[ Pobierz całość w formacie PDF ]

92
RS
kryje się strach, by nie upaść, nie zawadzić o coś piękną,
wybieraną tygodniami kreacją.
Przypomniała sobie, co czuła, schodząc po schodach,
by spotkać się z Dougiem. Tak mocno trzymała się
poręczy, że aż dziw bierze, że nie zostawiła na niej śladów
paznokci. Była przekonana, że kolejny krok skończy się
upadkiem i zepsuje tak wyczekiwany wieczór.
Wreszcie odwróciła się do Douga i zapytała:
- Czy wiedziałeś o tym?
- O balu maturalnym?
Przytaknęła.
- Nie - potrząsnął głową.
- Gdy się na nich patrzy, ożywają wspomnienia.
- Tak, zupełnie jak wtedy.
Błękitne oczy zatopiły się przez długie sekundy w
zielonych. Nie odwracając wzroku sięgnął po kieliszek.
Zacisnął palce na kryształowej nóżce. Podnosząc go w
górę, powiedział do Amy:
- Za bale maturalne... dawne i obecne.
- Za bale maturalne... dawne i obecne - powtórzyła.
Amy wiedziała, że było to coś więcej niż zwykły toast.
- Zaniedbałem dziś swoje obowiązki - stwierdził, gdy
tylko skończył jeść deser.
- Czyżby?
- Mmm. - Wpatrywał się w nią z takim podziwem, że
jeszcze zanim się odezwał, poczuła, jak wypełnia ją duma.
- Nie powiedziałem ci, jak jesteś piękna.
Prawa ręka Amy powędrowała do góry, palce zaczęły
bawić się naszyjnikiem.
- Dziękuję - odpowiedziała.
- Nie powiedziałem ci również, jak bardzo chciałbym
wziąć cię w ramiona.
Amy aż otworzyła usta ze zdziwienia. Doug uśmiechnął
się i wskazując głową taras, zapytał:
93
RS
- Czy zatańczysz ze mną?
Od bardzo dawna nie tańczyli razem. Nawet nie
potrafiła przypomnieć sobie, kiedy to było. Ale, gdy tylko
przycisnął ją do siebie, pamięć tamtych dni ożyła na nowo.
Byli tak zgrani, jakby całe życie nie robili nic innego.
Z westchnieniem położyła głowę na ramieniu Douga.
Poczuła jak zacisnął rękę na jej talii, jak odetchnął
głęboko. Czuła gorący oddech na swoich włosach.
Doug w myśli i w sercu powtarzał jej imię. W końcu
wyszeptał je na głos, zanurzając usta w jedwabistych
włosach. Jej zapach podziałał na niego jak egzotyczny i
silny narkotyk.
- Lubię twoje perfumy - powiedział Doug.
Uśmiechnęła się tak, jak Ewa mogła się uśmiechnąć,
wręczając jabłko Adamowi.
- Dlatego ich używam. Doug zdusił uśmiech.
- A czy masz jeszcze coś na sobie, co mogłoby mi się
spodobać?
- Tutaj nigdy się o tym nie przekonasz - zaśmiała się
prowokująco.
Doug zatrzymał BMW. Odpiął pas i odwrócił się do
Amy. Była pełnia księżyca i jego blask wypełniał samochód
delikatną, srebrzystą poświatą. Amy również odpięła pas.
Odwróciła się do Douga.
- Uliczka Kochanków? - zapytała, podnosząc głowę i
marszcząc brwi. Domyśliła się już wcześniej, dokąd ją
zabiera. Jednego tylko nie była pewna: czy jego decyzja
była romantyczna, czy też śmieszna... a może i taka, i taka
zarazem.
- Sądzisz, że bardzo się zmieniła?
Amy rozejrzała się.
- Szczerze mówiąc, nigdy przedtem nie miałam czasu,
by się jej przyjrzeć.
94
RS
Uśmiechnął się zadowolony.
- Zawsze miałaś zamknięte oczy, co?
- Nie... nie zawsze - drugie słowo wypowiedziała nieco
ciszej. - Po prostu nie zwracałam uwagi na to, co się dzieje.
A poza tym... - przerwała.
- Tak?
- Trudno cokolwiek zobaczyć przez zaparowane szyby.
- Prawda - potwierdził, zbliżając się do niej.
Sprawdziła ukradkiem, czy drzwi z jej strony są
zamknięte. W ciemności zobaczyła białe zęby Douga i
domyśliła się, że i on doskonale pamięta tę noc, kiedy
pieszcząc się i całując wypadli z niedomkniętego
samochodu.
Przesunęła językiem po wargach. Jej wilgotne usta
zapraszały go jak za dawnych lat. Ciało Douga
zesztywniało, przyjmując wezwanie.
- Szaleję, gdy to robisz - powiedział ochryple.
- Gdy co robię? - ponownie zwilżyła językiem wargi.
- To. - Teraz ich kolana zetknęły się. - Czy wiesz, do
czego mnie to prowokuje?
W świetle księżyca jego twarz stała się blada, a mimo
to Amy zauważyła rumieniec podniecenia. Oczy mu
pociemniały, stały się tajemnicze.
- Dlaczego nie pokażesz mi do czego? - leniwy uśmiech
pojawił się na jej wargach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •