[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiadomości, że mnie osobiście wcale się to nie podoba! - dodał, a potem
odwrócił się na pięcie i szybko odszedł.
148
RS
Elliot patrzył za Charliem, nie wiedząc, czy ma się śmiać, czy pobiec
za nim i zdzielić go pięścią. Kiedy jednak zobaczył Jane, zapomniał o
swojej rozterce. Pragnął ją odzyskać, zapewnić o swej miłości i nie dać jej
szansy na odmowę.
A co z Nicole? - pomyślał. Czy mam powiedzieć Jane, że ona nie jest
moją córką?
- Nie wszystko naraz - mruknął pod nosem, zdając sobie nagle
sprawę, że ich dyżur dobiegł końca. - Najpierw muszę rozwiązać problem
najważniejszy.
- Elliot, czy mógłbym zamienić z tobą kilka słów?
- spytał Richard, zastępując mu drogę.
- A nie można zaczekać z tym do jutra? - zaproponował Elliot,
widząc, że Jane i Floella idą w kierunku pokoju dla personelu. - Jestem
trochę zajęty.
- Jeśli nie powiem tego teraz, to już nigdy się na to nie zdobędę -
wyznał Richard stanowczym tonem, a potem wziął głęboki oddech. -
Elliot, wiem, że jesteś moim szefem i pewnie zabrzmi to impertynencko,
ale chodzi o Jane.
- Jakoś wcale mnie to nie zaskakuje - mruknął Elliot.
- Więc mów, co masz mi do zarzucenia i miejmy to już za sobą.
Powiedz mi, że jestem najbardziej parszywą gnidą na świecie.
- Szczerze mówiąc, tak właśnie uważam, ale nie to zamierzałem ci
powiedzieć. Chciałem ci coś wyjaśnić na wypadek... gdybyś zrozumiał to
opacznie. Pewnie pamiętasz, jak przyszedłem do twojego domu i
spędziłem cały wieczór w sypialni Jane.
149
RS
- Richard, czy nie mógłbyś przystąpić do sedna? - poprosił Elliot. -
Uprzedzałem cię, że mam mało czasu - dodał, zdając sobie sprawę, że jeśli
się nie pospieszy, Jane wyjdzie ze szpitala, a on straci okazję, by z nią
porozmawiać. - Mów, co masz mi do powiedzenia, i skończmy z tym raz
na zawsze.
- Chciałem, żebyś wiedział, że tamtego wieczoru nie zaszło między
nami nic niestosownego. Byłem w kiepskim nastroju, a Jane zaofiarowała
się wysłuchać moich jęków i lamentów.
- I to wszystko? - spytał Elliot. - Czy na tym kończą się twoje
rewelacyjne wyznania?
Richard poczerwieniał.
- Po prostu uważałem, że powinieneś o tym wiedzieć. Nie mógłbym
żyć ze świadomością, że to moja wina. %7łe przez tę wizytę... rzuciłeś Jane.
Elliot z trudem zapanował nad sobą i zmusił się nawet do lekkiego
uśmiechu.
- Dziękuję, że mi to powiedziałeś, Richard. Czy masz do mnie
jeszcze jakąś sprawę? - spytał, a Richard potrząsnął głową. - Wobec tego
życzę ci miłego wieczoru - dodał i, zanim jego młodszy kolega zdążył coś
odpowiedzieć, pobiegł przed siebie i wpadł zdyszany do pokoju dla per-
sonelu.
- Czy gdzieś się pali? - zażartowała Jane, wybuchając na jego widok
śmiechem.
- Chciałem z tobą porozmawiać.
Jane natychmiast spoważniała, a potem pospiesznie włożyła płaszcz i
sięgnęła po torebkę.
150
RS
- Przykro mi, ale to, co masz mi do powiedzenia, będzie musiało
zaczekać do jutra. Skończyłam dyżur i marzę tylko o tym, żeby znalezć się
w domu.
- Jane, to bardzo ważne...
- Tak jak i zakupy, które muszę zrobić po drodze - odrzekła, idąc w
stronę drzwi.
- Chodzi o Nicole. - Słysząc to, Jane natychmiast przystanęła.
- Co z Nicole? Widziałam ją dziś po południu i czuła się świetnie.
- I tak się nadal czuje - zapewnił ją pospiesznie, nienawidząc się za
to, że niepotrzebnie obudził w niej niepokój. -Jane, jestem zmuszony
poprosić cię o przysługę.
- Jeśli zamierzasz prosić mnie, żebym znów przeprowadziła się do
ciebie i mieszkała z wami do powrotu twojej matki, to...
- Nie, nie o to chodzi - przerwał jej. - Chciałem porozmawiać z tobą
o Nicole. Wymyślić wspólnie jakiś wiarygodny powód twojej
nieobecności w moim domu.
- Elliot...
- Jane, przecież wiesz, że ona cię kocha i będzie załamana, jeśli
znikniesz z jej życia bez słowa wyjaśnienia.
