[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Proszę.
Do pokoju wszedł Andreas z tacą pełną croissantów i dzbankiem parującej kawy.
- Pomyślałem, że możesz być głodna.
- Zniadanie w łóżku? Czy to kolejna tradycja rodu Chalvy? - zapytała zdumiona.
Uśmiechnął się, stawiając tacę na jej kolanach.
- Jedna z wielu.
- Chociaż bardzo chciałabym przypodobać się duchom zamieszkującym ten zamek,
nie jestem pewna, czy zdołam przełknąć kawę o tej porze dnia. Pomimo wielu lat
L R
T
spędzonych we Włoszech nadal odzywają się we mnie brytyjskie korzenie. Nie potrafię
zacząć dnia bez filiżanki herbaty.
Przewrócił oczami, zabierając dzbanek z kawą.
- Powinienem się domyślić. Za pięć minut wracam z twoją herbatą.
- Nie nadajesz się na służącego, Andreas. Wszystkie polecenia powinieneś
wykonywać z gracją i opanowaniem.
- Może mogłabyś mi dać kilka lekcji?
- Przecież dobrze wiesz, że nie radzę sobie z rozkazami. Kiedy ktoś mówi mi, co
mam robić, zawsze chcę postąpić dokładnie na odwrót. To chyba jakaś wada wrodzona.
- To się nazywa psychologia odwrócona.
- Niech ci będzie.
Gdy tylko zniknął za drzwiami, Sienna chwyciła jednego croissanta i ugryzła.
Zeszłej nocy spała niespokojnie. Wciąż śniła o Andreasie, o jego rękach, ustach, długich
nogach i delikatnych palcach. Kilka razy obudziła się spocona i zdyszana, walcząc z
nieznośnym pragnieniem zaspokojenia, które nie nadchodziło.
Pięć minut pózniej Andreas wrócił z obiecaną herbatą.
- Pani zamawiała? - zapytał z przekąsem, po czym skłonił się nisko.
- Teraz jesteś nieco zbyt ostentacyjny - skwitowała Sienna ze śmiechem.
Wzięła od niego filiżankę, po czym powąchała gorący napar.
- Zakładam, że całe to śniadanie nie ma nic wspólnego z tradycją, a jedynie z
poczuciem winy.
- Jak miałbym nie czuć się winny?
Sienna wbiła wzrok w herbatę.
- Za bardzo się przejmujesz - powiedziała po chwili. - Zapomnijmy o tym, co się
stało.
Odgarnął kosmyk z jej twarzy.
- Spójrz na mnie, Sienno.
Nabrała powietrza i odszukała jego spojrzenie. Zauważyła, że niedawno się ogolił,
i poczuła zapach pasty miętowej. Mimo to sprawiał wrażenie zmęczonego, jakby w ogóle
nie spał. Czy on także zastanawiał się, jak by to było, gdyby kochali się minionej nocy?
L R
T
Czy jego ciało nie pozwalało mu o niej zapomnieć? Czy śnił o niej? Nie znała od-
powiedzi na te pytania ani nie potrafiła wyczytać ich z jego twarzy. Zawsze doskonale
ukrywał emocje i tym razem nie było inaczej.
Delikatnie pogłaskał ją po twarzy.
- Przekroczyłem granicę. Biorę za to pełną odpowiedzialność. Złamałem zasady,
które ustaliliśmy. Obiecuję, że więcej nie popełnię tego błędu... chyba że ty tego zapra-
gniesz. Jeśli masz ochotę na sześciomiesięczny romans, to z pewnością rozważę taką
możliwość.
Sienna pomyślała, że takie rozwiązanie bardzo by mu pasowało. Zabawiłby się jej
kosztem, tak jak dawniej jego ojciec zabawił się kosztem jej matki, a pół roku pózniej
odszedłby, nie oglądając się za siebie. Kilka tygodni pózniej poślubiłby piękną kobietę z
szanowanej rodziny i postarał się, by zapełniła jego ogromne wille mnóstwem małych
ciemnowłosych dziedziców. Czy potrafiłaby poradzić sobie z tą sytuacją?
- Nie sądzę, żeby ten romans miał nam wyjść na dobre - stwierdziła po namyśle. -
Będzie lepiej, jeśli pozostaniemy przy pierwotnych ustaleniach.
Cokolwiek czuł, rozczarowanie czy zdumienie, niczego nie dał po sobie poznać.
- Rozumiem. - Zamyślił się, zanim dodał: - Mam kilka spraw do omówienia z
Jeanem-Claudem. Pewnie zobaczymy się dopiero wieczorem.
- Na pewno znajdę sobie zajęcie.
- Będziesz robiła zdjęcia?
- Czemu pytasz?
- Widziałem u ciebie aparat - wyjaśnił. - Dawniej sądziłem, że wolisz pozować
przed obiektywami.
Spojrzała mu prosto w oczy.
- To tylko dowodzi, jak mało mnie znasz.
- A czy ktokolwiek zna cię naprawdę, ma petite?
Sienna wzruszyła ramionami
- Mam przyjaciół, jeśli o to pytasz.
- To jeszcze o niczym nie świadczy. Nie musisz pokazywać im twarzy, którą masz,
gdy zostajesz sama.
L R
T
Przyjrzała mu się uważnie.
- A czy ty kiedykolwiek bywasz sam? - zapytała, żeby uniknąć odpowiedzi. -
Założę się, że zawsze otaczają cię ludzie gotowi służyć na każde skinienie.
- To brzemię ludzi, którzy przychodzą na świat w dobrobycie. Zawsze znajdzie się
ktoś, kto chętnie dotrzyma im towarzystwa. Niestety, nigdy nie wiadomo, czy nie kryją
się za tym jakieś motywy.
- Gdybym miała wybór, wolałabym znalezć się na twoim miejsca. Kto potrzebuje
prawdziwych przyjaciół, kiedy można kupić ich sobie tysiące?
Zamilkł na kilka minut.
- Naprawdę tak uważasz? - zapytał w końcu, świdrując ją wzrokiem. - Czy
naprawdę sądzisz, że pieniądze dają szczęście?
- Odpowiem za pół roku, kiedy podreperujesz moje konto - powiedziała, po czym
dokończyła croissanta. - Chociaż jestem pewna, że gdyby trafił mi się jakiś zamek, długo
nie przestawałabym się uśmiechać.
Andreas ściągnął usta.
- Nie dostaniesz zamku.
- Wyluzuj. Przecież żartuję.
- Spróbuj trzymać się z dala od kłopotów - powiedział, zmieniając temat. - I jeśli
będziesz z kimś rozmawiać, nie zapominaj, że to nasza podróż poślubna.
Uniosła brwi.
- To ty biegniesz do pracy przy każdej nadarzającej się okazji.
Podszedł do łóżka i spojrzał z góry na Siennę.
- Robisz mi wyrzuty? Czyżbyś zmieniła zdanie, cara?
Sienna zignorowała dziwne uczucie w żołądku.
- Nic z tego. Nie możesz mi dać tego, czego pragnę.
Ujął w ręce jej twarz.
- A czego pragniesz? Miłości do grobowej deski?
Wytrzymała jego spojrzenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •