[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kobiecie by odłożyła broń.  powiedział Bjorn z więcej niż
odrobiną złośliwości.
- Nie należę do niego, ale jeżeli chcesz, mogę stać się twoją
Zmiercią, chyba że wyjaśnisz, dlaczego pojawiłeś się bez
zapowiedzi.  odparłam.
- Czy to właśnie tak witasz tych, których chcesz nazwać swoim
przyjacielem, Andorze?
- Myślałam, że powiedziałeś iż taka opcja już dla niego nie istnieje.
 odpowiedziałam sarkastycznie.
- Teraz i mówi w twoim imieniu?
- Dosyć.  warknął Andor.
Zamknęłam usta, ale nie obniżyłam broni. Bjorn nawet nie
mrugnął, potwierdzając moje podejrzenie, iż wiedział dokładnie
gdzie znajdował się Andor.
- Alexio, proszę, opuść swój pistolet. Bjorn, właśnie zamierzaliśmy
zjeść obiad, masz ochotę się przyłączyć?
Uśmiechnęłam się półgębkiem, wsadzając broń z tyłu, za pasek
spodni. - To nie jest to, co mieliśmy zamiar zrobić.  droczyłam się z
nim.
- Oczywiście że jest, miałem zamiar całkowicie cię pożreć. Nie
należysz do mnie, ech? Zobaczymy.  odparł Andor, utrzymując
poważny wyraz twarzy.
Mi było znacznie trudniej nie zacząć się śmiać i odwróciłam się od
nich by ukryć rozbawienie.
- Znacznie lepiej. Obiad to świetny pomysł, ale obawiam się, że nie
ma na to czasu.  odparł Bjorn.
Andor podszedł do mnie i otoczył ręką moją talię, dla mojej
bliskości, albo po to by mnie powstrzymać, tego nigdy nie będę
wiedziała.
- Dlaczego? Co się stało? Muszę przyznać, że nie spodziewałem się
ciebie ponownie zobaczyć. Planowaliśmy opuścić to miejsce rano.
 powiedział Andor.
- Rano? Hmm, to może być zbyt pózno. Nie dawno jak godzinę
temu byłem na granicy tego terytorium i widziałem kogoś z kim
nie chciałbyś się zmierzyć. Sandulf zmierza w tą stronę, a nie ma
żadnego innego domu w tej okolicy. Według mnie jest na waszym
tropie.
- Sandulf? Ten Sandulf, lider gromady  Theodereiks i Alfa FNT? 
spytałam, niedowierzanie widoczne w moim głosie.
- Dokładnie ten, a to jeszcze nie wszystko. Podróżuje z kobietą, i
jeżeli po tylu latach mój wzrok mnie nie zawodzi, to ta kobieta jest
twoją żoną, Andorze.
- Jego nadejście może zle się skończyć.  powiedział Andor.
- Naprawdę?  niemalże krzyknęłam.
Byłam przerażona. Jedna rzecz to świadomość, że możemy być w
niebezpieczeństwie wobec bezimiennych, nieposiadających
twarzy bandziorów, którzy wykonują polecenia lidera korporacji,
ale żeby sam lider całego narodu zmieniaczy, Alfa, deptał nam po
piętach, a wiedząc co o mnie myśli& Byłam cholernie
zdenerwowana.
- Uspokój się, Alexio. Wyczuwam twój strach, tak samo jak i Bjorn.
- Nic mnie kurwa nie obchodzi, czy wyczuwa mój strach! To
jedyna rzecz jaką w tym momencie mogę zrobić by pozostać w
miejscu.
- A co zrobiłabyś w innym wypadku?
- Nie wiem& uciekła?
- Wkrótce. Jednakże musisz być spokojna, byśmy mogli
zaplanować naszą ucieczkę.
Wiedziałam, że ma rację. On jak i Bjorn patrzyli na jedzenie w
kuchence, podczas gdy ja pracowałam nad tym by uspokoić bicie
mojego serca i nerwów.
- Co zrobicie?  spytał Bjorn.
- Odejdziemy jeszcze tej nocy. Natychmiast.  odparł Andor, jego
spokojny głos nawet się nie zachwiał.
- Miałem nadzieję, że to powiesz. Twoja zona zawsze był głupią
kobietą. Nie sądzę by było mądrze spotykać się z nią ponownie.
- Przestała być moją żoną lata temu, Bjornie. Teraz jest dla mnie
niczym.  powiedział Andor niskim głosem.
Dla mnie brzmiało to niemal jak gdyby był wściekły na samo jej
wspomnienie. Zastanawiałam się czy bolało go słyszenie o niej,
szczególnie jeżeli zdradziła go w jakiś sposób. Wciąż nie
rozumiałam jego związku z Sandulfem. Z tych niewielu
szczegółów jakie mi zdradził, nie miałam również zbyt ładnego
obrazka byłej pani Olavson. Każda kobieta, która umyślnie
porzuciłaby swoje dziecko, jedynie ze względu na jego geny, była
dla mnie niczym więcej jak suką. Mogę nie znosić zmieniaczy jako
gatunku, cóż, przez Andora to się teraz gwałtownie zmieniało, lecz
jako kobieta która straciła swoje dziecko, nie mogłam sobie tego
wyobrazić. Tęskniłam za moim synem, bardziej niż jakiekolwiek
słowa byłyby to wstanie wyrazić, i gdybym tylko mogła mieć go u
swego boku to przeszłabym przez ognie piekielne by tego
dokonać.
Zdałam sobie sprawę, że nie za bardzo starałam się blokować
swoje myśli, gdy Andor zacisnął pokrzepiająco swoją rękę na
mojej tali, nie spuszczając oczu z Bjorna podczas ich rozmowy na
temat drogi ucieczki. Chciałam wskoczyć mu na kolana i pozwolić
by trzymał mnie w objęciach, aż przejdzie mi ten melancholijny
nastrój. Niestety, nie mieliśmy czasu ani prywatności, by sobie na
to pozwolić, a jeżeli kiedykolwiek załamałabym się w ten sposób,
Andor prawdopodobnie uznałby, że oszalałam.
ROZDZIAA PITNASTY [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •