[ Pobierz całość w formacie PDF ]
więcej czasu, zwłaszcza sam na sam.
- Mam doskonałego dyrektora handlowego. Zadzwoni do mnie, jeśli pojawi się coś, co będzie
wymagało uwagi.
- Gdzie jest twoje biuro? - rzuciła, gdy ruszyli w kierunku zaparkowanego samochodu.
Andreas przystanął, położył jej ręce na ramiona i obrócił twarzą ku panoramie miasta. Wyciągnął
rękę, tak blisko jej policzka, że poczuła delikatne muśnięcie rękawa koszuli i lekki, cytrynowy zapach
wody po goleniu.
- Widzisz ten niebieski przeszklony budynek, taki wysoki? - Jego ciepły oddech delikatnie poruszył jej
włosy.
Ledwo mogła oddychać, a co dopiero mówić, gdy stał tak blisko za nią. Chęć oparcia się o jego
muskularne ciało była niemal nieposkromiona.
- Mmm... .Tak... Widzę go.
- Mam tam apartament biurowy na trzydziestym piętrze. Ale sporo pracuję w domu.
76
MELANIE MILBURNE
Jego dłonie zsunęły się z jej ramion. Odwróciła się powoli do niego. Patrzył jej w oczy.
Czuła się, jakby świat nagle się zatrzymał. Wydawało się, że odgłosy miasta odpływają daleko, gdy
tak stała przed nim, patrząc w jego uderzająco przystojną twarz.
Niemal nie zdając sobie sprawy, co robi, przysunęła się o pół kroku, oparła jedną dłoń o pierś
Andreasa dla utrzymania równowagi, drugą przesunęła po jego szczupłej, gładko wygolonej szczęce.
Kontakt miękkiej dłoni ze skórą mężczyzny sprawił, że jakby prąd elektryczny przebiegł jej wzdłuż
ramienia.
Nie mogła ustać na palcach, ale nie musiała tego robić, gdyż pochylił ku niej głowę i pocałował w
usta. Nie przypominało to łagodnego całusa, który ofiarował jej poprzednio.
To Andreas przerwał w końcu ten pocałunek. Spoglądał przez dłuższy czas na jej uniesioną twarz, w
jego ciemnych oczach wciąż płonął ogień pożądania.
- Zastanawiam się, kto z nas zaczął? - spytał z krzywym uśmiechem.
Przygryzła wargę i spuściła wzrok.
- Przepraszam. Sądzę, że to chyba ja...
Uniósł jej podbródek, nie pozwalając, by odwróciła wzrok.
- Nie przepraszaj. Gemmo. Masz do tego pełne prawo... W końcu za dwadzieścia cztery godziny bę-
dziemy mężem i żoną. - Przesunął palcem po jej pełnej dolnej wardze, w miejscu, gdzie ją przygryzła.
- Ale chciałbym wiedzieć, dlaczego miałaś na to chęć. Może zaczynasz mnie sobie przypominać?
ZEMSTA MILIONERA
77
- T...tak... To znaczy, nie. - Miała wrażenie, że jej mózg zmienił się w kłębek poplątanego sznurka. -
Nic a nic nie pamiętam.
- Masz usta, których nie da się. zapomnieć - zapewnił, pieszcząc jej górną wargę. - Myślałem o nich
przez dziesięć lat, zastanawiając się, jak by to było, gdybym poczuł je pod swoimi wargami.
- Więc... - udała, że marszczy z namysłem brwi, z nadzieją, że przekona go, iż nie pamięta tamtych
czasów. - Czy my... kiedyś już się całowaliśmy? To znaczy, w przeszłości.
- Uwierz mi - odpowiedział z błyskiem w oku.
- Gdyby tak było, przysięgam na Boga, że tego byś nie zapomniała.
Kilka minut pózniej wsiadła do samochodu.
Dom Andreasa był świeżo odnowionym jednopiętrowym budynkiem ze wspaniale zaprojektowanym,
łatwym do utrzymania ogrodem, basenem i dobrze wyposażoną siłownią. Większość pomieszczeń
miała wspaniały widok na Middle Harbour.
Wnętrze urządzono w nowoczesnym minimali-stycznym stylu, wszędzie zastosowano przytłumione
kolory. Wielkie, kryte brązowoszarą skórą kanapy w salonie sprawiające wrażenie cudownie wygod-
nych, do tego najnowocześniejszy sprzęt grający i kino domowe. Dzieła sztuki na ścianach suge-
rowały bogactwo w dyskretny, nierzucający się w oczy sposób, który wywarł wielkie wrażenie na
Gemmie.
- Moja gospodyni przygotowała dla nas posiłek.
- Andreas prowadził ją ku jadalni, której okna wy-
78
MELANIE MILBURNE
chodziły na plażę. - Chcesz pójść do łazienki, zanim dam jej znać, by podała jedzenie?
- Tak... dziękuję... to zajmie mi chwilę - powiedziała, kierując się do wielkiej łazienki piętro niżej.
Zciany i podłoga wyłożone były marmurem, wiszące nad dwiema blizniaczymi umywalkami wielkie
lustro z wbudowanymi w nie lampami w kształcie latarni nadawało łazience wygląd jak z
luksusowego uzdrowiska.
Umyła ręce i nałożyła błyszczek na usta, próbując przy tym opanować lekkie drżenie dłoni.
Nie bądz głupia, skarciła się w duchu, nakładając zakrętkę. Nie będziesz z nim sama, jest tu jego
gospodyni.
Przyjrzała się jeszcze raz fryzurze, upewniając się, że ukośna grzywka zakrywa bliznę, potem wróciła
do jadalni.
Szatynka w średnim wieku odwróciła się od stołu, gdy Gemma weszła do środka. Orzechowe oczy ob-
rzuciły gościa wyraznie wyzywającym spojrzeniem.
- Witam, panno Landerstalle. Jestem Susanne Val-lory, gospodyni pana Triglianiego. Nie sądzę, by
pani mnie pamiętała. Pracowałam kiedyś w hotelu u pani ojca.
Gemma patrzyła na kobietę przez chwilę. Poczuła wstyd na wspomnienie, jak dawniej traktowała
pokojówki.
- Mmm... Tak, pamiętam panią - powiedziała, wyciągając rękę. - Co słychać? Minęło dużo czasu i ja...
Susanne zignorowała wyciągniętą dłoń Gemmy, w jej oczach pojawiły się drwiące błyski.
ZEMSTA MILIONERA
79
- Moje gratulacje z okazji ślubu. Gemma zwilżyła wargi i opuściła rękę.
- Dziękuję.
- Z przykrością usłyszałam o śmierci pani ojca - dorzuciła gospodyni. - Jakie to szczęście, że znalazła
sobie pani miliardera w samą porę, by odziedziczyć hotel. Kto by pomyślał?
Poczuła, że zjadliwy komentarz gospodyni trafił ją w najczulsze miejsce, ale zdołała ukryć to za
chłodną maską.
- Tak, to prawda - odpowiedziała celowo władczym tonem. - Od jutra pieniądze będą moje. A jeśli
chce pani nadal pracować w tym domu, sugeruję, by zachowała pani swoje komentarze i opinie dla
siebie. Inaczej może się pani znalezć bez pracy.
- Nie może mnie pani wyrzucić. Zawsze uważała się pani za lepszą od reszty świata, ale pozwoli sobie
pani powiedzieć, że tak nie jest. Jest pani wyjątkowo nieżyczliwą, zadzierającą nosa osobą.
- To wszystko na razie, dziękuję, Susanne - odezwał się za plecami Gemmy Andreas. - Dziś ja zajmę
się podaniem lunchu. Dziękuję za przygotowanie go. Możesz wziąć sobie wolne na resztę dnia.
Zobaczymy się jutro, o zwykłej porze.
Susanne rzuciła Gemmie ostatnie zjadliwe spojrzenie, zanim przeszła koło niej z demonstracyjnie
uniesioną głową.
- Usiądz - powiedział Andreas, odsuwając krzesło dla Gemmy. - Czego się napijesz?
- Wystarczy woda - odparła, nadal zdenerwowana. - Może jednak przedtem sprawdz, czy twoja
80
MELANIE MILBURNE
gospodyni nie dodała do niej cyjanku czy czegoś podobnego.
Andreas zrobił grymas sugerujący, że zastanawia się, jak rozładować trudną sytuację.
- Nie zwracaj uwagi na Susanne. To dobry pracownik. Jestem pewien, że z czasem złagodzi swój
stosunek do ciebie.
Usiadł na krześle po jej prawej stronie.
- Wątpię. - Gemma nachmurzyła się. - Poza tym wspomniała, że wie, dlaczego wychodzę za ciebie. Co
jej mówiłeś?
Z całkowitym spokojem odpowiedział wzrokiem na jej piorunujące spojrzenie.
- Ze nigdy cię nie zapomniałem i że zakochaliśmy się w sobie.
- Jak gdyby mogła choć na chwilę w to uwierzyć - zakpiła. - Poza tym moje zaręczyny z Michaelem
nie były tajemnicą. Wszyscy będą myśleć, że jestem humorzastą wyzyskiwaczką.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]