[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaprowadził ją do łazienki. Saffron była mu niezmiernie w lustrze. Pozornie nic się w niej nie zmieniło, ta sama drobna
wdzięczna, że zachował się tak taktownie. Obawiała się, iż twarz, złocistorude loki. Jednak ktoś, kto dobrze ją znał, od
138 ZEMSTA BYWA SAODKA
ZEMSTA BYWA SAODKA 139
razu dostrzegÅ‚by, że jej bÅ‚yszczÄ…ce zwykle oczy staÅ‚y siÄ™ ma­
- Posłuchaj żony - mruknął James, próbując zatamować
towe i zgaszone.
cieknÄ…cÄ… z nosa krew. - Rozumiem, że siÄ™ uniosÅ‚eÅ›, bo fakty­
Poprawiwszy pasek szlafroka, podwinęła zbyt dÅ‚ugie rÄ™ka­
cznie cała sytuacja wygląda dwuznacznie, ale jeśli uderzysz
wy i boso wyszÅ‚a z Å‚azienki. Czas stawić czoÅ‚o przykrej rze­
mnie po raz drugi, oddam ci.
czywistości.
- ProszÄ™ ciÄ™, Alex - bÅ‚agaÅ‚a uczepiona jego ramienia Saf­
James odwrócił się nerwowo, kiedy usłyszał, że nadchodzi.
fron. - Zostaw Jamesa w spokoju.
Posłał jej niespokojne spojrzenie, którego przyczyny nie mogła
Alex, całkowicie głuchy na jej prośbę, otrząsnął się, jak
zrozumieć, ale tylko do chwili, gdy popatrzyÅ‚a w stronÄ™ komin­
gdyby odganiał dokuczliwą muchę.
ka. Alex! SiedziaÅ‚ w milczeniu, a jego oczy ciskaÅ‚y gromy. Po­
- Ty podstÄ™pna żmijo - wycedziÅ‚ przez zÄ™by. - Powinie­
patrzył na nią z wściekłością, na jej świeżo umyte włosy, głęboki
nem cię zabić!
dekolt męskiego szlafroka i bose stopy. Zaciśnięte z całej siły
Przez chwilę Saffron była przekonana, że naprawdę to
usta zdradzały, jak wiele wysiłku kosztuje go panowanie nad
zrobi. Jego dzikie spojrzenie ścięło jej krew w żyłach.
sobą. Posłał Saffron pełne potępienia spojrzenie, lecz ona nawet
Niespodziewanie wyraz twarzy Alexa zmieniÅ‚ siÄ™ caÅ‚kowi­
nie zareagowała. Innym razem zapewne drżałaby z przerażenia,
cie. Na miejscu furii pojawił się lodowaty spokój.
teraz jednak było jej już wszystko jedno.
- Ale chyba nie warto iść za ciebie do więzienia - dodał
Zacisnąwszy dłonie w pięści, Alex wstał i odwrócił się do
bezbarwnym gÅ‚osem. - Co do ciebie, James, to czuj siÄ™ zwol­
Jamesa. Jego mina nie wróżyła nic dobrego.
niony. Nie chcę cię więcej widzieć.
- A więc to z tego powodu nie miałeś czasu dyskutować
Odwrócił się ponownie w stronę Saffron.
ze mną o interesach. Zabawiałeś się z moją żoną.
- Ubieraj się. Wychodzimy - zakomenderował.
- Ależ nie. Saffron przyszła prosić mnie o pomoc, to
Nie miała ochoty wdawać się z nim w dyskusję, więc bez
wszystko.
słowa minęła go i udała się do łazienki. Włożyła ponownie
- WÅ‚aÅ›nie widzÄ™, jakÄ… pomoc jej zaproponowaÅ‚eÅ›. Prze­
mokre ubrania, po czym z dumnie uniesioną głową wróciła
cież ona nie ma na sobie nic oprócz twojego szlafroka - wark­
do bawialni. Zanim zdążyła otworzyć usta, Alex porwał ją na
nął Alex, podchodząc bliżej do swego asystenta. - Wstań, ty
ręce i przerzucił sobie przez ramię.
draniu, żebym mógł ci dołożyć.
- Puść mnie! - wrzasnęła, gdy niósł ją do samochodu.
- Nie, Alex, mylisz się - zawołała Saffron, przerażona
Bombardowała pięściami jego szerokie plecy, lecz nic to nie
wyrazem jego twarzy.
pomogło.
Nie zwróciwszy w ogóle uwagi na jej słowa, złapał Jamesa
- Cicho bÄ…dz - warknÄ…Å‚, upychajÄ…c jÄ… na przednim siedze­
za klapy marynarki i postawił przed sobą, a potem z całej siły
niu, po czym błyskawicznie trzasnął drzwiczkami. Próbowała
uderzył.
się wydostać, jednak był od niej szybszy. W jednej sekundzie
- Przestań! Przestań, słyszysz? - Saffron podbiegła do
znalazł się na fotelu kierowcy i ruszył jak opętany.
niego i chwyciÅ‚a go za rÄ™kÄ™ dokÅ‚adnie w chwili, gdy ponow­
Jak śmiał w ogóle sugerować, że ona i James...?
nie się zamierzył.
- Niech cię szlag - mruknęła pod nosem.
140 ZEMSTA BYWA SAODKA
Samochód niespodziewanie zahamował, aż szarpnęło nią
do przodu. Dobrze, że odruchowo zapięła pas bezpie­
czeństwa, w przeciwnym bowiem razie uderzyłaby głową
w szybÄ™.
Alex chwycił ją pod brodę i odwrócił do siebie.
ROZDZIAA DZIESITY
- Nigdy więcej mnie nie przeklinaj. Nie zniosę tego dłużej
- syknął. Był tak wściekły, że drżały mu ręce.
- Nauczyłam się tego od ciebie - odcięła się. - A tak przy Dziesięć minut pózniej Saffron znalazła się w helikopterze,
okazji, moje spotkanie z Jamesem byÅ‚o przynajmniej absolut­ za sterami którego zasiadÅ‚ Alex. Deszcz laÅ‚ nieprzerwanie, a silny
nie niewinne. wiatr niepokojąco poruszał delikatną konstrukcją samolotu.
W przeciwieństwie do twego romansu z Sylvia, dodała - Jesteś pewien, że możemy wylecieć w taką pogodę?
w myślach. Na wspomnienie przyczyny, dla której znalazła - zapytała Saffron, otulając się szczelniej mokrym żakietem.
- Jeśli coś się stanie, zginiemy obydwoje. Nie opuszczę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •