[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nawet z Seanem.
Nagle stanął jej przed oczami Sean. Sean, w którego mogła się wtulić, kiedy oglądali
razem serial w telewizji. Sean, który całował ją przed lekcją biologii, uspokajając przed
sekcją żaby, którą mieli zrobić. Sean, który w czasie kolacji trzymał ją za rękę. Sean był jej
c h ł o p a k i e m . Aria odskoczyła od Ezry.
 Muszę lecieć.
Lał się z niej pot, jakby ktoś włączył dodatkowe ogrzewanie. Zebrała swoje rzeczy. Serce
jej waliło. Miała zaróżowione policzki.
- Dzięki za odroczenie terminu - wyjąkała i wyszła.
W korytarzu wzięła kilka głębokich oddechów. Zauważyła kogoś za rogiem, na końcu
korytarza. Zamarła. K t o ś i c h w i d z i a ł .
Dostrzegła coś na drzwiach do gabinetu Ezry i zmrużyła oczy. Ktoś wymazał wszystkie
wiadomości na tablicy i napisał coś odblaskowym różowym flamastrem.
Uważaj, kochanie! Obserwuję cię!
A.
Pod spodem małymi literami dopisano:
I jeszcze druga podpowiedz: Wszystkie znałyście każdy kąt na jej podwórku. Ale tylko
jedna z was mogta tam wejść w każdej chwili.
Aria szybko starła napis rękawem. Szczególnie mocno ścierała ostatnią literę  A.
21
JAK SI PISZE: JASNA CHOLERA"?
W czwartek wieczorem Spencer zasiadła na wyściełanym czerwonym pluszem krześle w
restauracji klubowej i patrzyła przez olbrzymie okno. Na polu golfowym kilku starszych
panów w swetrach i lnianych spodniach próbowało dokończyć grę przed zachodem słońca.
Na tarasie goście rozkoszowali się ostatnimi ciepłymi dniami w roku. Pili dżin z tonikiem i
zajadali krewetki i bruschetty. Państwo Hastings sączyli martini i spoglądali na siebie.
- Chciałabym wznieść toast. - Pani Hastings odsunęła włosy za uszy. Na jej palcu w
promieniach zachodzącego słońca połyskiwał trzykaratowy brylant. Rodzice Spencer
zawsze wznosili jakiś toast, nawet gdy pili wodę. Pani Hastings uniosła w górę kieliszek.
- Za to, że Spencer weszła do finału Złotej Orchidei.
- I że pisali o niej na pierwszej stronie  Gońca" - dodał pan Hastings.
Spencer bez większego entuzjazmu podniosła kieliszek i stuknęła nim o kieliszki
rodziców. Nie chciała tu być. Chciała być w domu, bezpieczna. Nie mogła się otrząsnąć po
porannej rozmowie z doktor Evans. Ta dziwna wizja -zapomniana kłótnia z Ali tej nocy,
kiedy zaginęła - nie dawała jej spokoju. Czemu wymazała ją z pamięci? Co jeszcze
przeoczyła? Czy widziała zabójcę Ali?
- Gratuluję, Spencer - mama wyrwała ją z zamyślenia. - Mam nadzieję, że wygrasz.
- Dzięki - wymamrotała Spencer.
Złożyła swoją serwetkę w wachlarzyk. Potem to samo zrobiła z wszystkimi serwetkami
leżącymi na stole.
- Denerwujesz się czymś? - Mama skinęła w stronę serwetki w rękach Spencer, która
natychmiast przestała ją składać.
- Nie - odpowiedziała.
Kiedy tylko zamknęła oczy, w jej myślach pojawiało się znowu tamto wspomnienie. Teraz
wszystko było jasne. Czuła zapach wiciokrzewu rosnącego tuż obok domku, czuła lekki
letni wiatr, widziała, jak robaczki świętojańskie fruwają wokół, zakreślając w powietrzu
dziwne wzory. Ale to wszystko było tylko złudzeniem.
Kiedy podniosła wzrok, rodzice przyglądali jej się badawczo, jakby zadali jej właśnie
jakieś pytanie. Po raz pierwszy w życiu zapragnęła, żeby Melissa ściągnęła uwagę na
siebie. - To z powodu wizyt u lekarza? - zapytała szeptem mama.
Spencer nie mogła powstrzymać uśmiechu. Mama nazywała doktor Evans  lekarką", a me
 terapeutką".
- Nie, wszystko w porządku.
 Te wizyty...  tata szukał właściwych słów  pomagają ci?
Spencer bawiła się widelcem. Na końcu języka miała:  A jak rozumiesz słowo:
pomagać?".
Zanim jednak odpowiedziała, do stolika podszedł kelner. Od lat obsługiwał ich ten sam
niewysoki łysiejący mężczyzna mówiący głosem Kubusia Puchatka.
 Witam państwa  Puchatek uścisnął dłoń panu Ha-stingsowi.  Spencer, ślicznie
wyglądasz.
 Dziękuję  rzuciła Spencer, choć wcale nie czuła się śliczna.
Nie umyła włosów po treningu, a kiedy ostatni raz spojrzała do lustra, miała szeroko
otwarte, przerażone oczy. Nie mogła spokojnie usiedzieć i cały czas wydawało jej się, że
ktoś ją obserwuje.
 Jak się państwo dziś miewają?  zapytał Puchatek. Rozłożył serwetki poukładane
przez Spencer i położył wszystkim na kolanach.  Jakaś specjalna okazja?
 Właściwie tak  powiedziała z dumą pani Hastings.  Spencer weszła do finału
konkursu o Złotą Orchideę. To ważna nagroda dla młodych naukowców.
 Mamo  syknęła Spencer.
Nie znosiła, gdy mama na prawo i lewo opowiadała o jej sukcesach. Szczególnie że tym
razem nie zasłużyła na pochwały. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •