[ Pobierz całość w formacie PDF ]
widziała przed sobą niespokojne oczy Alainy i słyszała ból w jej głosie. -
Powiedziała mi, że mój ojciec nigdy nie poślubił mojej matki. %7łe porzucił
121
RS
nas, gdy miałam trzy lata. Przez wszystkie te lata myślałam, że on nie żyje,
a on mieszkał tutaj, w Wolf River. Poślubił inną kobietę i założył rodzinę.
- Kiero, proszę. - Usta Sama zacisnęły się. - Nie potrzebujesz mi tego
mówić.
- Ale mówię. Czy nie widzisz? Ja też kłamałam. Podobnie jak moja
matka, jak moje siostry i jak mój brat. Nie chcę już więcej kłamać. Nie
chcę ciebie okłamywać, Sam. Spotkanie z tobą było dla mnie
najwspanialszą rzeczą, jaka mi się w życiu zdarzyła.
Postąpiła krok w jego kierunku.
- Będąc z tobą...
- Kiero, zatrzymaj się...
- Kochając się z tobą - wyszeptała.
- Boże! Kiero, zatrzymaj się!
Ale się nie zatrzymała, chociaż wyraz jego twarzy zamącił jej w
głowie. Kątem oka dostrzegła jakiś ruch w ciemnej części pokoju.
Wstrzymała oddech i stanęła.
Och, Boże!
Spojrzała przerażona, gdy jej brat wynurzył się z cienia.
122
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
Wzburzenie błyszczało w czarnych oczach Treya Blackhawka i Sam
wiedział, że jest skierowane nie w Kierę, tylko w niego. Nie miał co do
tego wątpliwości.
- Trey - głos Kiery był prawie niesłyszalny. - Jak ty... dlaczego ty...
- To ja zadzwoniłem do niego dziś po południu. -Sam zrobił krok w
ich kierunku. - Tuż przed awanturą z Phillipe'em w kuchni.
Kiera zmarszczyła brwi, potrząsnęła głową i patrzyła po kolei to na
Sama, to znowu na Treya.
- Nie... nie rozumiem.
- %7łona jednego z gości Four Winds zobaczyła cię dzisiaj, jak
wchodziłaś do hotelu, i cię rozpoznała. Spotkałyście się kilka lat temu,
kiedy wraz z mężem kupowali u was parę roczniaków.
- Amanda i Tyke Maddenowie - przypomniał Trey. -Przyjechałaś
wtedy ze szkoły. Jestem pewien, że ich pamiętasz. Słodki Niedzwiadek i
Słodki Robaczek.
- Och, tak, teraz sobie przypominam. - Kiera spojrzała na Sama. -
Chwileczkę, czy powiedziałeś, że zadzwoniłeś do mojego brata?
- Uważałem, że powinien wiedzieć, gdzie jesteś.
- Ty uważałeś. - Oparła ręce na biodrach i zaczęła krążyć wokół
niego. - Kto cię upoważnił do mieszania się w moje rodzinne sprawy?
Uważasz, że masz takie prawo dlatego, że spaliśmy ze sobą...
Z ust Treya wydobył się głuchy pomruk i w tym samym momencie
jego pięść wylądowała na szczęce Sama. Gdyby Sam się nie spodziewał
tego ciosu, wylądowałby na podłodze.
123
RS
Kiera pisnęła i skoczyła między mężczyzn, ale Sam ją odsunął, na
wypadek gdyby dyskusja" między nim a jej bratem przybrała na sile. Do
diabła! Nie chciał walki z mężczyzną, który bronił honoru swej siostry.
- Daruję ci ten jeden raz, Blackhawk. - Ależ ten człowiek ma silny
cios, pomyślał. - Będę jednak musiał wziąć zapłatę.
- Proszę bardzo. - Trey podszedł do Sama, nie spuszczając z niego
wzroku. - Jaki mężczyzna wykorzystuje wrażliwą kobietę?
- Treyu Blackhawk! - krzyknęła Kiera, wdzierając się między
mężczyzn stojących nos w nos. - To nie twoja sprawa. Jestem dorosła.
Przestań natychmiast.
Powoli mięśnie Treya się rozluzniły i cofnął się o krok, a następnie
odwrócił do Kiery.
- O czym myślałaś, przyjeżdżając do Wolf River? Co miałaś zamiar
osiągnąć?
- Nie chciałeś ze mną rozmawiać, a Alaina niewiele mi powiedziała.
Uważała, że powinnam poczekać. Na co miałam czekać? - Wyrzuciła ręce
do przodu. - Jakiś duszek prawdy miał się pojawić w mojej sypialni i
zostawić pod poduszką odpowiedzi na moje pytania? Tak, chciałam
wiedzieć, kim był William Blackhawk, chciałam zobaczyć, gdzie
mieszkał. Chciałam zrozumieć, dlaczego zniszczył naszą matkę i dlaczego
zostawił nas wszystkich, swoje własne dzieci.
Sam pragnął ją przytulić, gdy zobaczył łzy lśniące w jej oczach i
usłyszał rozpacz i ból w jej głosie. Ale nie mógł.. Nie chciał wchodzić
między nią a jej brata. Kiera wyciągnęła rękę i chwyciła Treya za ramię.
- Dlaczego, Trey? Dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy o ojcu?
Całej prawdy. Co jeszcze przede mną ukrywasz?
124
RS
- William Blackhawk był łajdakiem. - Usta Treya wykrzywiły się. -
To wszystko, co powinnaś wiedzieć.
- Nie, to nie jest wszystko - powiedziała ze szlochem. - Mam prawo
wiedzieć. Powiedz mi, do licha.
- Ja ci powiem.
Sam odwrócił głowę i zobaczył Clair stojącą w drzwiach.
Clair weszła do pokoju. Jej oczy, odległe i zimne, błyszczały w
niewyraznym świetle biura Sama. Ręce Kiery zsunęły się z ramion Treya,
a kolana zadrżały.
- Clair, tak mi przykro. Nigdy nie chciałam, żebyś się dowiedziała o
mnie i o moim ojcu.
Clair podeszła do Kiery.
- Sam, czy mógłbyś zapalić światło?
Kiedy zrobiło się jasno, Clair długo badała twarz Kiery, jakby jej
nigdy wcześniej nie widziała.
- Zawsze było coś w twojej twarzy, czego nie mogłam uchwycić -
powiedziała cicho. - Związek, którego nie mogłam zrozumieć. Jest on
subtelny, ale teraz go dostrzegam. Kształt twoich oczu. - Przeniosła
spojrzenie na Treya. -A ty mógłbyś być blizniaczym bratem Randa, tak
jesteś do niego podobny. Masz na imię Trey, chyba tak Kiera się do ciebie
zwracała?
Trey skinął głową, ale nie podał ręki.
- Znałaś mojego ojca? - spytała Kiera, ignorując rękę, którą Trey
położył na jej ramieniu.
Clair potrząsnęła głową.
125
RS
- Urodziłam się w Wolf River, ale nie wychowywałam się tutaj, tylko
w Karolinie Południowej. Tam mieszkałam, dopóki nie spotkałam Jacoba i
dopiero kilka miesięcy temu przeniosłam się tutaj.
- W Karolinie Południowej? - Kiera z zakłopotaniem spojrzała na
Sama, ale on się wycofał z rozgrywającego się na jego oczach dramatu
rodzinnego.
- Po śmierci rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym,
zostałam adoptowana. Podobnie było z Randem i Sethem. Rand trafił na
małe ranczo w Teksasie Zachodnim, a Seth do Nowego Meksyku.
- Ale masz przecież tu rodzinę - zdziwiła się Kiera. -Dlaczego
zostaliście rozdzieleni i adoptowani przez różnych ludzi?
- Ja ci to powiem - wtrącił Trey. Jego surowe, jak z żelaza wykute
rysy twarzy zaniepokoiły Kierę i nagle poczuła się jak dziecko. Bezradna,
wystraszona i samotna.
- Było trzech braci Blackhawków, pełnej krwi Czirokezów. - Głos
Treya był pozbawiony emocji. - Thomas, który był ojcem Lucasa,
Jonathan, który był ojcem Randa, Setha i Clair, i William, ojciec Dillona.
- I nasz ojciec - dodała Kiera.
- William odizolował się od braci po tym, jak poślubili białe kobiety,
i ich dzieci uważał za nieczyste. - Trey wypowiedział te słowa ze
wstrętem.
- Ale to nie ma sensu - zaprotestowała Kiera, czując, że huczy jej w
głowie. - Nasza matka jest przecież biała.
- Była zakazanym owocem - powiedział Trey - i dlatego stanowiła
dużą pokusę. Była ładną, młodą wdową, kiedy ją spotkał. Mieszkała na
ranczu na obrzeżach małego miasta, około czterystu kilometrów od Wolf
126
RS
River. Z góry jej powiedział, jak z nimi będzie. Będzie płacił jej rachunki i
będzie częstym gościem. Pozwolił jej nawet mówić w mieście, że są
małżeństwem, i pozwolił jej mieć dzieci. Ale nigdy nie miał zamiaru jej
poślubić.
Kiera bardzo chciała nienawidzić matki za jej słabość, za to, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]