[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie był to jego wieczór.
Zatrzymał się na półpiętrze, oparł głowę o wielką szybę i zapatrzył się w zakorkowaną ulicę. Nie mógł
powiedzieć, że żałuje podjętej decyzji, ale czuł pewien dyskomfort. Jego życie bardzo się zmieni, i to
nie na tydzień, ale prawie na pół roku.
Od jutrzejszego popołudnia musi udawać szaleńcze zakochanie w Kate Muldoon. Uśmiechnął się.
Cóż, to akurat nie wydawało się trudne. Kate była uroczą kobietą, bardzo uprzejmą, świetną
towarzyszką, zarówno w dzień, jak i nocy. Cudowna kochanka.
A miłość?
Czy to możliwe, żeby facet po trzydziestce dopiero w takim wieku odnalazł miłość? A jeśli nawet by
się tak stało, to czy Kate zda egzamin, przeprowadzając się w jego
112
Joan Hohl
górskie odludzie? Czy którakolwiek kobieta mogłaby się wyzbyć wygody wielkiego miasta dla pracy
na farmie?
Czy Kate wytrzyma te cztery miesiące?
Hawk stał na rozdrożu. Z jednej strony czuł radosne podniecenie oczekiwania na nieznane, ale z
drugiej lęk o to, co się stanie, jeśli się okaże, że nie mają o czym rozmawiać, a te parę miesięcy zmieni
się w więzienie.
Chytry uśmiech przebiegł mu po ustach. Może przynajmniej obecność Kate wystraszy Brendę, nieco
zbyt bezpośrednią córkę Jacka.
ROZDZIAA DZIEWITY
Już przy wyjezdzie z lotniska ostrzegł ją, że droga nie należy do najlepszych. Gdy tylko zjechali z
autostrady, musiała się mocno trzymać drzwi, żeby nie uderzyć głową w dach. Kate zgodziła się z
tym, że w innym samochodzie byłoby jeszcze gorzej. Ciężarówka Hawka jakoś tłumiła te wszystkie
nierówności. Dopiero gdy zjechali na jego prywatną drogę, sytuacja nieco się poprawiła.
- Już niedługo będziemy na miejscu - zauważył, patrząc na nią z błyskiem w oku. - Wszystko w
porządku?
Kate parsknęła śmiechem. Hawk z rozbawieniem patrzył na jej pobielałe dłonie, zaciśnięte na zamku
drzwi.
- Mniej więcej, choć będzie jeszcze lepiej, jak wysiądę z tego przeklętego samochodu - zażartowała.
- Na pewno jesteś zmęczona.
- Trochę. To był długi dzień.
- Raczej długi tydzień.
Kate oparła się o fotel, maksymalnie prostując nogi. Gdy siedziała w tej pozycji, droga nie wydawała
jej się taka straszna. Owszem, była zmęczona. Ostatni tydzień, mi-
114
Joan Hohl
mo że minął bardzo szybko, wypompował z niej wszystkie zapasy energii.
Następnego dnia po tym, jak Hawk się zgodził na jej propozycję, pojawił się w restauracji tuż na
początku jej zmiany. Ostentacyjnie się pocałowali i poszli do Vica. Oboje wiedzieli, że trudno będzie
go oszukać, ale musieli spróbować. Vic miał gołębie serce, ale lata prowadzenia własnego interesu
sprawiły, że umiał odgadnąć, kiedy ktoś chciał go oszukać.
Przedstawienie zaczęło się, gdy Hawk konspiracyjnym szeptem zapytał Vica, czy mogą chwilę
porozmawiać na osobności. Gdy weszli do małego biura, Vic rozsiadł się wygodnie.
- Co tam? - spytał, nie tracąc czasu na przydługie wstępy.
Hawk objął ramieniem Kate i przytulił ją do siebie.
- Kradnę ci pracownicę, Vic.
Vic przenosił wzrok z jednego na drugie. Na jego twarzy pojawił się wyraz podejrzliwości.
- Co masz na myśli, Hawk? Chcesz wolny dzień? -spytał, zwracając się do Kate.
Hawk pokręcił głową i odpowiedział za nią.
- Nie, Vic, Kate nie chce wziąć wolnego dnia. Bierzemy ślub i przeprowadzamy się na moje ranczo.
- Co?! - wykrzyknął zdumiony Vic. - O czym ty mówisz? To jakiś żart, prawda?
