[ Pobierz całość w formacie PDF ]
scandalous
Podeszła do zmiętej zasłony zakrywającej część ściany i roz
sunęła ją. Z miejsca, w którym siedziałam, zdołałam w półmro
ku dostrzec jedynie zarysy trzech obrazów.
- Oto ty, pani Rivers Trzecia - Muriel zaśmiała się z cicha. -
Chcesz obejrzeć? To podejdz bliżej.
Nie chciałam niczego oglądać. Miałam ochotę uciec z pra
cowni i nigdy tu więcej nie przychodzić. Ale natarczywy ton
głosu Muriel kazał mi zostać. Wstałam z udawanym spokojem
i wolnym krokiem podeszłam do obrazów.
Zobaczyłam siebie na płótnie - dziecinną, ckliwą, słodką
idiotkę. Patrzyłam na świat niczym cielę na malowane wrota.
Owszem, byłam piękna! Ale nie inteligentna! Muriel sprytnie
udało się zachować wiernie podobieństwo, a zarazem wykreo
wać ze mnie idiotkę. Tylko po co?
Miałam ochotę się odwrócić, ale się powstrzymałam. Rzuci
Å‚am swobodnym tonem:
- Podobieństwo chyba nie jest najwierniejsze?
Zwróciłam wzrok na pozostałe portrety. Jennifer - podobna
jak dwie krople wody do swojego wizerunku na fotografii w
pokoju dziecinnym, pulchna, poczciwa, matczyna, prostodu
szna, ale i ona - głupia. Miała przylepiony do twarzy ten sam
wyraz cielęcego zachwytu, co ja. Gdyby nie różnica karnacji
i rysów, mogłybyśmy się zamienić oczyma.
Z ciekawością skierowałam wzrok na portret matki Muriel.
Okazała się naszym dokładnym przeciwieństwem. Na szczupłej
twarzy o wyrazistych rysach rysowała się inteligencja. Zimny,
drwiący wyraz ust. Podobizna kobiety, która napatrzyła się
w życiu na najgorsze i nie ma już żadnych złudzeń. Z jej twarzy
bił tragizm i gorycz. I była zadziwiająco podobna do Muriel.
W końcu nie wytrzymałam i zamknęłam oczy - niech nie wi
dzą tego, na co nie mam sił patrzeć. Usłyszałam za plecami
triumfalny głos Muriel:
- A więc dostrzegasz różnicę, Kate! Przynajmniej gustu ci
nie brak! - roześmiała się. - Widzę, że jesteś zaniepokojona -
napędziło ci to stracha, prawda? Cóż, teraz poznałaś je wszyst
kie - dałam im tytuł: Trzy Ofiary.
scandalous
Wróciłam na swoje miejsce w fotelu, z najwyższym trudem
opierając się szalonej chęci ucieczki. Opanowałam się jednak
i powiedziałam:
- To jakieś bzdury, Muriel. Wiem, obciążasz swojego ojczy
ma winą za śmierć matki. Byłaś jeszcze dzieckiem, kiedy to się
stało, i tylko dlatego można ci wybaczyć. Ale teraz jesteś już
dorosła i, jak sądzę, niegłupia. Nie możesz nadal uparcie wie
rzyć w te bzdury. Twój ojczym wcale się tym nie przejmuje
i chyba ma rację. To przecież śmiechu warte. I powiem ci je
szcze: nie życzę sobie więcej słyszeć takich opinii o nim, nie
chcę, żebyś o nim nawet w ten sposób myślała. Nie powinnaś
się dłużej okłamywać. Musisz wreszcie zrozumieć, że to całko
wite bzdury.
Moja szczerość spłynęła po Muriel jak woda po gęsi. Wzru
szyła tylko ramionami i powiedziała:
- To nie ja siebie okłamuję, Kate. Miłość tak cię zaślepia,
że nie widzisz oczywistych faktów. Ja wiem. A ty się tylko do
myślasz.
Spuściła zasłonę na obrazy i wróciła na swoje miejsce na
kanapie.
- Mylisz się, Muriel, to ja patrzę w oczy faktom, a ty żyjesz
w świecie urojeń, a właściwie koszmarów. A fakty są smutne,
ale proste: twojej matce przydarzył się okropny wypadek, nic
ponadto, i tak samo było z Jennifer. Dochodzenie w sprawie
obu tych śmierci oczyściło Cama z podejrzeń. Zbrodnia istnie
je tylko w twojej wyobrazni.
