³ Machaon. Lecz skoro
jest twoja, Cymmerianinie, bêdê siê trzymaæ od niej z daleka.
Conan pokrêci³ g³ow¹.
Ona nie jest moja. Ani wasza, póki sama tego nie powie. W mie-
Scie jest wiele ladacznic, jeSli macie ochotê na uciechy z jak¹S nadob-
n¹ dziewk¹.
Dwaj mê¿czyxni spojrzeli na niego zdeprymowani, lecz pos³usz-
nie skinêli g³owami, a tylko o to mu chodzi³o. Mogli uwa¿aæ, ¿e s³usz-
nie roSci sobie prawo do dziewczyny, choæ bez w¹tpienia zastanawia-
j¹ siê, czemu robi³ z tego tajemnicê. Jednak nie bêd¹ próbowali zdobyæ
jej bez przyzwolenia. Co wiêcej, naka¿ê reszcie dru¿yny, aby dbali o jej
bezpieczeñstwo. Conan sam nie wiedzia³, dlaczego tak siê kry³. Mo¿e
z uwagi na Karelê? Trudno mu by³o mySleæ o innych kobietach, gdy
w pobli¿u znajdowa³a siê ta ognista dziewka.
Mog³a sprawiæ mu dziesiêæ razy tyle k³opotów co Julia. I to bez
wiêkszego trudu. Karela umia³a dotrzymywaæ s³owa. JeSli nie wy-
mySli sposobu, by j¹ powstrzymaæ, mo¿e skoñczyæ z jej no¿em miê-
dzy ¿ebrami. Co gorsza, w kwestii zemsty by³a bardzo zawziêta, jak
Stygijka.
Mo¿na by³o spodziewaæ siê po niej, ¿e spróbuje zniszczyæ Woln¹
Kompaniê, zanim zdecyduje siê uSmierciæ jego.
59
Czy s³yszeliScie mo¿e plotki o kobiecie, grasantce? zapyta³
z g³upia frant.
Bêdê musia³ wzi¹æ k¹piel, aby siê tego pozbyæ warkn¹³ Ma-
chaon wyjmuj¹c kawa³ek miêsa spomiêdzy w³osów i wk³adaj¹c go do
ust. Nic mi o tym nie wiadomo. Kobiety nie bywaj¹ grasantkami,
s³u¿¹ do innych celów.
Ja równie¿ nic nie s³ysza³em rzek³ Narus. Kobiety nie trud-
ni¹ siê tak brutalnym fachem. Nie nadaj¹ siê do tego. Mo¿e z wyj¹t-
kiem tej rudej dziewki, któr¹ spotkaliSmy w Nemedii. Twierdzi³a, ¿e
jest grasantk¹, choæ nigdy o niej nie s³ysza³em. Urazi³o j¹, ¿e nie zna-
³em jej wyczynów. Pamiêtacie?
Ona nie jest dziewk¹ rzek³ Conan i wypruje ci flaki, jeSli
us³yszy, ¿e tak j¹ nazywasz.
Natychmiast po¿a³owa³ swoich s³Ã³w.
Ona tu jest! zawo³a³ Machaon. Jak jej by³o na imiê?
Karela rzek³ Narus. Ma dziewucha charakterek, nie ma co.
Machaon rozeSmia³ siê nagle.
To ona by³a t¹ dziewk¹, ubieg³ej nocy. Wzruszy³ ramionami
na piorunuj¹ce spojrzenie Conana. Có¿, w pa³acu nie ma takiej dziew-
ki, której przed u³o¿eniem siê na twym pos³aniu nale¿a³oby rozgrzaæ
zadek. To musia³a byæ ona. Nie po³o¿y³bym siê z ni¹ do ³Ã³¿ka bez zbroi
i miecza, a mo¿e i dru¿ynnika, by pilnowa³ moich pleców.
To by³a ona potwierdzi³ Cymmerianin i doda³ posêpnie: Pró-
bowa³a pchn¹æ mnie sztyletem.
Mo¿na siê tego po niej spodziewaæ. Narus zarechota³. S¹-
dz¹c po dzikich wrzaskach, chyba nauczy³eS j¹ moresu.
By³oby mi³o wtr¹ci³ Machaon spikn¹æ razem j¹ i nasz¹ Ju-
liê. Zapakowaæ je obie do jednego worka i zobaczyæ, co siê stanie.
Narusowi od Smiechu a¿ ³zy pociek³y po policzkach.
Za tak¹ walkê zap³aci³bym brzêcz¹c¹ monet¹.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]