- Vic, znamy się tyle lat, doskonale wiesz, że ja nigdy
Gdy nadejdzie wiosna...
115
nie żartuję w tak poważnych sprawach - odparł Hawk. -Kocham Kate i chcę się z nią ożenić tak
szybko, jak to tylko możliwe. Będziesz moim świadkiem?
Wyraz twarzy Vica zmienił się. W miejsce przerażenia pojawiła się skrywana radość. Kate poczuła się
paskudnie.
- To prawda, Kate?
- Tak, Vic, to prawda - odpowiedziała, czując się jeszcze gorzej. - Kocham go.
Przeniosła wzrok na Hawka. Miała nadzieję, że na jej twarzy widać miłość i oddanie. Wyrażenie
akurat tych uczuć nie było jakoś szczególnie trudne...
Vic wstał, podszedł do Kate i uściskał ją serdecznie.
Potem podszedł do Hawka, któremu podał dłoń.
- To dla mnie zaszczyt. Oczywiście, że będę twoim świadkiem, stary druhu - powiedział.
- Dzięki. Chcemy wziąć ślub jak najszybciej. - Przygarnął do siebie Kate. - Prawda, Katie?
- Tak - odparła wdzięcznie, przytulając się do Hawka.
Vic promieniał z radości. Zciskał ich oboje, życząc wielu wspólnie przeżytych lat i co najmniej
gromadki dzieci. Nagle zamilkł, patrząc na nich zmrużonymi oczami. Kate już wiedziała, co się
święci...
- Mam pomysł!
Kate uśmiechnęła się pobłażliwie. Vic zawsze miał jakiś pomysł.
- No mów... - powiedziała słabo.
116
Joan Hohl
- Jestem pewien, że będziecie zachwyceni. Proponuję, żebyście wesele wyprawili w mojej restauracji!
- O nie... - jęknęła Kate.
- Spodziewałem się innej reakcji - powiedział wyrozumiale Vic, po czym z przebiegłym uśmiechem
zaproponował: - Może pójdziemy na kompromis? Pobierzecie się teraz, a wszyscy klienci będą
waszymi świadkami!
- Tak! - wykrzyknęli zgodnie Kate i Hawk.
- Więc... zróbcie to, co macie zrobić - nakazał Vic, wypychając ich za drzwi. - Ja się wszystkim zajmę.
- Nie potrzebujesz mnie w recepcji? - zdołała jeszcze zapytać Kate.
- Jakoś sobie damy radę. - Uścisnął ich jeszcze raz. -Idzcie. Bądzcie razem. Nie wiem, zajmijcie się
czymś. Najpierw muszę zadzwonić do Lisy.
- O, właśnie! Muszę zadzwonić do Lisy i poprosić, żeby była moją druhną!
- Zajmę się tym. Zwariuje ze szczęścia! Dobra, dzieciaki, spadać stąd. Wróćcie pózniej!
Kate i Hawk potulnie opuścili restaurację. Rozdzielili się i każde z nich poszło na zakupy. Kate
musiała sobie kupić jakąś sukienkę, a Hawk obrączki.
Prawdę mówiąc, zupełnie się tego nie spodziewała. Gdy Hawk wcisnął na jej serdeczny palec złote
kółko, poczuła przez chwilę, jakby to wszystko działo się naprawdę. Wzruszenie ścisnęło ją za gardło.
Trzymając jego palce w swojej dłoni, żałowała, że to tylko mistyfikacja. Te
Gdy nadejdzie wiosna...
117
obrączki były symbolem tego, co wkrótce bezpowrotnie się skończy.
Vic wyprawił im wspaniałe przyjęcie. Jak zwykle postawił na swoim, ale nie miała siły się na niego
gniewać. Przychyliłby nieba każdemu, kogo kochał. Od razu po ich wyjściu wysłał Bellę po
dekoracje, a sam wyjaśnił klientom i pracownikom powagę sytuacji. Wszyscy się zgodzili brać udział
w przygotowaniach. Gdy w końcu młoda para weszła do restauracji, sala tonęła w białych kwiatach.
Kate uśmiechnęła się do swoich wspomnień. To był długi, choć bardzo ekscytujący dzień. Zaraz po
wyjściu ze swojego wesela złapali pierwszy samolot do Kolorado. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •