[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zatrzymamy ją w szpitalu przez cztery dni, żeby doszła do siebie po cięciu,
poza tym chciałbym ją mieć na oku. Ale gdy się poczuje lepiej, to będziecie ją
mogli zabrać na wózku na oddział dla wcześniaków.
98
R
L
T
Chodzmy zobaczyć dziecko powiedziała Marina. Wyślę esemesa do
naszej mamy i do twojej. Szybko wpisała wiadomość, po czym zaprowadziła
Neila na oddział dla wcześniaków.
To wygląda dość przerażająco powiedziała, kiedy myli przed
wejściem ręce żelem bakteriobójczym. Wszędzie są jakieś monitory, rurki,
urządzenia, włączają się alarmy, ale masz się niczym nie denerwować, jasne?
Dobrze, że ze mną jesteś.
W końcu po to się ma rodzinę. Uścisnęła go za rękę.
Widok dziecka w inkubatorze był dla Neila silnym przeżyciem. Marina
tłumaczyła mu spokojnie, do czego służą poszczególne urządzenia. Rozmowa
z pielęgniarką, która opiekowała się wcześniakami, podniosła go nieco na
duchu. Ale młody ojciec najbardziej się wzruszył, kiedy włożył palec w dłoń
malucha, a on mocno zacisnął na nim piąstkę.
Marino, widzisz? powiedział w zachwycie.
Widzę. Sama była bliska łez. Pielęgniarka zrobiła zdjęcie, które
wzięli dla Rosie.
Nie wchodzisz ze mną? spytał Neil przed wejściem do sali
pooperacyjnej.
Nie, potrzebujecie trochę czasu dla siebie. Pozdrów ją ode mnie
rzekła Marina. Pójdę na oddział położniczy, bo rodzice już na pewno tam są.
Nie musisz się spieszyć. Neil przytulił ją.
Zawsze chciałem mieć taką młodszą siostrę.
Przestań, bo zacznę płakać. Ja też się cieszę, że mam takiego starszego
brata. A teraz idz już do Rosie.
Na oddziale położniczym była już czwórka rodziców niecierpliwie
czekających na najnowsze wiadomości. Marina opowiedziała im o wszystkim,
99
R
L
T
a potem przyniosła im herbatę. Zostawiła ich pózniej w pokoju Rosie, a sama
wróciła na oddział ratunkowy, by poszukać Maxa.
No i jak? spytał na jej widok.
Rosie jest w sali pooperacyjnej. Theo mówi, że wszystko poszło
dobrze. Urodziła synka. Marina zagryzła wargi. Mały zostanie przez parę
dni u wcześniaków.
To nic dziwnego, w końcu urodził się w trzydziestym piątym tygodniu
ciąży przypomniał jej.
Wiem.
Ale mimo to się martwisz. Pogłaskał ją po włosach. Kochanie, mały
jest w dobrych rękach, nie zadręczaj się.
Skinęła głową.
Przyjechał Neil i rodzice, ale wszyscy się okropnie denerwują. Mama
Neila ma katar, więc nie będzie mogła wejść do wcześniaków. %7ładne z nich
nie pomyślało, żeby zabrać aparat fotograficzny. Mógłbyś załatwić za mnie
jakieś zastępstwo na dwie godziny?
Oczywiście. Ale przecież został ci jeszcze jakiś urlop, prawda?
Tak, dwa tygodnie.
Więc wez sobie kilka dni wolnego. Neil i Rosie będą potrzebować
twojego wsparcia. Nikt na oddziale nie będzie ci miał tego za złe.
Nie mogę. Popatrzyła na niego ze strachem. Tak bym chciała być
przy nich, ale jutro mam dyżur w przychodni pediatrycznej.
Nie martw się, zaraz zadzwonię do Rhysa i powiem mu o wszystkim,
żeby zdążył znalezć zastępstwo. Z pewnością cię zrozumie, przecież jego żona
będzie niedługo rodzić. To wyjątkowe okoliczności. Wziął ją za rękę.
Będzie dobrze, nie denerwuj się. Pozdrów ode mnie Rosie i Neila. Zadzwonię
do ciebie pózniej.
100
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Marina pojechała do domu po aparat fotograficzny, a po powrocie do
szpitala od razu poszła uściskać Rosie i zrobić dziecku zdjęcia. Rodzice Neila
nie bardzo wiedzieli, jak mogą pomóc, więc Marina zaproponowała, by babcie
poszły do najbliższego punktu foto zrobić odbitki, a dziadkowie zabrali Phoebe
do parku. W ten sposób Neil i Rosie mogli mieć trochę czasu dla siebie i
dziecka.
Jesteś genialna powiedziała Rosie do Mariny po wyjściu rodziców.
Teraz każdy czuje się potrzebny, a ja nie muszę wszystkich zabawiać, chociaż
tak naprawdę chciałabym być przy Nathanie.
Nathan? Zliczne imię. Marina uśmiechnęła się. Pasuje do niego.
Ona i Max nigdy nie zastanawiali, się nad wyborem imienia. Uważali, że
przed połową ciąży może to przynieść pecha. Ale nie udało im się dotrwać do
tego czasu. Straciła dziecko w trzynastym tygodniu, tydzień po tym, jak
uznała, że nie ma już żadnego zagrożenia i można ogłosić szczęśliwą
wiadomość.
Odsunęła od siebie te myśli. Co się stało, to się nie odstanie, więc nie ma
sensu zagłębiać się we wspomnienia.
Na drugie będzie miał Murray dorzucił Neil.
Kiedy leżałam tu w łóżku, miałam czas na przeczytanie wszystkich
książek o imionach powiedziała Rosie.
Udało mi się znalezć imię dla chłopca, oznaczające ten, który jest z
morza". To celtyckie imię.
Nagle Marina zrozumiała, o co chodziło jej siostrze: jej imię też znaczyło
ta, która jest z morza".
Daliście mu imię po mnie? spytała ze łzami w oczach.
101
R
L
T
Neil objął ją serdecznie.
Nie znam nikogo innego o imieniu Marina, więc chyba tak.
Nie płacz, cara powiedziała Rosie. Bo ja też zacznę przeciekać we
wszystkich miejscach.
Pójdę po coś do picia. Spotkamy się na oddziale wcześniaków.
Marina wyszła pospiesznie na korytarz, z trudem hamując łzy wzruszenia.
Wieczorem zadzwonił do niej Max.
Jak tam? spytał.
W porządku.
Jednak usłyszał w jej głosie drżenie. Nie wszystko jest w porządku.
Czyżby stan dziecka się pogorszył?
Rhys cię pozdrawia i mówi, żebyś się nie martwiła. Obiecał zajrzeć do
małego.
Dzięki.
Marina wyraznie powstrzymywała się od płaczu, co zaniepokoiło go
jeszcze bardziej.
Jak ci minął dzień? spytała.
Bez problemów. Nie martw się o pracę, załatwiłem za ciebie
zastępstwo.
Dziękuję.
Znów to samo drżenie w głosie. Max zaczął się zastanawiać, o czym
Marina mu nie mówi. Najlepiej byłoby spotkać się z nią i zapytać wprost.
Wiedział jednak, że gdyby to zaproponował, odpowiedziałaby, że nie ma takiej
potrzeby. Marina zawsze była niezależna, czasem nawet aż za bardzo. Gdyby
po stracie dziecka umiała wypłakać się jemu, a nie siostrze, poczułby się
potrzebny. Ale po tamtym strasznym dniu odsunęła się od niego, a on nie
umiał jej pocieszyć. W Greenwich nie wyjaśnił jej tego do końca, nie
102
R
L
T
powiedział, jak bardzo czuł się bezradny, patrząc na jej ból ze świadomością,
że nic nie może zrobić, by go złagodzić.
Pogadamy pózniej powiedział. Zadzwoń, gdybyś czegoś
potrzebowała.
Dobrze.
Wiedział jednak doskonale, że Marina tego nie zrobi. Będzie próbowała
sama dać sobie radę. Jak zawsze.
Tym razem sytuacja nie była aż tak dramatyczna, ale mimo to chciał jej
pokazać, że może na niego liczyć. Poszedł do pobliskiego sklepu na rogu po
małe zakupy, a potem pojechał do jej mieszkania. Nacisnął dzwonek przy
drzwiach.
Na jego widok otworzyła szeroko oczy.
Max! Co ty tu robisz?
Chyba ktoś cię musi przytulić powiedział miękko. Wszedł do
przedpokoju, zamknął za sobą drzwi i objął ją mocno. Drżała na całym ciele.
Co się naprawdę dzieje? spytał, opierając policzek na jej włosach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]