- Ty naprawdÄ™ wierzysz w te orzeczenia? Wierzysz, bo tak
ci wygodnie. Ale ja znam prawdę, Kate. I mogę ci pokazać do
wód, tylko że ty nie chcesz patrzeć. Nie chcesz wiedzieć więcej
niż Jennifer. Jesteś zakochana, a nie mogłabyś dalej kochać
mordercy, prawda?
- Jesteś chora! - rzekłam cicho. - Tak chora, że zaczynam
się poważnie o ciebie martwić. Chcę ci pomóc. Pozwolisz mi,
Muriel? Czy zgodzisz się pójść do lekarza, jeśli cię umówię
na wizytę? Może spotkasz się z kimś, kto pomógłby ci się po
zbierać?
scandalous
- Niepotrzebnie zdzieramy sobie gardła, nie sądzisz? - od
parła Muriel. - Logan ostrzegał mnie, że to nic nie da, i miał
rację. Ty nie chcesz poznać prawdy. A ja miałam nadzieję, że
uda mi się cię namówić, abyś przynajmniej rzuciła okiem na
pamiętnik mojej matki. Myliłam się.
- Muriel, jeśli masz ten pamiętnik i jest tam coś, co obciąża
twojego ojczyma, dlaczego nie posłużyłaś się nim, kiedy umar
ła Jennifer? Przecież na tym ci właśnie zależy, czyż nie? %7łeby
Cam zapłacił za śmierć twojej matki. Wydaje ci się, że on jest
winny i chcesz się na nim odegrać, tak?
- Nic mi się nie wydaje. Ja to wiem - powtórzyła Muriel
tym samym chłodnym tonem.
Nie rozumiem, jak jeszcze mogłam kontynuować tę dysku
sję. Już wtedy mnie zirytowała, ale nie wydawała mi się tak
oburzajÄ…ca, jak teraz, kiedy patrzÄ™ na niÄ… z perspektywy cza
su. Sama myśl, że Cam mógł wpędzić jedną kobietę do grobu,
a zamordować inną, była tak niedorzeczna, że tylko utwierdzi
łam się w przekonaniu o obłędzie Muriel.
- Pokaż mi więc ten pamiętnik! - powiedziałam spokojnie.
- Prawdę mówiąc, wątpię w jego istnienie.
- Daj mi tylko słowo, że nie pokażesz go ojcu.
- Nie wierzysz mi? Należy do ciebie i jeśli dasz mi przeczy
tać pamiętnik, zwrócę ci go i nikt poza mną o nim się nie do
wie. Chociaż właściwie niezupełnie rozumiem, dlaczego Cam
nie może go zobaczyć.
- Naprawdę nie rozumiesz? Przecież mógłby go zniszczyć,
a to jest dowód winy.
Teraz ogarnęło mnie szczere współczucie dla tej biednej
dziewczyny. Naprawdę wierzyła w to, a ja, nawet mając na
względzie Cama, nie potrafiłam się gniewać na tę nieszczęśli
wÄ… istotÄ™.
- Pokaż mi więc pamiętnik swojej matki - powiedziałam ła
godnie. - Daję ci słowo, że go oddam. Jeżeli ci na tym tak bar
dzo zależy, mogę go przeczytać nawet tu, na miejscu.
Byłam prawie pewna, że jeśli ją przyprę do muru, wyjdzie
na jaw, iż całe to istnienie dziennika matki wyssała sobie
scandalous
z palca. Lecz kiedy Muriel poderwała się z miejsca i podeszła
do biurka przy oknie, zaczął mnie ogarniać niepokój. Otworzy
ła zamkniętą na klucz środkową szufladę i wyjęła stamtąd ma
ły, oprawny w skórę tomik.
- Oto i on! Bierz! Teraz przynajmniej jest jakaś szansa, że
by ci ocalić życie!
I wcisnęła książeczkę w moje drżące dłonie.
scandalous
Rozdział 12
Więc jednak udało ci się ją namówić, żeby przeczytała pa
miętnik! - Głos Logana Wintera, który rozległ się niespodzie
wanie za moimi plecami, tak mnie przestraszył, że ledwo zdu
siłam krzyk w gardle.
Obróciłam się gwałtownie i powiedziałam z wściekłością:
- Jak długo podsłuchiwałeś?
Logan wykrzywił bladą twarz w grymasie, który miał przy
pominać uśmiech, ale był wyrazem pogardy.
- Nie mam z Muriel żadnych tajemnic, więc chyba nie mu
szę podsłuchiwać, nie sądzi pani?
Widziałam, że Muriel jest zdenerwowana, ale nie odezwała
się słowem.
- Nie słyszałam, jak wchodziłeś, Logan. - Brzmiało to jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]