[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak jest. O której godzinie, proszę pana?
- Nie mogę tego dokładnie powiedzieć, Austin. Dziś przed wieczorem.
- Doskonale, proszę pana.
Małomówny Austin skłonił się i wyszedł. Challenger zapalił papierosa i przysunąwszy krzesło bliżej
fotela swojej żony, ujął jej rękę w swe dłonie.
- Ty wiesz, kochanie, jak sprawy wyglądają -rzekt - Wyjaśniłem to także naszym przyjaciołom. Nie
boisz się, prawda?
- Czy to nie będzie bolesne, George?
- Nie bardziej niż zastrzyk znieczulający u dentysty. Właściwie i tak umierałaś za każdym razem,
kiedy ci go dawano.
- Ale to jest przyjemne uczucie.
- Śmierć też może być przyjemna. Zużyty mechanizm ciała nie jest w stanie odtworzyć
ostatecznego wrażenia, choć przecież dobrze znamy przyjemność, jakiej doznajemy w sennych
marzeniach lub w transie. Natura może stworzyć tu jakąś piękną bramę i zawiesić ją kilkoma
zwiewnymi i skrzącymi się zasłonami, aby w ten sposób przygotować nasze zadziwione dusze na
przejście do nowego życia. Zawsze kiedy stykałem się z rzeczywistością, odnajdywałem na dnie
mądrość i dobroć; jeżeli kiedykolwiek przerażony śmiertelnik potrzebuje współczucia, to chyba wtedy,
kiedy dokonuje niebezpiecznego przejścia z jednego życia w drugie. Nie, profesorze Summerlee, nie
chcę mieć nic wspólnego z pańskim materializmem, bo ja przynajmniej jestem zbyt wielką istotą, aby
moje życie skończyło się na samych tylko fizycznych składnikach, paczce soli mineralnych i trzech
wiadrach wody. Tutaj... tutaj -rzekł, uderzając się po wielkiej głowie ogromną owłosioną pięścią - tu
jest coś, co zużywa materię, lecz co nie jest z niej, coś, co mogłoby zniszczyć śmierć, lecz czego
śmierć nigdy nie zniszczy.
- Jeżeli już mówimy o śmierci - odezwał się lord John - to, wydaje mi się, chociaż jestem czymś w
rodzaju chrześcijanina, że coś nad wyraz naturalnego cechowało tych naszych przodków, którzy
grzebali zmarłych razem z siekierami, łukami, strzałami i innymi narzędziami, jak gdyby nadal mieli żyć
w taki sam sposób, jak na ziemi. Nie wiem - dodał, patrząc z lekkim zawstydzeniem na siedzących
przy stole -czy nie czułbym się najbardziej swojsko, gdyby złożono mnie w grobie z moim starym
Ekspresem 450 i wiatrówką, tą najkrótszą, z ogumioną kolbą, a do tego jeden lub dwa ładunki... ot,
taka sobie, oczywiście głupia fantazja, ale mówię, co myślę. Jak pan się na to zapatruje, Herr
Professor?
- No - odrzekł Summerlee - skoro już pan pyta o moje zdanie, to wszystko uderza mnie jako
niewybaczalne cofnięcie się do epoki kamiennej lub nawet dalej. Osobiście żyję w dwudziestym wieku
- 27 -
i życzyłbym sobie umrzeć jak rozumny, cywilizowany człowiek. Nie powiem, abym się bał śmierci
bardziej niż wy, jestem przecież już niemłody i niech będzie, co chce, ja i tak niezbyt długo pożyję, ale
siedzieć i czekać bez walki jak baranek na rzeź, to jest wbrew mej naturze. Czy jest pan całkowicie
pewny, Challenger, że nic już nie da się zrobić?
- Aby się uratować, nic - odrzekł Challenger. - Ale prawdopodobnie będę w stanie przedłużyć nasze
życie o kilka godzin, abyśmy w ten sposób mogli oglądać kolejne etapy tej olbrzymiej tragedii, nim
staniemy się jej ofiarami. Poczyniłem pewne kroki...
- Tlen?
- Otóż to. Tlen.
- Ale co może zdziałać tlen wobec trującego eteru? Różnica jakości pomiędzy odłamkiem cegły i
gazem nie jest większa aniżeli między tlenem i eterem. Są to dwa różne składniki materii, które należy
rozpatrywać na zupełnie różnych płaszczyznach. Nie mogą się one wzajemnie ścierać. No cóż,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]