[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przypadek?
- Jakbyś zgadł - odparł Bern.
16:45
Ostatni człon, z satelitą w środku, ma 2 metry długości i zaledwie 20 centymetrów
średnicy. Waży 13,5 kilograma i wygląda jak rura do piecyka.
Billie zaplanowała sobie długą rozmowę z pewnym pacjentem, futbolistą, który
częściowo stracił pamięć po ostrym starciu z innym graczem. Ciekawa sprawa, bo pamiętał
wszystko, co wydarzyło się jeszcze godzinę przed meczem, a potem następowała luka.
Wiedział tylko, że nagle znalazł się za linią boczną, tyłem do boiska.
Słuchała go z roztargnieniem. Ciągle myślała o fundacji. Wreszcie zakończyła
spotkanie i zła jak osa zatelefonowała do Anthony ego. Miała szczęście, odebrał już za
pierwszym razem.
- Anthony - rzuciła ostro. - Co się u licha dzieje?
- Mnóstwo - odparł. - Egipt chce się połączyć z Syrią, spódnice są coraz krótsze, a
Roy Campanella rozbił się samochodem i być może już nigdy nie zagra razem z Dodge
sami.
Miała ochotę krzyczeć.
- Podobno straciłam szansę na posadę dyrektora badań w tutejszym szpitalu -
powiedziała z wymuszonym spokojem. - Zamierzają powołać Lena Rossa. Wiesz coś o tym?
- Chyba tak.
- Nic nie rozumiem. Myślałam, że jeśli przegram, to z kimś naprawdę znanym, z
zewnątrz. Na przykład z Solem Weinbereiem z Princeton. Wszyscy wiedzą, że Len jest
gorszy ode mnie.
- Naprawdę?
- Przestań! Myślisz tak samo. To ty mnie namawiałeś do podjęcia tej pracy, pod sam
koniec wojny, kiedy...
- Dobrze, dobrze, pamiętam - przerwał. - To nie zostało odtajnione.
Nie chciało jej się wierzyć, by tamte wydarzenia - z lat wojny - nadal były objęte
tajemnicą. Ale to w końcu nie jej sprawa.
- Dlaczego mnie odrzucono?
- Skąd mam wiedzieć?
Poczuła się upokorzona, lecz nie przestawała dociekać.
- Fundacja nalegała na Lena.
- To ich prawo.
- Anthony, porozmawiaj ze mną!
- Przecież rozmawiam.
- Jesteś w zarządzie fundacji. Nikt na ogół nie ingeruje w decyzje podejmowane przez
ekspertów. Musisz wiedzieć, co ich skłoniło do tak drastycznego kroku.
- Nic nie wiem. Moim zdaniem sprawa jest wciąż otwarta.
Nie zwołano żadnego zebrania.
- Charles wyrażał się całkiem jasno.
- Może to prawda... Ale o takich rzeczach nie mówi się na otwartym forum. Pewnie
nasz prezes wdał się w pogaduszki z jakimś członkiem zarządu, przy drinku w klubie
Cosmos.
Ktoś zaraz potem zadzwonił do Charlesa i przekazał mu treść rozmowy, a on, nie
chcąc zadzierać z fundacją, uznał rzecz Za zaklepaną. Tak już się dzieje na tym świecie.
Dziwne tylko, że był tak szczery wobec ciebie.
- Zatkało go. Zupełnie nie rozumiał ich motywów. Dlatego proszę cię o wyjaśnienia.
- Nie mam pojęcia, co mogło ich do tego skłonić... Czy ten Ross ma rodzinę?
- %7łonę i czwórkę dzieci.
- Prezes nie lubi, gdy kobiety zbyt wiele zarabiają. Zwłaszcza jeżeli jakiś facet ma na
utrzymaniu rodzinę.
- Na litość boską! Ja też mam syna i starą matkę pod opieką!
- Nie twierdzę, że to logiczne. Słuchaj, Billie, muszę już kończyć. Przepraszam.
Zadzwonię pózniej.
- Dobrze - odparła.
Odłożyła słuchawkę i przez dłuższą chwilę nieruchomym wzrokiem wpatrywała się w
telefon. Próbowała uspokoić myśli. Rozmowa pobrzmiewała fałszem. Dlaczego? Przecież
Anthony mógł nic nie wiedzieć o wewnętrznych rozgrywkach w zarządzie. A jednak mu nie
wierzyła... Za bardzo się wykręcał. To niepodobne do niego. Dopiero na sam koniec niezbyt
chętnie podsunął jej garść informacji. Wszystko razem prowadziło do jednego wniosku:
Anthony kłamał.
17:00
Do budowy czwartego członu rakiety zamiast stali użyto lekkiego tytanu. Ten zabieg
pozwolił konstruktorom na zamontowanie dodatkowej aparatury badawczej o wadze 4
kilogramów.
Anthony rzucił słuchawkę na widełki, ale telefon wciąż dzwonił. Odebrał.
- Boże, od kwadransa dobijam się do ciebie! - zawołała Elspeth.
- Rozmawiałem z Billie. Ma...
- Nieważne. Odezwał się do mnie Luke.
- Jezu Chryste! Jak to?!
- Zamknij się i posłuchaj! Był w Instytucie Smithsona z kilkoma fizykami. Spotkali się
w gmachu awiacji.
- Już tam jadę.
Anthony wypadł na korytarz. Pete popędził za nim. Razem wbiegli na parking i
wskoczyli do samochodu.
Luke rozmawiał z Elspeth... To niedobrze. Wszystko zaczęło się rozłazić. Trzeba go
dorwać jak najszybciej, zanim zdąży skontaktować się z kimś innym. Jazda przez
Independence Avenue i Dziesiątą zabrała im cztery minuty. Zostawili samochód przed tylnym
wejściem do muzeum i pobiegli do starego hangaru, nazywanego szumnie  gmachem
awiacji .
W pobliżu drzwi stał automat telefoniczny. Luke a ani śladu.
- Rozdzielmy się - rozkazał Anthony. - Ty pójdziesz w prawo, ja w lewo.
Przeszedł przez całą wystawę, ukradkiem zaglądając w twarze wszystkim
zwiedzającym. Po drugiej stronie spotkał Pete a, który na jego widok bezradnie rozłożył ręce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •