[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wspomnienie jego reakcji. Chociaż dziś wieczorem mój strój wydawał mu
się obojętny, zauważyła w myślach.
- Chance ogromnie się cieszył na przyjazd tutaj - zwierzyła się
Jennifer. - Doug jest dla niego niedoścignionym wzorem.
- Myślę, że Doug czuje to samo względem Chance'a. Miło mi, że
mogłam w końcu poznać tego tajemniczego superbrata. Z opowiadań Douga
wnosiłam, że to musi być ktoś w rodzaju Jamesa Bonda.
Jennifer uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Bo taki jest - przyznała. - A jak tam małżeńskie życie? Widać, że ci
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
służy.
- Dziękuję, dobrze - odrzekła Maura, wybaczając sobie to niewinne
kłamstewko.
- Dobrze się czujesz? - zapytała Jennifer, a Maura intuicyjnie wyczuła,
że chodzi o jej ciążę.
- Dobrze - wzruszyła ramionami, udając, że nie rozumie pytania. -
Może tylko jestem trochę zmęczona. Miło odpocząć w takim miejscu.
- W twoim stanie nie powinnaś tak dużo pracować - stwierdziła
Jennifer.
Maura nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Czuła złość do Douga za to,
że zdradził ich sekret bratu. Jeśli Chance i Jennifer wiedzą, że jest w ciąży,
to nie wiadomo, kto jeszcze wie?
- O Boże! Przepraszam. - Jennifer nachyliła się ku niej i dotknęła jej
ramienia. - Miałam się nie zdradzić z tym, że wiem. Obiecywałam to Chan-
ce'owi z milion razy - zakłopotana kręciła głową z wyrazem skruchy na
twarzy.
- Nie przejmuj się tak - uspokoiła ją Maura. - To zrozumiałe, że Doug
chciał się podzielić taką wiadomością z rodzonym bratem.
- Tak, są sobie bardzo bliscy. Nie masz pojęcia, Mauro, jaki Doug jest
szczęśliwy. Zwłaszcza, że marzył o dziecku od tak dawna. Jego pierwsze
małżeństwo rozbiło się o między innymi o to, że jego żona nie chciała mieć
dzieci. A teraz jego marzenie się spełni.
Jego żona nie chciała dzieci? O to rozbiło się ich małżeństwo? Jeśli to
była prawda, to wszystko stawało się jasne. Doug ożenił się z nią tylko ze
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
względu na dziecko. Ona była mniej ważna. Nigdy jej nie kochał. Chciał
tylko zostać ojcem, a ona miała spełnić jego marzenie. Jego marzenie, a jej
problem!Maura nie mogła się ruszyć porażona wiadomością. Głos Jennifer
dobiegał jakby z oddali. Przyłożyła rękę do czoła, czując, że kręci się jej w
głowie.
- Mauro, nic ci nie jest? - spytała zaniepokojona Jennifer. - Pobladłaś.
Przynieść ci coś?
- Nie, nic mi nie jest, naprawdę. - Maura wyprostowała się i
spróbowała się uśmiechnąć. Wszystkimi siłami starała się zapanować nad
emocjami. Trwało przyjęcie na jej cześć. Nie mogła się teraz rozkleić.
Akurat nadeszli Doug i Chance.
- Miałam właśnie po was iść - zakomunikowała Jennifer. - Maura zle
się czuje.
Doug przysiadł u boku Maury, wpatrując się w nią z troską. Chance i
Jennifer dyskretnie się oddalili.
- Masz zawroty głowy? - zapytał. - Pewnie spadł ci poziom cukru.
Musisz coś zjeść.
- Tak, to na pewno przez to - przytaknęła Maura, nie patrząc na niego i
upijając łyk z podanej przez niego szklaneczki.
- Nie przewróciłaś się gdzieś czasem?
- Nie, nie przewróciłam się - odpowiedziała rozdrażniona. Podniosła
się, pomimo że nadal nie czuła się najlepiej. - Chodzmy coś zjeść.
Doug przytrzymał ją za ramię.
- Zostań tu. Przyniosę ci.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
W pierwszym odruchu chciała odtrącić jego rękę i odmówić, ale tylko
westchnęła i usiadła z powrotem na krześle, Doug zniknął w tłumie gości.
