[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bok na jezdnię, przejechała barkiem po asfalcie i uderzyła głową o asfalt  na tyle mocno, że
przed jej oczami zamigotał rój maleńkich gwiazdek. Przewiązane wstążką pudełko ze strudlem
poleciało na jezdnię i nie minęło dziesięć sekund, jak przejechała je wielka ciężarówka. Holly z
trudem oddychała, jej łokcie płonęły i sporo czasu potrwało, zanim mogła uklęknąć. Rowerzysta
siedział dwa jardy od niej  młody mężczyzna z dużym nosem, w jaskraworóżowym hełmie
rowerowym i obcisłych rowerowych spodenkach. Kręcił nerwowo przednim kołem i powtarzał:
 Boże& Boże& Boże& żeby tylko szprychy się nie pokrzywiły&
Holly klepnęła go w ramię. Popatrzył na nią.
 Co jest?  spytał.
 Najechał pan na mnie! Przewrócił mnie pan!
 Przecież dzwoniłem! Krzyczałem  Uwaga! . Głucha pani jest czy co?
DRUGA STRONA SZCZZCIA
Kiedy dojechali do hotelu  Compass , Holly poszła do łazienki trochę się ogarnąć. Zdjęła
płaszcz i podwinęła rękawy swetra, by obejrzeć łokcie. Oba były zaczerwienione, a lewy trochę
zadrapany i krwawił. Na szczęście nie przetarła płaszcza ani swetra. Oczyściła ranę mokrym
ręcznikiem. Wszystko wskazywało na to, że nad Jeziorem Lustrzanym będzie mogła się
pochwalić wielokolorowymi ramionami i barkami.
Uczesała się, poprawiła szminkę na ustach i wróciła do Mickeya, który siedział w wyłożonym
czarnym marmurem holu. Rozmawiał przez telefon komórkowy.
 Znaleziono but? Gdzie? Tak, wrócę na komendę i rzucę okiem.  Wyłączył telefon. 
Sarah Hargitay. Chyba znaleziono jej but przy Bridal Veil.
 Co ona tam robiła?
 Podejrzewam, że kuśtykała&
Poszli do baru  Sternwheeler . Zaraz za wejściem Mickey poprowadził ją w lewo, do
wyłożonego ciemnobrązową skórą półkolistego boksu, pośrodku którego stał mahoniowy stół z
mosiężnymi ozdobami. Bar tak urządzono, że przypominał saloon staromodnego statku,
napędzanego umieszczonym na rufie kołem łopatkowym  ze złoconymi kolumnami, relingami
i obrazami, przedstawiającymi leżące na kanapach i przeciągające się nagie kobiety. Pianista z
zielonym daszkiem na głowie grał melodie Scotta Joplina, ale brzmiało to tak, jakby jego
głównym zajęciem było cięcie żeberek. Przez panoramiczne okno po prawej stronie baru widać
było nabrzeże Portland  z białymi jachtami, podskakującymi na cumach, i wielkim, płynącym
powoli w kie runku oceanu drewnowcem o poplamionych rdzą burtach.
 Krauss siedzi za rośliną stojącą przy pianinie. Nie obejmuje go tam kamera ochrony, a
pianino jest na tyle głośne, że nie możemy go nagrać za pomocą mikrofonu kierunkowego.
Holly wstała i rozejrzała się wokół, jakby spodziewała się czyjegoś przybycia. Merlin Krauss
siedział przy stoliku pod oknem, ubrany w jaskrawożółty płaszcz. Po jednej jego stronie siedział
młody Chińczyk o twardych jak stal rysach, mający na sobie drogi szary garnitur, po drugiej
wielki mężczyzna w obcisłym czarnym podkoszulku. Olbrzym był tak ostrzyżony, że góra jego
głowy wydawała się płaska, i miał złamany nos.
 Są tu wszyscy  powiedział Mickey, gdy Holly usiadła.  Chinol to Danny Hee, który
prowadzi różne podejrzane interesiki& od dystrybucji cracku po handel fałszowanymi rolexami.
A ta wielka małpa to Vernon Pulitzer, który był kiedyś bokserem, ale jest gejem. Poradzisz
sobie? Chcesz coś do picia?
 Tylko kawę.
 Naprzeciwko Kraussa jest dwuosobowy stolik. Możesz tam usiąść i udawać, że na kogoś
czekasz. Jest wystarczająco daleko, więc mam nadzieję, że nie będzie się bał rozmawiać o
interesach. Może, jeśli będziemy mieli nieco szczęścia, powie coś o zabójstwie, które
przygotowuje.
 Wierzysz w szczęście?
 W szczęście? Pewnie. Gdybym nie wierzył, nie wydawałbym tylu pieniędzy u
bukmacherów.
 A w pecha? Też wierzysz?
Musiało być w tonie jej głosu coś szczególnego, bo zmrużył oczy.
 Coś cię niepokoi?
 Nie wiem dokładnie. Dotychczas nigdy nie wierzyłam, że może istnieć zła passa. To raczej
niemożliwe po utracie słuchu, prawda? Jedynym sposobem, by sobie z tym poradzić, było
dziękowanie za to, co mam, i wiara, że Bóg uczynił mnie głuchą z jakiegoś ważnego powodu.
 A teraz coś się zmieniło?
 Nie jestem pewna. Mam wrażenie, jakby wszystko trochę się zmieniło, choć nie bardzo
wiem, na czym ta zmiana polega. Czuję się jak człowiek, który wszedł do pokoju, w którym
poprzesuwano meble albo poprzewieszano obrazy i nie może sobie przypomnieć, jak wyglądał
poprzednio& bardzo mu to jednak mąci w głowie.
 Nie strasz mnie, dobrze?
Podeszła kelnerka i przyjęła zamówienie. Kiedy się oddaliła, Mickey pochylił się do Holly.
 Znałem kiedyś detektywa, który nazywał się Frank Fraser i nosił przy sobie dwugłowego
orła na szczęście. Kiedyś poszliśmy we dwóch do magazynu przy nabrzeżu  ktoś dał nam
cynk, że jest w nim mnóstwo przemycanego alkoholu i papierosów. Weszliśmy na budynek
obok, skąd mieliśmy przeskoczyć na dach magazynu. Skoczyłem pierwszy, ale zle wylądowałem
i spadł mi but. Frank skoczył za mną  cały czas się śmiał, patrząc, jak podskakuję na jednej
nodze i próbuję założyć but. Otworzył drzwi, prowadzące do magazynu i  BANG!  nie
zapomnę tego do końca życia  jego głowa rozprysnęła się we wszystkie strony  wyglądała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •