[ Pobierz całość w formacie PDF ]
smutkiem:
- Rzeczywiście, zauwa\yłem, \e niektóre rzeczy trze
ba starannie synchronizować.
Kim przypomniała się sprawa notatek ojca. Przyszło
jej do głowy, \eby o nich nie rozmawiać. Znowu nasu-
nęły jej pytania, nad którymi ju\ się nie zastanawiała.
Poza tym... Wcią\ nie wiedziała, jak rozwinie się jej re-
lacja z Jaredem. A raczej - czy rozwinie się w ogóle,
czy mo\e brutalnie zakończy. Wzięła dziecko za rączkę
i poszła z nim do biura. Zaprowadziła Chloe do pokoju
zabaw i rozpoczęła pracę. Ustalili ju\ z Jaredem datę ba-
lu, wybrali hotel i salę, którą następnie zarezerwowali.
Miała te\ listę gości. Trzeba było zająć się drukiem za-
proszeń. Będzie ich czterysta. Na wszelki wypadek za-
mówiła w drukarni pięćset. Miały być gotowe za dwa
tygodnie. Cieszyła się. Organizacja balu postępowała na-
przód, choć pozostawało wiele do zrobienia.
Tego dnia to Jared dał Chloe drugie śniadanie i po-
ło\ył ją do łó\eczka. Tak dobrze było patrzeć na niego,
jak czule opiekuje się niemowlęciem. Kim zmarszczyła
brwi. Co będzie, kiedy prywatny detektyw odnajdzie w
końcu matkę Chloe? Dziewczynka przebywała w domu
Jareda znacznie dłu\ej, ni\ się spodziewał. Oboje z Kim
przyzwyczaili się do jej obecności. Sama Chloe
wydawała się szczęśliwa. Czy sąd rodzinny uzna dom,
w którym przebywali stale Jared, Kim, Fred i Skok, za
odpowiednie środowisko, w którym dziewczynka powinna
się rozwijać?...
Obawy Kim zmaterializowały się po południu. Zate-
lefonował adwokat Jareda. Słyszała smutny ton rozmowy.
Po kilku minutach Jared podszedł do biurka Kim, bardzo
markotny.
- Dzwonił Grant -powiadomił. - Detektyw odnalazł
matkę Chloe. Grant jedzie samochodem do Oakland spot-
kać się z nią.
- I co teraz będzie?
- Dowiemy się więcej wieczorem, kiedy wróci. Po-
wiedział, \e przyjedzie tutaj, prosto ze spotkania z matką
Chloe.
- Pewnie będziemy musieli w końcu powiadomić
władze... - W oczach Jareda błysnął sprzeciw. Kim po-
ło\yła czule dłoń na jego ramieniu. - Jaredzie, przecie\
cały czas wiedziałeś, \e trzeba będzie powiadomić policję o
tym, \e Chloe została porzucona zarówno przez matkę, jak
i przez ojca.
Ujął jej dłoń i ze smutkiem odpowiedział:
- Wiedziałem...
Przytulili się. Ostatnie kilka tygodni było najwspanial-
szymi w jego \yciu. Jeszcze nigdy nie był taki szczęśli-
wy. Kim i Chloe wypełniły towarzyszącą mu dotąd nie-
określoną pustkę. Zrozumiał, \e to właśnie rodziny mu
brakowało. Prawdziwej miłości i najbli\szych, których
by kochał i którzy kochaliby jego.
A teraz miałby stracić Chloe?...
Kim czuła napięcie jego ciała. Powiększyło to tylko
jej niepokój. Od kilku godzin myślała o notatkach ojca.
Musiała pomówić o nich z Jaredem. Czy była na to od-
powiednia pora? Ale jaka pora mo\e być naprawdę od-
powiednia na tego rodzaju rozmowę?
Nie mogła puścić sprawy w niepamięć. Poza tym
obiecała Jaredowi, \e będzie mu od razu mówić, jeśli
coś w jego postępowaniu nie spodoba się jej. Musiała
wiedzieć, czy zdawał sobie sprawę z tego, jak postąpił
jego ojciec z jej ojcem. Jeśli tak, nie spodoba jej się to,
\e Jared wcią\ domagał się spłaty długu.
Nie wiedziała, co stanie się potem z ich wzajemnymi
stosunkami. Nigdy nie powiedział jej kocham cię", nie
obiecał wierności. Nie miała pojęcia, czy czeka ich
wspólna przyszłość. W ka\dym razie najpierw musiała
wyjaśnić sprawę ojcowskiego długu.
Chloe spała. Mo\e więc nadeszła odpowiednia pora
na rozmowę? Zdą\ą ją odbyć przed przybyciem Granta
Collinsa. Wówczas będą mogli bez przeszkód zająć się
następną sprawą.
- Jaredzie? - Kim odchrząknęła. - Ja...
- Co się stało?
Wzięła głęboki oddech i powiedziała:
- Wczoraj wieczorem natknęłam się na coś, co mnie
zaniepokoiło. Przeglądałam ostatnie dokumenty ojca, do
których nie zdą\yłam zajrzeć wcześniej. Była wśród nich
teczka, w której... - odwróciła wzrok, nie będąc w sta-
nie patrzeć Jaredowi w oczy - ... w której znalazłam mię-
dzy innymi szczegółowe pisemne relacje z jego utarczek
z twoim ojcem i innymi przedstawicielami waszej firmy,
związanych z długiem, który aktualnie odpracowuję. Wy-
mienił kilka... szczególnych okoliczności transakcji.
- Szczególnych okoliczności?
- Tak. Opisał nieuczciwe postępowanie twojego ojca,
jego niedopełnione obietnice, podstępy, być mo\e nawet
przestępstwa, związane z zawarciem umowy. Wynika
z tego, \e cały ten dług to jedno wielkie oszustwo. Po-
winien zostać uniewa\niony.
Podała Jaredowi wydrukowaną przez siebie listę uło-
\onych chronologicznie, według relacji jej ojca, wyda-
rzeń. Wiele z nich miało miejsce ju\ po podpisaniu umo-
wy i weksla.
Jared bez słowa wziął listę i przeczytał ją. Potem spu-
ścił głowę i patrzył w podłogę. Wyjrzał przez okno. Nie
musiał nic mówić. Najpewniej od początku o wszystkim
wiedział...
- Jaredzie? Jaredzie, proszę cię, wytłumacz mi wszy-
stko. Powiedz, co o tym wiesz!...
- Niełatwo to wytłumaczyć. Podejrzewałem, \e urno-
wa została zawarta w jakichś dziwnych okolicznościach,
jednak nie miałem na to \adnego dowodu, i nie wiedzia-
łem, w jakich.
Kim zdumiała się.
- To znaczy, i\ podejrzewałeś, \e twój ojciec postąpił
z moim nieuczciwie, ale nie powiedziałeś mi tego? I na
kłoniłeś mnie do odpracowywania fikcyjnego długu, jak
bym była twoją niewolnicą!
- Moją niewolnicą? Co za pomysł!
Wstała, rozgniewana, i perorowała:
- Co za pomysł? Uwa\asz, \e to uczciwe, przymusić
mnie do odpracowania długu, co do którego legalności
miałeś podejrzenia?
- Nie uwa\am tego za niesprawiedliwe w świetle te-
go, co twój ojciec zrobił mojemu!
- A co takiego zrobił?
- Sprzedał mojemu ojcu za grube pieniądze nic nie
warty towar, za który mój ojciec zapłacił w dobrej wie-
rze, zanim go sprawdził. Oczywiście, twój ojciec nigdy
nie zwrócił mu tak podstępnie wyłudzonych od niego
pieniędzy.
- Skoro tak było, dlaczego nie kazałeś adwokatowi
zrobić z tego sprawy, tylko nalegałeś na zwrot długu, któ-
ry wydaje ci się podejrzany?
Jared nie miał na to dobrej odpowiedzi. Po prostu,
nie chciał zagłębiać się w gąszcz nieuczciwych trans-
akcji, jakie kolejno zawierali ze sobą jego ojciec i Paul
Donaldson. Oszukiwali się na przemian. Chciał zamknąć
tę sprawę i więcej do niej nie wracać. Chocia\, jeśli chodzi
o dług, owe dwadzieścia tysięcy dolarów, Jared miał
akurat umowę i weksel - dokumenty, które odnotowano
w księgach firmy.
Kim czekała na odpowiedz, przepełniona goryczą. Nie
usłyszała nic.
- Twoje milczenie mówi samo za siebie. Mówiłeś, \e
chcesz, aby waśń między naszymi rodzinami i grzechy na
szych ojców odeszły w przeszłość. Ale to były puste słowa.
Wyjęła z szuflady torebkę, a z niej kluczyki od sa-
mochodu. Ruszyła do wyjścia.
- Uwa\am sprawę rzekomego długu za zamkniętą -
oznajmiła lodowatym tonem. - Jutro rano wrócę do San
Fancisco. - Załkała. - Kiedy Chloe się obudzi, powiedz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]