[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dawniej. Musimy raz wyjaśnić tę sytuację, drogi ojcze.
Nie czynię ci wyrzutów, żeś sprzedał wszystko, co
otrzymałam w spadku po matce, nie licząc się ze mną.
A przecież byłam całym sercem przywiązana do mego
rodowego majątku. Nie pytałeś o to nigdy. Dawniej
mieliśmy wielką posiadłość, połowa dochodów należała
do mnie. Nigdy nie otrzymałam ani grosza, lecz nie
czyniłam ci wyrzutów. Prowadziłeś zbyt kosztowny
tryb życia, dochody nie wystarczały, wówczas
sprzedałeś wszystko, co uważałeś za stosowne. Pozostał
wreszcie pałac i ten folwarczek, którego na mocy
jakiegoś dokumentu nie wolno sprzedać.
Wyzbyłam się całego dziedzictwa po mojej matce. Nie
będę się z tobą prawowała ojcze, ale nie pozostało mi
nic, a całe pieniądze zostały wydane.
- Po co mówisz o tym? - spytał niepewnie pan von
Dorlach.
- Aby ci wytłumaczyć, czemu teraz powiedziałam:
"Veto!" . Folwark w tym stanie nie może nas wyżywić.
W ciągu ostatnich dwóch lat walczyłam bezustannie
z wielkimi trudnościami, żeby uchronić was od nędzy.
Muszę teraz zapewnić nam byt. Tylko dlatego
zgodziłam się sprzedać to ostatnie - pałacyk "Solitude".
Jednocześnie przysięgłam sobie, że zużyję te pieniądze
na stworzenie nam podstaw egzystencji. Poświęciłam
pałacyk, lecz nie chcę, aby i ta ofiara była próżna.
Powiększę gospodarstwo, zaprowadzę ulepszenia. A
może masz dla mnie jakąś korzystniejszą propozycję,
drogi ojcze?
Pan von Dorlach osłupiały patrzył na córkę. Mimo woli
imponowała mu swoim stanowczym zachowaniem. Po
raz pierwszy zorientował się, że jest ona osobą, z którą
należy się liczyć. Zmarszczył czoło i usiadł.
- Chciałem ci zaproponować, żebyśmy się przenieśli,
przynajmniej na kilka miesięcy, do Monachium.
Prowadzimy tu okropne życie, żyjemy jak chłopi. Ginę
tutaj i chciałem nareszcie żyć po ludzku - wykrztusił.
- Nie, ojcze, nie możemy pozwolić sobie na to. %7łycie w
wielkim mieście pochłania wielkie sumy. Nie ruszę
kapitału. Chcę dokupić kilka krów, naprawić dach,
nabyć maszyny, aby nasze gospodarstwo mleczne
uczynić bardziej wydajnym. Jeżeli mi jeszcze coś
zostanie, to chętnie zużyję to na drobne rozrywki i
przyjemności dla ciebie i dla Urszuli.
- Co? Chcesz całe pieniądze wpakować w tę chłopską
gospodarkę? Chcesz spokojnie patrzeć na to, jak się
tutaj męczę, jak twoja siostra marnuje młode lata?
- Ta chłopska gospodarka to jedyna zdrowa podwalina
naszego bytu. Czemu męczysz się tutaj? Nie rozumiem
tego. Nasza ojczyzna jest przecież tak piękna. A Urszula
nie zmarnuje się, bo i ja się nie zmarnowałam. Powinna
tylko zapełnić sobie czymś życie.
- Może mam pleć ogród i doić krowy? - spytała drwiąco
Urszula.
- Nie, bo nie umiesz tego. Ale powinnaś mieć jakieś
obowiązki.
- Dziękuję! Ze mną dzieje się to samo co z tatusiem.
Potrzeba mi życia wielkomiejskiego, inaczej uschnę jak
kwiat bez słońca.
- Urszulka ma słuszność. Musisz nam przynajmniej
oddać połowę tych pieniędzy. Wyjadę na kilka miesięcy
i odpocznę trochę. Jeżeli nie chcesz jechać z nami, to
możesz zostać tutaj.
Fryda wstydziła się w tej chwili za swego ojca.
Stwierdziła w duchu, że jego postępowanie było bardzo
niskie. Chciał ją pozbawić ostatków mienia, żeby móc
używać przyjemności do woli. Niewymowny ból ściskał
serce dziewczyny. Byłaby najchętniej rzuciła mu całe
pieniądze pod nogi, lecz troska o ojca i siostrę
powstrzymała ją od tego kroku. Nie wolno jej było
ustąpić. Wiedziała, że jeżeli okaże się słabą, wszyscy
zostaną bez dachu nad głową. Ona sama zawsze
potrafiłaby poradzić sobie, zapracować na swoje
utrzymanie. Co jednak będzie z ojcem i Urszulą? Toteż
siląc się na spokój, odparła:
- Przykro mi, ojcze, lecz nie mogę spełnić twej prośby.
Nie mamy pieniędzy na podróże dla przyjemności.
Natomiast zamówię trochę ubrania dla ciebie i dla
Urszuli, a także i dla siebie. Są to rzeczy konieczne.
Każę także przysłać dla ciebie skrzynkę wina, cygara i
papierosy i trochę łakoci dla Urszuli. Pragnę sprawić
wam tę przyjemność.
- Sądzisz, że wystarczy nam taka bagatela? Czy to ma
być ta twoja wielka miłość, którą się ciągle chwalisz? -
zawołała Urszula.
- Nigdy nie chwaliłam się moim przywiązaniem do was
- odparła smutno Fryda. - Nigdy nie mówiłam o tym.
Teraz jednak, odmawiając wam, składam najlepszy
dowód tej miłości.
- Piękne słówka, jak zawsze! Siedz sobie na twoim
worze złota! Ale przynajmniej nie udawaj świętoszki, ty
sknero!
I Urszula z gniewem wybiegła z pokoju, zatrzaskując za
sobą drzwi.
Fryda spojrzała na ojca. Wargi jej drżały...
- Czy i ty jesteś o mnie tego zdania, ojcze? - spytała
smutno.
Pan von Dorlach poczuł coś na kształt wstydu. I on
jednak był zły, że jego piękne plany obróciły się
wniwecz. Powoli wstał z krzesła.
- Uważam, że to nieładnie z twej strony, iż dajesz
swemu staremu ojcu odczuć jego zależność od siebie.
Ty sama powinnaś wiedzieć, czy dobrze zrobiłaś,
odmawiając nam. Cieszyłem się, iż udało mi się
otrzymać tak wysoką sumę za pałac, a ty zepsułaś mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]