Przez dłuższą chwilę uważnie mu się przyglądała. Wydał jej się
bardzo zmęczony. Odniosła wrażenie, że jeszcze przed dwoma tygodniami
nie miał tak głębokich, bruzd na czole.
- No dobrze - mruknęła i odłożyła torebkę, a kiedy zaczęła
zdejmować płaszcz, Elliot gwałtownie potrząsnął głową.
- Wolałbym porozmawiać o tym w domu, bo tu każdy może wejść i
nam przeszkodzić - powiedział pospiesznie. - Uważam, że nasze prywatne
151
RS
sprawy powinniśmy omawiać poza terenem szpitala, nie sądzisz? - dodał,
choć zdawał sobie sprawę, że personel oddziału już wie o ich romansie. -
Jane, proszę. To nie potrwa dłużej niż pół godziny.
- Zgoda, pół godziny - odparła, kiwając głową, a on odetchnął z
wyrazną ulgą.
Dziwnie się czuję, będąc znów w tym domu, pomyślała Jane, kiedy
Elliot wprowadził ją do salonu. Widząc fotel, w którym zawsze
siadywałam wieczorami, stolik, na którym grywałam z Nicole w
scrabble'a.
- Czy masz ochotę na kawę lub herbatę? A może wolisz coś
mocniejszego? - spyta! Elliot.
- Nie chciałabym sprawiać ci kłopotu.
- Ależ to żaden kłopot.
- Wobec tego napiję się kawy - odparła, zmuszając się do uśmiechu.
- Dziękuję.
- Zaraz wrócę. Usiądz i czuj się jak u siebie.
Nie była do tego zdolna. Miała zbyt wiele wspomnień związanych z
tym pokojem. Gdy zdjęła płaszcz i chciała go gdzieś położyć, nie mogła
powstrzymać się od ironicznego uśmiechu. Jeszcze dwa miesiące temu,
kiedy po raz pierwszy przekroczyła próg tego domu, panował w nim
nieskazitelny porządek. Teraz wszędzie porozrzucane były. zabawki, a
książki leżały tam, gdzie je zostawiono.
- Niczego tu nie ruszałem - mruknął Elliot, wchodząc do salonu i
najwyrazniej czytając w jej myślach. - Uważałem, że jeśli wszystko
posprzątam, to tak... jakbym pogodził się z tym, iż ona nigdy już tu nie
152
RS
wróci. Z tego samego powodu nie schowałem twojej szczotki do włosów,
którą zostawiłaś w łazience.
Jane, chcąc ukryć wzruszenie, gwałtownie się od niego odwróciła.
Bóg jeden wiedział, jak bardzo go kochała, ale nie wolno jej było tego
okazać, bo znów by to wykorzystał.
- Nicole... Mówiłeś, że chcesz porozmawiać o Nicole.
- Dlaczego ciągle stoisz? - spytał łagodnie.
- Jeśli chodzi o Nicole - zaczęła, siadając i biorąc od niego filiżankę z
kawą - chyba prościej byłoby jej powiedzieć, że musiałam wyjechać na
jakiś kurs dla pielęgniarek.
Elliot również usiadł, oparł łokcie na kolanach i utkwił wzrok w jej
twarzy.
- A jak wytłumaczymy to, że po dwóch tygodniach nie wróciłaś
tutaj?
- Wtedy będzie już z twoją matką w Hampshire.
- Nie zamierzam jej tam wysyłać, Jane. Postanowiłem zatrzymać ją
tutaj.
- Ale jak dasz sobie radę? Przecież masz nocne dyżury i pracujesz w
czasie weekendów...
- Zatrudnię opiekunkę, a jeśli zajdzie taka potrzeba, kilka opiekunek,
ale Nicole zostanie ze mną w Londynie.
Jane przez chwilę rozważała w milczeniu jego słowa.
- Skoro podjąłeś taką decyzję - zaczęła z namysłem - mogę ci tylko
zasugerować, żebyś powiedział jej, że szukałam dla siebie mieszkania i w
końcu je znalazłam.
- To byłoby dla niej okropnie bolesnym przeżyciem.
153
RS
- Elliot, nikt nie obiecywał, że to będzie łatwe. Spojrzał jej prosto w
oczy.
- To mogłoby być łatwe, gdybyś wysłuchała tego, co mam ci do
powiedzenia, uwierzyła, że cię kocham, i za mnie wyszła.
Gwałtownie zerwała się z miejsca i ruszyła w kierunku drzwi.
- Muszę już iść.
- Jane, Nicole cię uwielbia i wiem, że ty też ją kochasz...
- Elliot, przestań - poprosiła błagalnym tonem, a kiedy odwróciła się
do niego, dostrzegł w jej oczach rozpaczliwy ból. - To nieuczciwe z twojej
strony. Owszem, kocham Nicole i naprawdę cieszę się, że tak bardzo o nią
dbasz, ale nie mogę wyjść za ciebie tylko po to, żeby twoja córka miała
matkę.
Powiedziała, że nie może, a nie, że za mnie nie wyjdzie, pomyślał z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]