[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pociągnęła za sobą walizkę i skierowała się
do drzwi, jednak przy sypialni dziadka zawahała
się i przystanęła. Położyła dłoń na jego drzwiach,
jakby próbowała tchnąć w niego dobrą energię,
która sprawi, że będzie miał siłę, by walczyć z nałogiem.
Niech nie narobi głupstw przynajmniej
przez te trzy dni, kiedy jej nie będzie.
Zapukała delikatnie, po czym uchyliła drzwi.
Jadę, dziadku. Uważaj na siebie, dobrze?
Będę w niedzielę póznym wieczorem, więc nie
czekaj na mnie.
Dziadek wymruczał coś półsennie na znak
zgody i Lainey zamknęła drzwi. Musiała przyznać,
że mimo niepokoju z niejaką ulgą opuszczała
dom i wyjeżdżała na weekend. Troski i kło-
poty finansowe związane z dziadkiem trochę ją
ostatnio przerosły.
Wyszła z domu i ze zdziwieniem skonstatowała,
że przed domem czeka na nią Adam we własnej
osobie. Podszedł do niej i zabrał od niej walizkę.
Sądziłam, że przyślesz taksówkę powiedziała,
gdy oboje usadowili się w bmw.
Zmiana planów odrzekł enigmatycznie.
Adam ubrany był jak zwykle w garnitur, jednak
w weekendy się rozluzniał i zachowywał się
i wyglądał inaczej. Nie potrafiła dokładniej sprecyzować,
na czym polegała różnica poza tym, że
miał bardziej zmierzwione włosy niż zwykle i że
do pracy nie nosił ciemnych okularów. Wyglądał
cholernie seksownie. Lainey usiłowała stłumić
swoją reakcję na niego. Nic jednak nie mogła na
to poradzić. Przed jej oczyma stanęła wizja tego,
co będą robić już wkrótce. Od owego pocałunku
we wtorek Adam nawet jej nie dotknął i potrzeba
bycia blisko niego dosłownie ją spalała.
Adam obrócił się do niej i złapał ją na gapieniu
się.
Wszystko w porządku?
Jasne skłamała.
Podróż samolotem upłynęła im szybko. Adam
zawsze podróżował wpierwszej klasie w komfortowych
warunkach. W czasie lotu wsadził nos
w dokumenty i wydawał się nimi całkowicie pochłonięty.
A Lainey miała dużo czasu na przemy-
ślenia. Za dużo czasu. Podróżowanie sprawiało,
że widziała wszystko z większej perspektywy. To
sprawiało, że była podenerwowana.W co ona się
pakuje?
W niespełna tydzień jej życie kompletnie się
zmieniło, a ona była w tym wszystkim jedynie
bezwolnym pionkiem. Nie miała ochoty być ofiarą
manipulacji innych. Nie znosiła tego. To poczucie
bezsilności, to poddawanie się woli innych,
przymus nie przywykła do tego i była
zdeterminowana, by skończyć z tym jak najszybciej.
Musi przywrócić swojemu życiu porządek.
I zrobi to, jak tylko pozbędzie się długu dziadka.
Spojrzała na Adama i w duszy jęknęła. Nawet
o tej porze wyglądał po prostu bosko. Nie będzie
mogła nadal dla niego pracować, kiedy już to
wszystko się skończy. Na żadnych warunkach
i w jakiejkolwiek roli. Wcześniej mogła się przynajmniej
łudzić, że Adam ją szanuje. A teraz?
Sprzedała mu się, pozwoliła mu zrobić z siebie
użytek. Pozwoliła mu myśleć, że pieniądze są dla
niej wszystkim.
I nawet jeśli mogła być rozgrzeszona z tego, że
zadurzyła się po uszy w kimś takim jak Adam
Palmer, nic nie przywróci jej wiary w to, że jej
własny szef mógł odwzajemniać to uczucie.
Adam skrzywił się, pociągnąwszy łyk wystygłej
już kawy.
Przyniosę ci świeżej zaoferowała.
Skierował na nią wzrok, jakby przebudziła go
ze snu, i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że ona
również tu była.
To miło z twojej strony. Dziękuję odpowiedział
uprzejmie, po czym z powrotem wsadził
nos w papiery.
To powinno ci wystarczyć, mówiła do siebie
w myślach Lainey, idąc po kawę między siedzeniami.
Nie była dla niego niczym więcej niż przelotnym
zainteresowaniem, słabostką. Zabawką,
której dziecko chce tym bardziej, im mniej jest
dla niego dostępna. Ręce drżały jej silnie, gdy
nalewała do filiżanki świeżej kawy.
Nie, to niemożliwe. To nie mogła być miłość.
Nie byłaby tak głupia, żeby się zakochać w Adamie
Palmerze. Z pewnością go pragnęła, ale to
wszystko. Miłość to podobne umysły, podobne
zainteresowania, to ta sama sfera. A nade wszystko
podobne odczuwanie. Ktoś z tak oschłym sercem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]