[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Co nie zgadzało się, będzie się zgadzało.
Co było niepojęte, będzie pojęte.
— A jeŜeli nie ma podszewki świata?
JeŜeli drozd na gałęzi nie jest wcale znakiem
Tylko drozdem na gałęzi, jeŜeli dzień i noc
Następują po sobie nie dbając o sens
I nie ma nic na ziemi, prócz tej ziemi?
Gdyby tak było, to jednak zostanie
Słowo raz obudzone przez nietrwałe usta,
Które biegnie i biegnie, poseł niestrudzony,
Na międzygwiezdne pola, w kołowrót galaktyk
I protestuje, woła, krzyczy.
Berkeley, 1988
392
MEANING
— When I die, I will see the lining of the world.
The other side, beyond bird, mountain, sunset.
The true meaning, ready to be decoded.
What never added up will add up,
What was incomprehensible will be comprehended.
— And if there is no lining to the world?
If a thrush on a branch is not a sign,
But just a thrush on the branch? If night and day
Make no sense following each other?
And on this earth there is nothing except this earth?
— Even if that is so, there will remain
A word wakened by lips that perish,
A tireless messenger who runs and runs
Through interstellar fields, through the revolving galaxies,
And calls out, protests, screams.
Berkeley, 1988
translated by Czesław Miłosz
and Robert Hass
393
394
NA BRZEGU RZEKI
FACING THE RIVER
(1994)
395
W PEWNYM WIEKU
Chcieliśmy wyznać grzechy i nie było komu.
Obłoki nie chciały ich przyjąć, ani wiatr
Odwiedzający wszystkie po kolei morza.
Nie udało się nam zainteresować zwierząt.
Psy, zawiedzione, czekały na rozkaz.
Kot, jak zawsze niemoralny, zasypiał.
Osoba, zdawałoby się, nam bliska
Nie była skłonna słuchać o tym, co działo się dawno.
Rozmów z innymi, przy wódce albo kawie
Nie naleŜało przedłuŜać poza pierwszy sygnał znudzenia.
PoniŜające byłoby płacić od godziny
Człowiekowi z dyplomem za to tylko, Ŝe słucha.
Kościoły. MoŜe kościoły. Ale wyjawić tam co?
śe wydawaliśmy się sobie piękni i szlachetni,
A później na tym miejscu szkaradna ropucha
Półotwiera grube powieki
I juŜ wiadomo: „To ja".
Berkeley, 1992
396
AT A CERTAIN AGE
We wanted to confess our sins but there were no takers.
White clouds refused to accept them, and the wind
Was too busy visiting one sea after another.
We did not succeed in interesting the animals.
Dogs, disappointed, expected an order,
A cat, as always immoral, was falling asleep.
A person seemingly very close
Did not care to hear of things long past.
Conversations with friends over vodka or coffee
Ought not be prolonged beyond the first sign of boredom.
It would be humiliating to pay by the hour
A man with a diploma, just for listening.
Churches. Perhaps churches. But to confess there what?
That we used to see ourselves as handsome and noble
Yet later in our place an ugly toad
Half-opens its thick eyelids
And one sees clearly: "that's me."
Berkeley, 1992
translated by Czesław Miłosz
and Robert Hass
397
SPRAWOZDANIE
O NajwyŜszy, zechciałeś mnie stworzyć poetą, i teraz pora, Ŝebym złoŜył
sprawozdanie.
Serce moje jest pełne wdzięczności, choć poznałem niedole tego zawodu.
Praktykując w nim dowiadujemy się za wiele o dziwacznej naturze człowieka.
Którym co dzień i o kaŜdej godzinie i roku włada urojenie.
Urojenie kiedy buduje fortece z piasku i zbiera znaczki pocztowe i podziwia
siebie w lustrze.
I przyznaje sobie pierwszeństwo w sporcie, władzy i miłości, i kiedy
gromadzi pieniądze.
Na samej granicy, na kruchej granicy, za którą rozpościera się kraina skarg
i bełkotów.
Bo w kaŜdym z nas miota się szalony królik i wyje wilcza zgraja, aŜ boimy się,
Ŝe inni ją usłyszą.
Z urojenia bierze się poezja i przyznaje się do swojej skazy.
Choć tylko przypominając sobie napisane kiedyś wiersze czuje ich autor cały
wstyd urojenia.
A jednak nie znosi obok siebie innego poety, jeŜeli podejrzewa, Ŝe jest lepszy
od niego, i zazdrości mu kaŜdej pochwały.
Gotów nie tylko zabić, ale zmiaŜdŜyć go i zetrzeć z powierzchni ziemi.
AŜ zostanie sam jeden, wspaniałomyślny i łaskawy dla podwładnych, ściąga-
jących małe urojenia.
398
REPORT
O Most High, you willed to create me a poet and now it is time for me to
present a report.
My heart is full of gratitude though I got acquainted with the miseries of that
profession.
By practicing it, we learn too much about the bizarre nature of man.
Who, every hour, every day and every year is possessed by self-delusion.
A self-delusion when building sandcastles, collecting postage stamps, ad-
miring oneself in a mirror.
And assigning oneself first place in sport, power, love and the getting of money.
All the while on the very border, on a fragile border, beyond which there is
a province of mumblings and wails.
For in every one of us a mad rabbit thrashes and a wolf pack howls, so that
we are afraid it will be heard by others.
Out of self-delusion comes poetry and poetry confesses to its flaw.
Though only by remembering poems once written is their author able to see
the whole shame of it.
And yet he cannot bear another poet near by, if he suspects him of being
better than himself and envies him every scrap of praise.
Ready not only to kill him but smash him and obliterate him from the surface
of the earth.
So that he remains alone, magnamimous and kind towards his subjects who
chase after their small self-delusions.
399
JakŜe wiec się dzieje, Ŝe z tak niskich początków rodzi się wspaniałość
słowa?
Gromadziłem ksiąŜki poetów z róŜnych krajów, siedzę teraz nad nimi
i zdumiewam się.
I słodko jak myśleć, Ŝe byłem kompanem w wyprawie, która nigdy nie ustaje,
choć mijają wieki.
Wyprawa nie po złote runo doskonałej formy, ale konieczna jak miłość.
Pod przymusem miłosnego dąŜenia do esencji dębu i górskiego szczytu i osy
i kwiatu nasturcji.
śeby, trwając, potwierdzały naszą hymniczność przeciw śmierci.
I naszą myśl serdeczną o wszystkich, którzy jak my, byli, dąŜyli i nazwać nie
mogli.
PoniewaŜ istnieć na ziemi to juŜ za duŜo na jakiekolwiek nazwanie.
Bratersko wspieramy się wzajemnie, zapominając uraz, tłumacząc jedni
drugich na inne języki, zaiste, członkowie wędrującej załogi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]