[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czej...
Natychmiast zastopował. Widocznie zorientował się, że ma do czynienia z kimś, kto podobne  katechi-
zmowe" definicje już kiedyś słyszał i może przeciwstawić im konkrety.
 Tak było właśnie z Niewczasem. Oczywiście, robił dla nas czasem tak zwaną obsługę codzienną, pi-
sywał recenzje z aktualiów i tak dalej. Ale każdorazowo sam wybierał temat czy książkę. Nie interesował
się wszystkim, jak to bywa z naiwnymi kontestatorami, goniącymi za każdą okazją do dania kopniaka auto-
rowi. Niewczas wiedział, czego chce, tropił zjawiska niebezpieczne, fałszywe intencje i pozory, wszystko
to, co mogło się na naszym życiu literackim odbić niekorzystnie w najbliższej przyszłości, a nie tylko jutro
czy pojutrze. Miał wyjątkowego  nosa"...
 A może po prostu świetnie się na tym wszystkim znał? Są ludzie, którzy twierdzą, że to, co nazywa
się intuicją,  nosem" i tak dalej, jest po prostu wynikiem rzetelnej analizy przedmiotu wspartej doświadcze-
niem...
 Z gruntu słusznie  rzucił krótko.  Być może zle się wyraziłem. Mówiąc o  nosie" Niewczasa,
miałem właśnie na myśli doskonałe rozpoznanie spraw kultury i środowiska twórczego. To są, wie pan,
skomplikowane sprawy, wymagające odpowiedniej perspektywy oraz niemałej dojrzałości intelektualnej.
Proszę mi wierzyć, że panu Pawłowi nie zdarzyło się kogokolwiek skrzywdzić. Czas zwykle pokazywał, że
on miał rację. Pozornie pokrzywdzeni nie mieli po pewnym czasie argumentów na swoją obronę.
 Ale nie każdy Uczy się z czasem. Nie każdy rozumie jego działanie. Co z tego, że za rok o mnie za-
pomnÄ….,.,
 ...skoro stracę swoją szansę dziś?  tym razem Dumała wpadł mi w słowa.  No właśnie, tak to by-
ło z Niewczasem. Potrafił pokonać logiką i rzetelnością sądów. Tym bardziej że miał w środowisku dość
wysoką pozycję. Wielu zabiegało o jego względy. On o to raczej nie dbał, choć go to bawiło, z pewnością
bawiło... Ale bez przesady. Z drugiej strony to była bardzo dobra robota, także dla piszących. Z opinii i
uwag Pawła można było wiele skorzystać. Nie gnoił dla zasady. Pomagał.
 A jednak ktoś go zabił.
W tym momencie pani Bożenka wniosła na tacy trzy butelki coli i dwie wysokie szklanki. Były w jed-
nej trzeciej napełnione pokruszonym lodem, więc spojrzałem na nią przychylniej. Była zbudowana właści-
wie niezle, choć we wszystkim natura pozwoliła sobie na nieco przesady. Rozstawiła akcesoria towarzyskie
na biurku szefa i wyszła kołysząc rozłożystymi biodrami. Pozostawiła po sobie zapach jakiegoś  Masumi"
czy może  Madame Rocháis"... BanaÅ‚. DumaÅ‚a napeÅ‚niÅ‚ szklanki.
 Nie łączyłbym jego śmierci ze sprawami zawodowymi  powiedział, skosztowawszy napoju.  To
śmieszne: podejrzewać, że ktoś mógł zabić faceta z powodu recenzji. W naszym światku zdarzały się już
różne rzeczy. Muszę się panu przyznać, że po kilku skandalach, wywołanych obrazą czy fałszywie pojętą,
urażoną ambicją, chciało mi się śmiać... kiedy już minął niesmak. Obrażone miernoty  cóż to za sprawa?
Prawdziwa sprawa wymaga od nas czegoś więcej niż naskórkowej wrażliwości. Literatury nie da się zapro-
gramować, nic tu nie może być dane z góry. Aprioryzm bardziej szkodzi, bo podważa sens wszystkiego, co
autentyczne, świeże, a więc najbardziej w literaturze poszukiwane. Niewczas to rozumiał. Potrafił przy-
mknąć swe recenzenckie oko na wiele niedociągnięć, jeżeli to miało zaowocować w przyszłości. Był zawsze
serio. Nawet z powieści kryminalnych potrafił pisać wnikliwe recenzje chociaż  Bóg mi świadkiem 
często sam się temu dziwiłem.
 Przed chwilą opowiedział się pan przeciw narzuconym hierarchiom. Gdzie jest powiedziane, że po-
wieść kryminalna to rzecz bez znaczenia? Czy to właśnie nie uroszczenie pięknoduchów? Niech pan pamię-
ta, ilu ludzi to czyta, w jakich nakładach ta literatura się rozchodzi.
Trochę przystopował, widocznie uznał, że rzeczywiście popadł w sprzeczność. Ale natychmiast znalazł
wyjście:
 Niech pan mnie nie łapie za słowa. Idzie mi o ogólną sylwetkę, myślę, że panu też powinno to być
potrzebne.
 Zgadza siÄ™. Jest mi to potrzebne.
 No właśnie. Czasami jak pomyślę o tych wszystkich trendach, podziałach, o tych zawsze dobrych i
zawsze złych, po prostu chce mi się rzygać. Nie łudzmy się  w większości wypadków to zawracanie gło-
wy. Tak naprawdę istnieje w literaturze tylko jeden podział: podział na literaturę dobrą i złą!
Sięgnął po szklankę.  No, no  pomyślałem.  Zaskoczyłeś mnie, burzycielu ustalonego porządku.
Widać, wielu rzeczy nadal nic rozumiem".
 Od jak dawna jest pan naczelnym  Nowin Wydawniczych"?  spytałem.
Znów popatrzył na mnie badawczo.
 Zastanawiam się, kim pan naprawdę jest i o co panu chodzi  odparł znów zirytowany.  W grun-
cie rzeczy nie ma pan własnej koncepcji na to śledztwo. Roznosi pana jak pierwszoklasistę. Zdaje się panu, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •