[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeszcze jedną szansę? %7łeby mogli wszystko spieprzyć i unieszczęśliwić
mnie? Jak radzę sobie sama, to przynajmniej wiem, na kim mogę
polegać!
- O, nie wydaje mi się. - Aspekt dał o sobie znać, włosy
Christophe'a rozprostowały się, pasemka pociemniały. Wyglądał teraz
ponuro jak nigdy dotąd. - Myślę, że ufasz wyjątkowo nieodpowiednim
ludziom, kochanie. A teraz - nie wiem, czy to on drżał, czy ja - jeśli nie
spakujesz swoich rzeczy, zrobi to August, a ja zaciągnę cię do punktu
ewakuacji, który Zakon utrzyma w tym mieście. Zrozumiałaś?
Patrzyłam na niego przez długą chwilę. Z głębi krtani Asha
dobiegał skowyt, przez moją głowę przemknęła szalona myśl, by za
pomocą dotyku zmusić Asha do zaatakowania Christophe'a. Nie, to
byłoby głupie.
I mimo to pomysł wydawał się kuszący.
- Dru. - Augustine ruszył do przodu, omijając miecze malaika,
leżące na podłodze przed telewizorem. - Dru, księżniczko, proszę.
Jestem tu tylko ja, Hiro i twoi przyjaciele wilkołaki. Reynard ma rację,
jeśli maharaj są teraz przeciwko nam, musimy cię chronić. Wiem, że
się boisz, ale proszę cię, posłuchaj nas. Musimy cię stąd wyciągnąć...
W mieście jest pełno nosferatu, są na twoim tropie od tamtego
zdarzenia w magazynie. Nie mam pojęcia, jakim cudem udało ci się
przeżyć...
Ja też nie, Augie. To była jazda bez trzymanki. Po raz pierwszy
August rozmawiał ze mną jak z dorosłą. Ale wcale nie sprawiało mi to
przyjemności.
- Puść mnie. - Nie poznałam swojego głosu. Christophe rozluznił
chwyt, a gdy zabrałam rękę, poczułam, jak aspekt usuwa siniaki po
jego uścisku. - Dzięki, Augie. Ty przynajmniej mnie prosisz, a nie
mówisz mi, co mam, do kurwy nędzy, zrobić.
Wyglądał na wstrząśniętego.
- Nie wyrażaj się, mała. - To samo mówił, gdy mieszkałam u niego
przez miesiąc, a tata polował gdzieś w Kanadzie, prawdopodobnie na
Siergieja, co zrozumiałam już znacznie pózniej. - Chodzmy. Proszę.
- Myślę, że musimy się spieszyć. - Graves wstał, ręce trzymał w
kieszeniach, głowę miał pochyloną. - Cokolwiek chcecie zrobić - dodał
dziwnym głosem. Płaskim, monotonnym, znudzonym.
Jego słowa odniosły niespodziewany efekt. Christophe spiął się,
podniósł głowę i wpatrzył w niego. August wypuścił powietrze, aspekt
zamigotał również na nim, kły urosły z cichym kliknięciem, dotknęły
dolnej wargi.
- yle - szepnął cicho Ash. - yle.
Odwróciłam się lekko, żeby na niego spojrzeć, utkwił wzrok w
Gravesie. Oczy mu płonęły, nogi miał napięte, ramiona pochylone,
jakby szykował się do skoku.
- Bo jestem złamany - mówił dalej niskim, śpiewnym głosem; teraz
jego oczy były zupełnie czarne. - I nie zdołam długo mu się opierać. On
chce, żeby została porwana albo zabita. - Odchylił głowę, Inny
przesunął się w nim bezbarwną falą, pachnącą truskawkami i dymiącą
furią. -1 gdy będzie musiał użyć do tego mnie, zrobi to.
Rozdział 15
Wszystko wydarzyło się bardzo szybko.
Christophe pchnął mnie mocno. Malaika wyleciały mi z rąk i
upadłam na łóżko, na którym siedział Ash. Przeturlaliśmy się w
kłębowisku kończyn i wylądowaliśmy na podłodze. Ash powiedział
 uuuf", co rozbawiłoby mnie, gdybym nie walnęła się w głowę i gdyby
jego łokieć nie wbił się w moje żebra. Przetoczyliśmy się, Ash zwinny
jak wąż, usłyszałam mdlący trzask. Kilka uderzeń, huk, znowu trzask;
robiliśmy tu niezły hałas.
- Nie - powiedział August bez tchu. - Reynard... Christophe, nie.
Ona ci za to nie podziękuje. - Kolejne odgłosy walki. - Nie! - Potok
obcych słów, z litrami k i z, ostrymi jak kły djamphira.
Spróbowałam wstać, Ash odleciał na bok, a ja zerwałam się na
równe nogi. Podkoszulek miałam rozdarty przy obojczyku, bokserki
poskręcane. Na mojej drżącej skórze spoczął zimny powiew
klimatyzacji, było mi zimno, jakby skórę pokrył lód. O Jezu, proszę...
Tylko o co właściwie chciałam prosić? Graves leżał nieruchomo
pod oknem, jego wysoka postać była jakby zwinięta wokół
niewidocznej piłki plażowej. Oczy miał zamknięte, był blady, jego
cera miała kredowożółtą barwę. Zaszlochałam.
Telewizor miał rozbity ekran, August przygniatał Christo-phe'a do
podłogi, założył mu prawidłowego nelsona, strzelba leżała na
brzoskwiniowej wykładzinie. Buty Augusta ślizgały się, gdy
Christophe próbował się uwolnić i krzyczał coś w nieprzyjemnym,
dziwnym języku.
- Nie! - wrzasnął August. - Uspokój się, bracie, zabicie go niczego
nie rozwiąże!
Zabicie? Zrozumiałam wszystko w jednej chwili i zanurkowałam
po strzelbę. Głos Christophe'a załamała wściekłość,
syk i warkot wkurzonego djamphira wprawiały wszystko w wi-
bracje.
Moje palce zamknęły się na kolbie strzelby, złapałam ją i
odskoczyłam na bok. Wykładzina sparzyła moje bose stopy,
przeładowałam strzelbę i przyłożyłam do ramienia.
Celowałam w Christophe'a. I przy okazji w Augusta, nie da się
trafić ze strzelby tylko w jednego człowieka, zwłaszcza gdy ten drugi
go obejmuje.
Christophe znieruchomiał, August również, obaj wpatrywali się we
mnie. Christophe wykręcał szyję pod dziwnym kątem, wprawiając w
niepokój mój żołądek. Obaj byli w aspekcie, oczy im płonęły, złótą
grzywę Augusta przecinały maślanożółte pasma. Po raz pierwszy
włosy Christophe'a były dziko zmierzwione.
Teraz nie wyglądał już tak idealnie.
Serce waliło mi tak mocno, jakby chciało wyskoczyć z piersi.
Cofnęłam się o krok, potem drugi, dopóki moja pięta nie dotknęła
czegoś miękkiego - ręki Gravesa, rozciągniętej na wykładzinie. Nie
stanęłam na jego palcach, ostrożnie musnęłam je stopą. Skóra była
ciepła; dotyk wypełnił moją głowę dzwiękiem stłumionego łopotu
skrzydeł.
Christophe musiał go mocno uderzyć... Stracił przytomność, ale żył
i to było najważniejsze.
- Cofnijcie się. - Byłam zdumiona tym, jak twardo brzmi mój głos. -
Obaj. Do tyłu.
Wargi Christophe'a uniosły się, odsłaniając zęby. Wysunęły się kły
i chociaż kły djamphirów nie są tak duże jak dorosłego nosferatu,
również robią wrażenie. Ale nawet z wykrzywioną twarzą i lśniącymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  •