Nie miała na nic ochoty. Każdy przejaw jego troskliwości wydawał jej
się fałszywy. To nie o nią mu szło, ale o rozwijające się w niej życie. To
dziecko było celem, a ona tylko środkiem do jego osiągnięcia. Nie zniesie
tego dłużej! Miała ochotę wybuchnąć płaczem, ale nie będzie robić z siebie
widowiska. Connelly'owie zadali sobie tyle trudu, żeby urządzić to
przyjęcie. A może Jennifer coś pokręciła? Jedynym sposobem, żeby się
dowiedzieć, jest szczera rozmowa z Dougiem.
Tymczasem pojawił się Chance, który przysiadł się, żeby dotrzymać
Maurze towarzystwa. Zaraz potem dołączył Grant z synem Rafe'em.
Kiedy Doug wrócił do stolika i ujrzał Maurę w wianuszku trzech
mężczyzn, zatrzymał się i uśmiechnął z przekąsem.
- Patrzcie, patrzcie, czyż to nie Scarlett O'Hara na pikniku w Dwunastu
Dębach? - zażartował. - Przyniosłem pani obiad, panno Scarlett. Czy wolno
mi w związku z tym się dosiąść?
Wszyscy odwrócili się w jego stronę, a Chance wybuchnął śmiechem.
- Masz bardzo czarującą żonę - pogratulował Rafe. - Szczęściarz z
ciebie.
- Ja też tak uważam - uciął Doug, rzucając spojrzenie na Maurę, ale
ona uciekła wzrokiem. Kiedy Maura zajęta się obiadem, Grant opowiedział
Rafe'owi o awarii sieci komputerowej w ich firmie. Rafe był analitykiem
komputerowym i wziętym ekspertem od zabezpieczeń systemów.
Podróżował po całym kraju i świecie, pracując dla najlepszych kompanii. Z
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
wyglądu jednak bardziej przypominał sportowca niż kogoś, kto całe dnie
siedzi przed komputerem.
- Chciałbym pomóc, ale... - powiedział w końcu Rafe.
- Wiem, wiem - machnął ręką Grant. - Jesteś zawalony pracą. To
dokąd tym razem się wybierasz? Phoenix?
Rafe, zafrapowany, skinął głową.
- Na trzy miesiące, może dłużej. Czy wasi technicy poradzili sobie ze
wszystkim?
- Wezwaliśmy ludzi z Broderton's Computing. Charlotte ich poleciła i
dobrze się sprawili. Faktycznie, w ciągu jednego dnia wszystko było napra-
wione.
- Broderton... - Rafe pokręcił głową. - Nie słyszałem o nich. Jaką
przyczynę awarii podali?
- Jakiś wirus. Mówili, że dostał się najprawdopodobniej przez pocztę
internetową - zasępił się Grant. - Nie znam się na komputerach, ale cała ta
sprawa wydała mi się dziwna. Nasi pracownicy dobrze wiedzą, że nie wolno
im otwierać żadnych podejrzanych załączników. Mamy też zainstalowany
program antywirusowy. Rafe uśmiechnął się z powątpiewaniem.
- Można ludziom sto razy mówić, żeby nie otwierali takich
załączników, a oni i tak to zrobią. Poza tym od dwóch lat namawiam cię na
wymianę całego systemu na bardziej nowoczesny.
Grant upił łyk ze swojej szklaneczki.
- Kiedy wrócisz z Phoenix, porozmawiamy o tym.
- Zawsze tak mówisz.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Tym razem wiem, że trzeba. Ta przygoda niezle mnie wystraszyła.
- O, idzie ktoś, z kim chciałbym porozmawiać na ten temat. - Rafe
zauważył przechodzącą niedaleko atrakcyjną, młodą kobietę o lśniących
blond włosach i głośno zawołał: - Hej, Charlie, pozwól tu do nas na chwilę.
Zatrzymała się, zmarszczyła brwi i wolno podeszła do stolika.
- To ty tak się darłeś? - zapytała ze spokojem, na co Rafe zachichotał,
taksując ją wzrokiem.
Grant przedstawił Maurze swoją sekretarkę, Charlotte Masters.
- Co wiesz o serwisie, który wezwałaś do naprawy komputerów, Charlie?
Czy ludzie z Broderton poradziliby sobie z wymianą systemu, czy też mój
ojciec powinien poczekać na najlepszego z najlepszych, czyli mnie? -
zapytał Rafe z wyzywającym uśmiechem.- Broderton? - Charlotte rzuciła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]