[ Pobierz całość w formacie PDF ]
salonu, żeby ochłonąć. Ledwie wróciła, w drzwiach pojawił się Cord, silny,
rosły, emanujący witalnością. Działał na kobiety, jakby rzucał na nie urok,
nawet Imogene, pomimo wszystkich rodzinnych animozji, ulegała czarowi
tego mężczyzny, a Emily aż pokraśniała z radości na jego widok.
Cord Blackstone, niech mnie kule bijÄ…! JesteÅ› jeszcze przystojniejszy
niż kiedyś.
Rzucił uważne spojrzenie na twarz gospodyni i uśmiechnął się szeroko.
Pani Ferris! Podszedł do niej i ucałował serdecznie.
Emily poklepała go po policzku.
Ta broda! WyglÄ…dasz z niÄ… jak prawdziwy typ spod ciemnej gwiazdy.
Mam nadzieję, że nadal lubisz jajka sadzone z lekko niedosmażonym żółtkiem.
Tak jest, madame. Wrodzona układność południowca nie pozwalała
mu zwracać się do Emily inaczej niż madame". Odsunął krzesła dla obu pań,
po czym sam usiadł. Jego obecność przy stole okazała się dla Susan czymś tak
naturalnym, jakby codziennie razem zasiadali do śniadania. Po pięciu
pochmurnych latach wreszcie zaświeciło słońce. Czuła, że Emily przygląda się
jej uważnie, ale nie przestała się uśmiechać.
Nie tylko ona się uśmiechała. Emily też promieniała. Nadskakiwała mu,
dogadzała jak mogła, podsuwała jedzenie, dopytywała, czy mu smakuje. Cord
przyjmował jej troskliwość z wyrazną radością, spragniony miłych drobnych
gestów. Susan przysłuchiwała się rozmowie tych dwojga, z rzadka tylko
wtrącając jakieś słowo.
Okazało się, że Cord przyjaznił się serdecznie z najstarszym synem
Emily i był częstym gościem w jej domu. Emily opowiadała teraz, jak wiedzie
85
R
L
T
się Jackowi, ale Cord o sobie nie powiedział nic, jakby jego przeszłość,
bardziej i mniej odległa, bez różnicy, stanowiła zamkniętą księgę.
Susan niechętnie wstawała od stołu, kiedy śniadanie dobiegło końca. Z
ciężkim sercem odprowadzała Corda do wyjścia. Miała wrażenie, że z ośle-
piającego słońca wkracza w najczarniejszy mrok: miłość do Corda była
naznaczona skrajnościami, niczego nie potrafiła tu wypośrodkować.
86
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Zatrzymała się na środku holu. Cord bez słowa ujął ją pod brodę i
pocałował w usta. Nie musiał nic mówić, pocałunek powiedział wszystko, co
chciała wiedzieć.
Stali jeszcze przez chwilÄ™ przytuleni do siebie.
Ciekawe, jak byś wyglądał bez brody odezwała się, przerywając
poufałe milczenie pierwszym banalnym pytaniem, które przyszło jej do głowy.
Cord zaśmiał się.
Wyglądałbym zapewne jak Cord Blackstone. Czemu pytasz? To takie
interesujÄ…ce?
Uhmmmm mruknęła, pozostawiając ewentualny trud interpretacji
Cordowi. Od jak dawna jÄ… nosisz?
Od zimy. Mniej więcej przez tydzień nie miałem jak i czym się golić.
StÄ…d ta broda.
Masz dołek w podbródku? dopytywała się.
Cord zaśmiał się, chwycił ją za rękę i wbiegł na schody.
Sama się przekonasz. Gdzie twoja łazienka? Susan też zaczęła się
śmiać.
Co ty wyprawiasz? Nie pędz tak, bo zaraz się przewrócę.
Zatrzymał się, wziął ją na ręce i zaczął otwierać wszystkie drzwi po
kolei, dopóki nie uznał, że ma przed sobą sypialnię pani domu. Postawił Susan
i, trochę zaskoczony, rozejrzał się ciekawie po absolutnie kobiecym pokoju:
koronkowe firanki, tapety w delikatny kwiatowy wzór, na łóżku pastelowa
narzuta z satyny...
Vance tu nie sypiał stwierdził w końcu.
87
R
L
T
To była nasza sypialnia powiedziała Susan przez zaciśnięte gardło.
Po śmierci Vance'a zmieniłam tu wszystko, kupiłam nowe meble. Nawet
wykładzina jest inna.
Aóżko?
Aóżko też. Nowy materac, nowa pościel. Wszystko.
To dobrze. W głosie Corda zabrzmiała nuta zadowolenia. Spojrzał na
drzwi naprzeciw łóżka. Tam jest łazienka?
Tak, ale dlaczego...
Dlatego. Znowu chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą. Zdjął koszulę
i podał ją Susan.
Strasznie powoli myślała, bo dopiero teraz do niej dotarło, co Cord
zamierza zrobić.
Nie zrobisz tego powiedziała z niedowierzaniem.
Dlaczego nie? Musisz tylko dać mi swoją maszynkę, nowe ostrze, ale
najpierw nożyczki.
Są w szufladzie wskazała, w której. Cord, zaczekaj. Ja nie
sugerowałam, żebyś zgolił brodę.
Jeśli nie spodoba ci się moja ogolona twarz, zapuszczę brodę jeszcze
raz.
Susan przysiadła na desce sedesowej i przyglądała się, jak broda niknie z
każdym kolejnym szczęknięciem nożyczek. Kiedy skończył, wskazała mu
szafkę, w której była golarka. Zmienił ostrze, rozmydlił na skórze żel do
golenia... Zledziła każdy ruch Corda. Była ciekawa, jak będzie wyglądał, ale
też żal było jej brody: była taka miękka i jedwabista, tak miło łaskotała ją w
policzki...
Dziwnie się czuła. Po raz pierwszy od pięciu lat miała sposobność
obserwować mężczyznę przy goleniu. Zdawałoby się zwykła, codzienna rzecz,
88
R
L
T
ale to właśnie takie drobiazgi, składające się na codzienność, dają człowiekowi
poczucie mocnego osadzenia w rzeczywistości. Wspólne śniadanie, obser-
wowanie, jak mój mężczyzna się goli tak rozmyślała, nie odrywając wzroku
od twarzy Corda, i ten zwykły poranny zabieg wydawał się jej bardziej
podniecający niż najgorętsze pocałunki.
W jakimś momencie spojrzenie Susan zaczęło przesuwać się powoli w
dół. Szerokie ramiona, owłosiona klatka piersiowa, płaski brzuch. Imponująca
muskulatura. I blizny, budzące niepokój ślady burzliwej przeszłości Corda.
Najpierw dostrzegła cieniutką ukośną szramę, która zaczynała się koło pępka i
niknęła w spodniach. Nie mogła się powstrzymać, wyciągnęła dłoń i
przesunęła po niej delikatnie palcem. Były jeszcze dwa inne ślady
odniesionych kiedyś ran: okrągły na ramieniu, zapewne po postrzale, i długa
szrama biegnąca przez żebra, pod pachą, aż do łopatki. Najwyrazniej nie
zawsze udawało mu się uchylić w porę.
Zauważyła, że Cord znieruchomiał, jakby chciał w ten sposób pomóc jej
zaspokoić ciekawość. Zakłopotana, szybko opuściła rękę i odwróciła głowę.
Domyślała się, czuła, że zmywa resztki mydła, wyciera twarz ręcznikiem, ale
nie patrzyła na niego.
Nie ma w tym nic złego, że chciałaś mnie dotknąć mruknął. Czego
się przestraszyłaś?
Nie chciałam, żebyś pomyślał, że jestem wścibska. Na Boga!
wybuchnęła. Te wszystkie blizny... Skąd?
Cord zaśmiał się sucho.
Takie życie odpowiedział wymijająco. Niezbyt komfortowe.
Susan podniosła wzrok i gardło się jej ścisnęło. Nigdy chyba jeszcze nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]