[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Masz pewnie na myśli doktora Hugh Methvena?
spytała Keiva, z trudem hamując gniew.
Na wspomnienie tego nazwiska na blade policzki
stażystki wypłynął rumieniec.
Jadłam dzisiaj lunch z doktorem Methvenem i po-
dzieliłam się z nim moimi obawami poinformowała
z dumą Carol.
Rozumiem.
Zgadza się ze mną, że coś trzeba z tym zrobić.
Podejmę odpowiednie kroki, ale byłabym wdzię-
czna, gdyby zostało to na razie między nami. Keiva
otworzyła drzwi, dając tym do zrozumienia, że rozmowę
uważa za zakończoną. A teraz proszę wracać do pracy.
Miłego dnia.
Zamknęła za stażystką drzwi i oparła się o nie.
Oj, Campbell wymruczała pod nosem lepiej,
żeby to nie była prawda.
Wychodząc o ósmej wieczorem ze szpitala, zderzyła
się w drzwiach z Liamem. Podniósł z posadzki karto-
nową teczkę, która wypadła jej z ręki.
Możemy porozmawiać gdzieś na osobności?
spytał ściszonym głosem, ujmując ją za łokieć.
Teraz?
Teraz.
Chodz za mną.
Poprowadziła go korytarzem do małego magazynku,
do którego o tej porze nikt nie zaglądał.
Liam zamknął drzwi i spojrzał jej w oczy.
Znam już wyniki sekcji.
N...no i co?
Pan Holt zmarł na zawał.
Keiva odetchnęła.
Dzięki Bogu.
Liam uniósł pytająco brwi.
To znaczy... Zwilżyła językiem wargi. Chcia-
łam powiedzieć, że cieszę się, że nie umarł z jakiegoś...
innego powodu...
Nadal obstaję przy ekshumacji pozostałych zmar-
łych.
W jej oczach pojawił się niepokój.
Ale... rodziny. Tyle przeszły, a teraz jeszcze to.
Zresztą sam powiedziałeś, że pan Holt zmarł śmiercią
naturalną.
Spojrzał jej w oczy.
To jeszcze niczego nie przesądza. Powiedz mi, co
by się stało, gdyby ktoś dodał pacjentowi do kroplówki
zbyt wiele potasu?
Za duża ilość potasu w organizmie może być tak
samo niebezpieczna jak za mała odparła.
Co by się stało? powtórzył pytanie.
Przecież wiesz. Skończyłeś medycynę.
Nie szkodzi. Chcę to usłyszeć od ciebie.
Wytrzymała jego spojrzenie tak długo, jak potrafiła,
zastanawiając się, do czego zmierza. Czyżby naprawdę
uważał, że byłaby zdolna z premedytacją truć pacjentów
znajdujących się pod jej opieką?
Doszłoby do zatrzymania akcji serca przyznała
w końcu. Chciałam z tobą o tym porozmawiać.
Spuściła wzrok na swoje splecione dłonie. Przypo-
mniałam sobie o tym przypadku...
Kiedy chciałaś ze mną o tym porozmawiać?
Podniosła na niego oczy.
Wtedy, nad rzeką... ale... nie miałam do tego
głowy.
Zauważyła, że zacisnął na moment zęby, tak jakby
nie mógł się zdecydować, czy zaufać jej, czy nie.
Jeśli nie wierzysz, spytaj Jane Catchpole albo
Anne McFie powiedziała. Albo nawet Lanę Francis.
Rozmawiałam o tym z nimi wszystkimi.
Ale mnie nie wspomniałaś?
Mówiłam ci już, że chciałam, ale ty... kiedy mnie
pocałowałeś, straciłam głowę.
Liam znał to uczucie. Miał prowadzić wstępne do-
chodzenie, ale potrafił myśleć tylko o tej kobiecie
i o uczuciach, jakie w nim budzi. O tych oczach koloru
toffi, tych ponętnych kształtach... Postąpił krok do przo-
du i wziął ją w ramiona.
Doprowadzasz mnie do szaleństwa, wiesz?
Keivie odebrało mowę. Spotkały się ich usta. Po
kilku pulsujących pożądaniem minutach Liam przerwał
pocałunek i cofnął głowę. Oczy mu błyszczały.
To nie jest odpowiednie miejsce powiedział
schrypniętym głosem. Jesteś potem wolna?
Kiedy potem? Była zdumiona, że udało jej się
wydobyć z siebie głos.
Uśmiechnął się i dotknął dłonią jej policzka.
Przyjdę do ciebie za godzinę obiecał.
Za godzinę powtórzyła.
Posłał jej jeszcze jedno spojrzenie i otworzył drzwi
magazynku.
Wsiadając parę minut pózniej do samochodu, zo-
baczyła idącego przez parking Campbella. Już chcia-
ła do niego zawołać, ale głos uwiązł jej w gardle. Camp-
bell się zataczał. Przypomniały jej się słowa Hugh
i Carol.
,,On ma problem z alkoholem .
Zatrzasnęła drzwi swojego auta i ruszyła przez par-
king, zastanawiając się, jak to rozegrać.
Campbell! zawołała cicho i rozejrzała się. Na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]