[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Anaksymandrze, jesteś zbyt łaskawy! zawołał Semiarchos. Je\eli ów posąg jest istotnie tak cenny,
pozwól, \e podzielimy się kosztami&
Nie, za nic, drogi przyjacielu! Ani słowa więcej, bez względu na koszty, wa\niejsza jest dla mnie
harmonia między naszymi państwami. Władca Sarku poklepał poufale gospodarza po ramieniu. Zale\y
mi na wzniesieniu pomnika naszego przymierza właśnie tu, w środku waszego miasta, by wyznawcy Wotanty
mieli gdzie czcić swego boga. Wiedz, i\ zwyczajem naszych wiernych jest składanie hojnych ofiar.
Bardzo dobrze oświadczyła Regula. Bądz pewny, i\ urządzimy w twoim mieście równie wspaniały
przybytek wiary i zło\ymy w nim szczodre wota. Postarajmy się, by tak łaskawie zaproponowane przez ciebie
zacieśnienie religijnych więzi wzbogaciło nie tylko Qjarę, lecz obydwa królestwa!
Miłościwa pani, jestem pewien, i\ Sark wielce na tym skorzysta.
Gdy Anaksymander wypowiadał te słowa, rydwan podjechał pod schody królewskiego pałacu. Po chwili
dobiegli do nich świątynni wojownicy i niosący lektykę władcy Sarku tancerze w jaskrawych szatach. Obydwie
grupy zatrzymały się, a po chwili ruszyły za swymi monarchami do pałacu. Za obramowanym kolumnami
frontowym wejściem znajdował się westybul, gdzie najwy\si rangą dygnitarze Qjary oczekiwali, by powitać
goszczonego władcę. Najznamienitszych przedstawicieli tej\e grupy, włącznie z mistrzem szermierczym
Zajusem, wprowadzono następnie do wielkiej, okolonej galerią komnaty, gdzie na gości czekały miękkie,
wyścielone poduszkami otomany i uginające się pod wykwintnym jedzeniem i napitkami stoły.
Obydwóch królów i szermierza zabawiono wpierw pokazem tańca kapłanek Sadity, bacznie nadzorowanym
przez królową Regulę. Młode kobiety wirowały po posadzce komnaty w rytm dzwięcznej muzyki nieco
swobodniej i śmielej, ni\ przystałoby w przybytku bogini. Jedna z tancerek, niejaka Szarla, dała zdumiewający
solowy popis, sprawiając, i\ oblicze śniadego króla Sarku pokryło się głębokim rumieńcem. Monarsza para
Qjary uśmiała się dobrodusznie z zakłopotania gościa.
Doprawdy, wy, Qjaranie, jesteście otwartym, pogodnym narodem powiedział Anaksymander, gdy
taniec dobiegł końca. Nie lękacie się zbytnio, i\ obrazicie cudzoziemca jakąś błahostką. Twierdzę, \e
nasze przyszłe stosunki będą dla mnie zródłem wielkiego zadowolenia, gdy\ pozwolą mi pewnie odpłacić się
za tę swawolną rozrywkę. Dowiedziałem się od moich wezyrów, i\ taniec jest u was podobnie jak w Sarku
uznaną formą wyznania wiary, dlatego te\ nasza trupa przedstawi, jeśli wolno, święte proroctwo Zaślubiny
Wotanty!
Tancerze ustawili się w rzędach po obydwóch stronach komnaty. Gdy Anaksymander razno zaklaskał, w
ciszy rozpoczęli występ; szuranie sandałów było ich jedynym akompaniamentem. Najbardziej zwinna para
młody mę\czyzna i kobieta po\yczyli miecze od gwardzistów; stało się to za zgodą Semiarchosa, lecz
wbrew protestom Zajusa. Dwójka tancerzy wirowała w tańcu i podskakiwała między resztą trupy, odgrywając
pozorowaną gwałtowną walkę.
Było to wspaniałe, zapierające dech w piersiach widowisko. Taniec zakończył się sceną triumfalnych
zaślubin: przystojna para młodych szermierzy została połączona mał\eńskim węzłem na ołtarzu z ciał
le\ących towarzyszy, zaś pozostali dawali wyraz nabo\nej czci dla uścisku nowo\eńców. Monarsza para
przyjęła występ z nie ukrywanym entuzjazmem.
Piękne& po prostu piękne! wyszeptała Regula, ze łzami w oczach. Powiedz mi, panie, dzięki
czemu chłopiec i dziewczyna tańczyli tak doskonale? Jak nauczyli się wykonywać bez zawahania tak
wyszukane ewolucje, mimo \e w ka\dej chwili groziło im zranienie wirującymi ostrzami? Na pewno wiele
mogłabym się od ciebie nauczyć. Nie potrafię przygotować moich tancerek do oddawania czci bogini z tak
doskonałym opanowaniem. Powiedz, proszę, jak tego dokonałeś?
Anaksymander wzruszył lekcewa\ąco ramionami.
Strona 32
Carpenter L. - Conan Wyrzutek
Zapewne wiedzą, miłościwa pani, i\ ich król ma dobre oko do szczegółów. Pamiętając, i\ się im
przyglądam, troszczą się głęboko o rezultat wszak\e ten rytualny pokaz jest niezwykle wa\ny dla szerzenia
naszej wiary w Wotantę.
Jak nale\y odczytać taniec, wasza wysokość? zapytała Regula. Zakładam, \e młodzieniec
odgrywał rolę Wotanty, lecz kim są jego wrogowie i wojowniczka, którą bierze za \onę?
Nie mogę stwierdzić tego na pewno odparł Anaksymander. Jak powiedziałem, to proroczy taniec.
Przepowiada wydarzenia wśród bogów, nie zaś na tym padole. Gdybym jednak miał zaryzykować wyjaśnienie
jego znaczenia&
Sadita jest wojowniczką przerwał mu Semiarchos. Według naszych wierzeń wiedzie samotny
\ywot, lecz jest zarazem boginią płodności i patronką \ycia rodzinnego. Nale\ałoby spodziewać się, i\ kiedyś
pojmie mał\onka. Niewątpliwie boga, a nie zwykłego śmiertelnika!
Pomyślałem dokładnie to samo rzekł Anaksymander i poklepał obitą złotymi płatkami poręcz swego
fotela. Być mo\e to proroctwo spełni się jeszcze za naszego \ycia.
Chcesz powiedzieć, i\ Sadita mogłaby poślubić Wotantę, by przez to przypieczętować na niebiańskiej
płaszczyznie przymierze naszych miast? zni\onym głosem spytała królowa. Natchniona myśl!
Rzuciła pełne uznania spojrzenie oliwkowoskóremu młodzieńcowi, odgrywającemu rolę bóstwa z mieczem.
Odziany w ulubioną przez wędrownych szemickich proroków baranicę, opinające muskularne łydki wysoko
sznurowane sandały i przekrzywioną futrzaną czapkę tancerz stał obok szczupłej dziewczyny, która wcieliła
się w rolę panny młodej. Młodzieniec zwrócił ju\ miecz; przy jego boku zwisała pusta pochwa. Wydaje się,
\e wasz Wotanta to przystojny, mę\ny bóg, doskonale nadający się na oblubieńca naszej Sadity!
dokończyła Regula.
Zaiste! roześmiał się Anaksymander. Dla mnie i kapłanów naszej świątyni Wotanta to surowy
prawodawca, lecz lud czci go jako ukochanego bohatera, który dał człowiekowi ogień, a nawet jako
swawolnego \artownisia! Prawdę mówiąc, odnajduję takie same wątki w wielu szemickich wyznaniach.
Powiódł po swoich gospodarzach łaskawym spojrzeniem. Niewątpliwie tworzy to zachęcającą podstawę
dla połączenia wyznań naszych miast.
Z pewnością to ciekawa idea rzekł z zadumą Semiarchos. Oczywiście, zaślubiny z Wotantą
odbędą się pod warunkiem, i\ Jedyna Prawdziwa Bogini objawi nam zachęcającymi znakami, i\ pragnie
takiego związku. Królowa, jako arcykapłanka, zajmuje się odczytywaniem takich przepowiedni. Skłonił się
przed Regulą. A ty, Zajusie, co o tym sądzisz? Czy nasza bogini powinna pojąć za mę\a boga naszych
sąsiadów?
Co sądzę, wasza wysokość? Sprawiający wra\enie nieobecnego duchem świątynny szermierz
otrząsnął się z posępnej zadumy. Przede wszystkim dziękuję, i\ pragniesz poznać moje zdanie. Sądzę, i\
z obcej wiary mo\emy się wiele nauczyć. Współwyznawanie silnego, mę\nego boga mo\e wzmocnić nasze
miasto i wyklarować pewne moralne dylematy& Chciałem powiedzieć, i\ na pewno wywarłoby na nas
wszystkich odświe\ający, dodający wigoru wpływ! Skłonił się z szacunkiem królowej. Oczywiście nie
chciałem dać przez to do zrozumienia, \e wyznawcom Sadity brakuje gorliwości!
Nie przepraszaj, Zajusie. Królowa uśmiechnęła się pobła\liwie. Na pewno prawdziwe jest
[ Pobierz całość w formacie PDF ]