[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wodzie zrobili ćwiczenia praktyczne. Po pewnym czasie
Janet była gotowa do użycia aparatów do oddychania.
Szczęśliwa wsunęła się pod powierzchnię wody w nie-
dużej odległości od Conrada.
Gdy przekonała go o tym, że może jej pozwolić na
dłuższy pobyt pod wodą, zaprowadził ją do miejsca, gdzie z
morza wystawały liczne skały, i dał jej znak do zanurzenia
się, Janet posłusznie zanurkowała.
Na dnie odwiecznym rytmem tam i z powrotem kołysa
ły się algi. Janet podziwiała oczarowana różnorodność
barwnych, szybkich jak błyskawice ryb. Niektóre z nich
były płochliwe i gdy tylko pojawiły się, znikały z po
wrotem w oddali; inne wcale nie zwracały na nią uwagi
i spokojnie przepływały obok. Utrzymywały się w pobliżu
łagodnie opadającej skały, która wskazywała im drogę na
większe głębokości.
/
Gdy dotarli do piaszczystej powierzchni pokrytej gdzie-
niegdzie odłamkami skał, Conrad zaczął zbierać z dna
morza muszelki. Gromadził je w woreczku przymocowanym
do paska. Janet z dużym zainteresowaniem przyglądała się
jego ruchom. Gdy dał jej sygnał do wypłynięcia na
powierzchnię, natychmiast go posłuchała i wynurzyła się.
Chciałabyś złapać dzidą jedną lub ze dwie ryby?
zapytał Conrad.
Zgoda, ale pod warunkiem, że to ty je nabijesz
odpowiedziała śmiejąc się. Piękno podwodnego świata
odurzyło ją. Miała wrażenie, że oto zaczyna się nowa faza
jej życia.
Trzymaj się przez cały czas z tyłu po mojej lewej
stronie nakazał jej Conrad. Muszę stale widzieć,
gdzie
jesteś, a nie mogę się co chwilę odwracać za tobą,
54
RS
gdy będę płynął za rybą. Jeżeli dopisze nam szczęście, to
będziemy mieć pierwszorzędną kolację... To co przed chwilą
zbierałem, to były ostrygi.
Zapowiada się wcale obiecująco odrzekła. Wyo-
brażenie, że wieczorem będzie jadła ryby omalże samo-
dzielnie złowione po południu, było podniecające.
Potem tą samą drogą przypłyniemy z powrotem do
zatoki i na tym skończymy na dzisiaj wyjaśnił Conrad.
Ponownie przygotowali wszystko do nurkowania. Ja-net,
upewniwszy się, że jej aparat do oddychania funkcjonuje
prawidłowo, dała znak Conradowi. Wkrótce oboje znowu
płynęli wzdłuż rafy.
Janet starała się wypełniać polecenia Conrada i płynęła
w pobliżu jego lewego boku. W żadnym wypadku nie
chciała zrobić czegoś, co mogłoby rzucić cień na najpięk-
niejsze jak do tej pory popołudnie w Caronille.
Gdy mieli za sobą mniej więcej połowę drogi, Conrad
polecił jej zmniejszyć tempo. Wtedy i ona spostrzegła
płynącą przed nimi złotosrebrzystą, połyskującą dużą rybę.
Conrad z wyciągniętą dzidą w prawej ręce powolnymi
ruchami zbliżał się do ryby.
Janet próbowała psychicznie przygotować się na mo-
ment, w którym dzida ugodzi ciało ryby, gdy nagle
zauważyła obok siebie olbrzymi cień. Nigdy jeszcze nie
widziała w wodzie takiej ryby, natychmiast więc domyśliła
się, że to może być tylko rekin.
W pierwszym odruchu chciała jak najszybciej wypłynąć
na powierzchnię, jednak zamiast tego chwyciła Conrada za
kolano. Odwrócił do niej głowę. Janet pokazała na rekina,
który przepływał w pewnej odległości od nich.
Gdy Conrad go spostrzegł, wolną ręką wykonał w kie-
runku dziewczyny uspokajający ruch; następnie polecił jej
płynąć po swojej prawej stronie i tak powoli poruszali się do
przodu. Conrad przez cały czas nie tracił rekina z oczu.
55
RS
Rekin przez chwilę jeszcze towarzyszył im. Po pewnym
jednak czasie jakby przestał się nimi interesować i zniknął w
głębinach. Janet na moment zamknęła oczy obawiając się, że
za chwilę straci przytomność. Zaraz jednak otworzyła je
szeroko, nie mogła przecież wiedzieć, czy rekin nie pojawi
się ponownie.
Dzielna dziewczyna śmiał się Conrad, gdy dostali
się na płytką wodę. Najczęściej są tylko ciekawskie.
Cieszę się, że zachowałaś zimną krew.
A co innego mogłam zrobić? wymamrotała i
nagle, z opóznieniem, opanował ją szaleńczy strach.
yle się czujesz? zapytał Conrad.
Nie, nie. Dziękuję... Ja... nie zdążyła dokończyć
zdania. Naraz nogi ugięły się pod nią. Wprawdzie miała
uczucie, że opuszczają ją wszystkie siły, ale opadając udało
się jej podeprzeć rękoma.
Chodz, pomogę ci Conrad pochylił się i podniósł
jej bezwładne ciało.
Już lepiej... Janet powtórnie straciła na moment
przytomność. Starała się odetchnąć głęboko i zmusiła się do
otworzenia oczu. Powieki miała ciężkie jak ołów. Ciałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]