[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zwiadomość wracała pomału, jednocześnie z poczuciem czyjejś obecności. Otworzył
oczy; słońce stało już na zachodzie, lekki powiew marszczył chwilami taflę jeziora. Usiadł i
ze zdziwieniem ujrzał Bolka, który patrzył na niego z uśmiechem i rzekł:
 Ale was zmorzyło. Siedzę tu już kęs czasu, ale nie chciałem was budzić, należy się i
wam wypoczynek. %7łe się wam chciało w takowy skwar jechać ku mnie. Jeno mnie macierz
puści, wracam do Poznania. Tęży za mną, a na dwór jechać nie chce.
 Ni mnie, ni wam nie pora poczywać  przerwał palatyn.  Prawił mi włodarz,
żeście pytali o mnie, tedy jeśm.
Bolko jakby nie słyszał, coś odwróciło jego uwagę. Michał idąc za jego wzrokiem w
ostatniej chwili ujrzał perkoza, który wynurzył się o kilkanaście kroków od brzegu i
zauważywszy siedzących zniknął nagle, jak się zjawił.
 Piękny ptak  powiedział Bolko  jeno mięso nic po tym, bo rybami cuchnie.
Palatyn westchnął. Nie po raz pierwszy przyszło mu na myśl, że Mieszko nikogo nie
uszczęśliwił, zabierając tego syna ze środowiska, z którym się zrósł i wyznaczając mu rolę, do
której nie był wychowany. Nie dziw, że Bolko bliższy jest prostemu ludowi, bo go lepiej
rozumie niż bardziej ogładzone rycerstwo i możnowładców, a zdrady i przeniewierstwa,
których był świadkiem, posiały w nim nieufność i niechęć do nich. Nie spieszy się wyjaśnić,
o czym chciał mówić, natomiast zachowanie jego zachęcało do otwartej rozmowy, więc
palatyn zaczął:
 Wspomniała macierz wasza, jakobyście związek małżeński zamierzyli. Iście, byłaby
pora, ćwierć wieka wam minęło, jeno czas niesposobny. Raniej sprawy kraju załadzić trzeba.
Nijak w niepokojnym czasie swaty słać i weselisko odprawiać.
 Zali czekać mam do starości, aż się wszytko załadzi?
 Nie do starości, lecz do czasu, gdy się przy właści umocnicie. Któże bowiem córę da
na niepewny los? Każden w zięciu będzie chciał mieć mocnego sprzymierzeńca, jeśli sam
wzajem sprzymierzeńcem ma ostać.
 Iście mocnego sprzymierzeńca zyskał rodzic, gdy mu Rychezę zaswatano 
popędliwie rzucił Bolko, ale palatyn odparł:
 Nie o Niemcach myślałem, takowego związku sam odradzałbym, skoro nie w ostatku
przez nich prosty naród się wzburzył. Ale są na Rusi księżniczki...
 Niepotrzebna mi księżniczka, a sprzymierzeńca mam w Weletach  przerwał Bolko,
ale palatyn ciągnął:
 Niepewny to sprzymierzeniec, chwiejny jako witka na wietrze. Duchowieństwo się
krzywiło, gdy rodzic wasz przymierze z nimi zawierał.
 Kto się krzywi, tego wyprostuję, a takową niewiastę chcę pojąć, która by mi po
sierdcu była, jako Emnilda dziadowi  wymijająco odparł Bolko, ale Michał nalegał:
 Wżdy i tak się wyda, gdy swaty wyślecie...
 Sam się zaswatam, a im pózniej się wyda, tym lepiej  uciął Bolko, ale widząc, że
Michał zamilkł urażony, wstał i dodał:
 Pódzmy! Macierz pewnikiem czeka już z wieczerzą. Pogwarzymy przy kubkach.
Jakoż słońce już schowało się za borem, błękit nieba na zachodzie pociemniał. Zasiedli
do posiłku w milczeniu. Michał czekał, by Bolko sam rzekł, czego chce. Wkrótce skończył
się pożywiać, nalał w kubki, przypił do palatyna i zapytał:
 Mieliście gadać z arcybiskupem Stefanem i Mojsławem. Co zamierzają?
 Stefana można by pozyskać, a przez niego Starżów i ich swojaków, byieście
zachowanie prawa i obyczaju ślubili  zaczął Michał.  Z Mojsławem gorzej. Jawnie już na
Mazowszu państwo swoje zbudować umyślił, z Pomorcami się sprzymierzył, o przymierze z
pogańskimi sąsiady zabiega, a bogdaj i z Rusią. Rzekł mi, iże u niego na Mazowszu spokój, a
w domową wojnę wciągnąć się nie da i nie wierzy, byście się przy właści utrzymali, tedy i on
hołdować wam nie zamyśla.
Bolko słuchał zachmurzony. Gdy palatyn skończył, zapytał:
 A wy, co o tym mniemacie?
 Na pożegnanie rzekłem Mojsławowi, że bogdajbyśmy się jako wrogi nie potkali. Ale
o tym myśleć na ostatku. Jeśli wydolicie ład i spokój w kraju przywrócić, może i on się
rozmyśli, skoro wojny nie chce. Ninie może i lepiej, że choć tam zamęt nie doszedł i ładu
przywracać nie będzie potrzeby. Odebranie mu Mazowsza na potem troska.
Widząc, że Bolko siedzi zamyślony, zapytał:
 Co ninie wasza miłość począć zamierzył?
 Potem wam rzekę. Raniej wysłucham, co radzicie.
Michał nie od razu odpowiedział. Niejedno już zaszło, co trudno będzie odrobić, a do
zdziałania tyle, że ręce opadały. I wątpliwe, czy Bolko na to się zgodzi, ale mówić postanowił
otwarcie:
 Pirwe spokój w starym kraju zaprowadzić, a nie będzie go, pokąd pospólstwo do
posłuchu się nie nagnie i powinności pełnić nie nacznie.
 Ja mam posłuch u pospólstwa  przerwał Bolko.  To rycerstwo i wielmożów do
posłuchu nagiąć należy. Od wieka wszytkim wolnym jednakowe były prawa i powinności, i te
przywrócić przyrzekłem.
Palatyn westchnął zniecierpliwiony, ale ciągnął:
 Czasy się zmieniły i stare nie wróci. Dziad wasz i przedziad mądrze to pomyśleli i w
tym ich moc była, że dobrze zbrojna i ćwiczona drużyna jako miecz zawżdy była pod ręką,
miast po staremu dopiero gdy zaszła potrzeba wiciami pod broń wzywać byle jak zbrojne i
niesprawne pospólstwo. Stąd nierówne powinności, a takoż i prawa. Grody pobudowali, w
których każden ochronę mógł nalezć w razie napaści, przedać owoce swojej pracy, a kupię37
nabyć, jaka mu potrzebna. Ktości grodem zawiadywać musi, tedy żupanów ustanowili, by
ładu w nim strzegli, bezpieczności na drogach, sprawiedliwość domierzali... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •