[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Czy urodzisz moje dzieci? Piątkę lub szóstkę?
Uśmiechnęła się, a Boyd poczuł, że spływa na niego
spokój. A zaraz potem przeszyła go lodowata igła strachu:
przecież mu nie odpowiedziała.
- Do licha, Stacy, musisz za mnie wyjść.
- Muszę? Dlaczego?
- Bo przy tobie potrafię się śmiać. Dzięki tobie chce mi
się znowu żyć. Ponieważ bez ciebie jestem pusty. - Nabrał
tchu i zaryzykował. - I dlatego, że cię kocham.
Z cichym okrzykiem rzuciła się mu w ramiona. Złapał ją i
okręcił wokół siebie. Przytknął wargi do jej miękkich,
słodkich ust.
Potem Stacy płakała i śmiała się, a on miał podejrzanie
błyszczące oczy.
- Na wypadek gdybyś sam się nie domyślił, przyjmuję
twoje oświadczyny.
Spojrzał w jej oczy i poczuł, że uwolnił się od koszmarów.
Nigdy nie będzie sam, póki ta kobieta będzie przy nim.
Uśmiechnął się do niej absolutnie pewien, że będzie
szczęśliwy do końca życia.
- Jeśli już przestałaś mnie napastować, chciałbym teraz
zobaczyć moją córkę.
Stacy słuchała rozbrzmiewającego miłością głosu Boyda i
mrugała powiekami, by powstrzymać łzy. Pozwoliła mu
odejść, a on jakimś cudem wrócił do mej. To niemal zbyt
cudowne, by było prawdziwe. Jednak czuła, że nie mogło być
inaczej. Wrócił prosto w jej ramiona, ponieważ tam było jego
miejsce.
- Czekałyśmy, kiedy wreszcie o to poprosisz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •