[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Popatrzyła na ojca z nieskrywaną bezradnością i smutkiem.
- I co teraz zrobisz, dziewczyno? - Ojciec pokiwał głową. - A twoja
praca? Cóż, ja jeszcze mogę odzyskać gazetę. Ci młodzi ludzie z chęcią
zwrócą ją w moje ręce.
- Tato, czy naprawdę chcesz wykupić prawo do wydawania? -
przerwała mu Kathy. Rozwiesiła już filmy i myła ręce. - Ale musisz być
zupełnie szczery - dodała.
- No wiesz? Jedyny raz próbowałem cię oszukać, udając świętego
Mikołaja. Ale to było dawno. Co do gazety, kochałem tę robotę i
przywiązałem się do niej. Tylko to trzymało mnie przy życiu po śmierci
twej matki. A pózniej Grace pomogła mi się z tym pogodzić. Nie mam
już tyle sił ani czasu, by dzielić go pomiędzy kobietę i prowadzenie
redakcji... I co teraz zrobisz?
- Dam sobie radę. Mam jeszcze ten kontrakt z
Vancouver Gazette" na kilka kolumn tygodniowo. Z tego już można
wyżyć.
RS
75
- Ale ty nienawidzisz miasta, Kathy. To praca dla skryby, a nie młodej
kobiety. Zawsze chciałaś być aktywna, podróżować. W każdym razie... -
westchnął i uścisnął jej ręce. - Mój dom jest twoim domem. Im bardziej
się starzeję, tym silniej potrzebuje być blisko mojego jedynego dziecka.
Będę szczęśliwy, gdy któregoś dnia zrobisz mi niespodziankę i zaprosisz
na swój ślub, a potem będę miał jednego lub kilkoro ślicznych wnusiów.
A jeśli będziesz musiała wyjechać z Gabrielem, zawsze będę tu na ciebie
czekał. Mam tu wielu sąsiadów, starych przyjaciół.
- Ale ja nie jestem pewna, czy Gabe w ogóle mnie potrzebuje.
- Dopóki ty go potrzebujesz, nie rezygnuj, walcz o niego.
Zmarnowałaś już tyle lat, nie marnuj więc ani dnia więcej. Idz za nim,
jeśli go kochasz, zatrzymaj go, inaczej stracisz Gabriela na zawsze, tak
jak ja straciłem twoją matkę.
Patrzyli sobie w oczy przez chwilę, rozumiejąc się bez słów. Oboje
mieli takie same głębokie, zielone oczy.
- Tato, to nie takie proste. Gabe nigdy nie powiedział, że mnie kocha
ani nie pytał, czy chcę go poślubić - rzekła ze smutkiem.
- A może czeka, aż ty to zrobisz?
- Niedoczekanie! - w spojrzeniu Kath zabłysły iskierki buntu.
Postanowiła zmienić temat. - A może byśmy się przeprowadzili, ojcze?
Może to pobyt tutaj czyni cię nieszczęśliwym?
- To nie opuści mnie, bez względu na to, gdzie będę. Moje szczęście
zależy tylko od Grace. Nie zrezygnuję z niej, mimo że teraz nie chce
mnie widzieć. A ty walcz o Gabriela. On cię potrzebuje, a jego
maleństwo potrzebuje mamy.
Nagle Kathy wybuchnęła szlochem, kryjąc twarz na piersi ojca.
- To nie fair, tato, to nie fair - powtarzała. - Nie chcę, by potrzebował
mnie tylko jako niańki dla tego dziecka!
- Nie doceniasz się, córeczko. I nie doceniasz Gabe'a. Gdyby chodziło
mu tylko o żonę, jako opiekunkę dla Ricky'ego, znalazłby ją do tej pory.
A teraz idz do łóżka. - Oddalił się w kierunku pokoju. - Nie widziałem
torby z filmami, Kathy - doleciał zza uchylonych drzwi jego głos. -
RS
76
Pewnie wszystkie zgubiłaś, tak jak gubisz dzień po dniu z danego ci
życia. Ale wcale nie żałuję, że nie widziałem zdjęć z twojej małej
apokalipsy"...
Roześmiała się.
- Ja też nie jestem dziś w nastroju do ich oglądania. Dobranoc, tato.
- Dobranoc, kochanie.
Zobaczymy się wkrótce" - Kathy powtarzała w myśli obietnicę
Gabriela, by dodać sobie otuchy. Czekała już cztery dni i cztery noce, a
on nie wracał. Patrząc na ludzi, którzy w powodzi stracili cały dobytek,
wczuwała się w ich położenie. Ona też straciła wszystko. Leżała teraz
tutaj, w domu swego ojca, patrząc tępo w sufit. Gdyby most zawalił się
wcześniej, spotkałby mnie inny los, kto wie, czy nie lepszy" - myślała.
A jeżeli ojciec miał rację? Może rzeczywiście powinna odważyć się i
zapytać Gabriela, czy chce się z nią ożenić? Znała go od dzieciństwa, nie
lubił narzucać swojego zdania, choć od siebie wymagał wiele. Czy może
zaproponować ślub, jeśli boi się, że ją skrzywdzi, zmarnuje jej życie? Ta
myśl, tak prosta i oczywista olśniła ją. Nie mogła już zasnąć. Po cichu
ubrała się i zeszła po schodach do kuchni. Nie musiała zapalać światła.
Jej profil rysował się wyraznie na ścianie w blasku pełni księżyca. Była
pierwsza osiem. Może pokrzepi ją herbata? A może parę kropel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]